- Jeszcze dziesięć. - Powiedział, a ja powstrzymałam jęk, albo warkot. - Nie narzekaj. - Dodał wesołym tonem.
Byliśmy na sali korekcyjnej w naszym starym gimnazjum. Było najbliżej a dyrektorka bardzo przejęła się moim stanem i pozwoliła mi z niej korzystać. Rehabilitantka zadała zadania i Cody pomagał mi w ich wykonaniu.
Właśnie robiłam pompki. O ile pompkami można nazwać półleżenie i staranie się by podnieść swój tułów na rękach. Kiedy skończyłam pomógł mi usiąść na wózek.
- Dobrze sobie radzisz. - Powiedział odwożąc mnie do szatni. Prychnęłam zirytowana.
- Nikt nie mówił, że będzie aż tak ciężko. - Prychnęłam, zdenerwowana.
- Nikt nie mówił, że życie tak bardzo skopie nam tyłki. - Odparł poważnie.
Westchnęłam ciężko, uspokajając się.
- Przepraszam, że tak narzekam. - Wyznałam. - Ty jak zwykle zachowujesz się nienagannie.
- Tak? - Zaśmiał się cicho. - Dziwnie się czuję z myślą, że wiesz o mnie więcej niż ja sam.
- Zawsze zachowujesz zimną krew kiedy ja panikuję. - Powiedziałam. - Wolisz gorzką kawę a ja słodką, ty uwielbiasz pizzę z salami a ja kukurydzą. Mogłabym tak wymieniać godzinami.
- Tak się różnimy? - Zdziwił się.
Dojechaliśmy do szatni i sama wjechałam do osobnego pomieszczenia by się przebrać.
- Uzupełniamy się. - Powiedziałam głośno. - A jak ty się trzymasz?
- Boli mnie głowa, a tak to chyba nie jest najgorzej. - Usłyszałam zza drzwi.
- Brałeś tabletki? - Zapytałam.
- A myślałem, że to ja jestem ten rozgarnięty typ. - Mruknął pod nosem. Zaśmiałam się.
Byłam tak zdziwiona, że aż upuściłam koszulkę.
Zaśmiałam się...
***
- On zawsze tak na ciebie działał. - Mówiła moja mama podczas obiadu gdy opowiedziałam jej całą sytuację. - Przy nim zawsze jesteś taka promienna.
- A co jeśli on nie odzyska pamięci? - Zapytałam. - Jeżeli nie przypomni sobie, że mnie kocha i ja kocham jego?
- Jeżeli sobie nie przypomni to na pewno zakocha się na nowo. - Odparła uśmiechając się ciepło.
Wbiłam widelec w ziemniaka i zamyśliłam się. Po chwili na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dziękuję mamo. - Powiedziałam przytulając ją lekko.
***
Siedzieliśmy w pokoju i oglądaliśmy zdjęcia.
- A tu byliśmy razem w Miami. - Pokazałam mu fotografii na której stoimy pod znakiem z wielkimi uśmiechami obejmując się. - Rok temu, na wakacjach. Nasz pierwszy, samotny wyjazd. Ukrywaliśmy go przed moją mamą, bo strasznie się bała mnie puszczać tak daleko samą. A w trakcie pobytu tam, spotkaliśmy ją na plaży. Ale nie była wściekła, mówiła, że wie, że z tobą nic mi się nie stanie.
- Musiało być super. - Powiedział ze sztucznym uśmiechem.
- Może to nie to. - Powiedziałam szybko. - Może to nie to wspomnienie ma być tym impulsem. Szukamy.
- Wiem. - Odparł masując skronie.
- Boli cię głowa? Dalej? - Zaniepokoiłam się.
- To nic takiego. - Powiedział szybko, odwracając wzrok.
- Powinieneś o tym powiedzieć lekarzowi. - Zganiłam go.
- Nie trzeba. - Powiedział twardo i zmienił temat: - A to gdzie?
- W Spodku, w Polsce. Polecieliśmy tam specjalnie na mecz. - Westchnęłam. - Polska - USA na tegorocznej Lidze Światowej w siatkówce. Zdjęcia z Kurkiem, Dzikiem i Holtem to twoje największe skarby. Cieszyłeś się jak dziecko przez bity tydzień.
- To pamiętam. - Powiedział. - W sensie to, że lubię siatkówkę. - Dodał szybko.
- Bo uwielbiasz ją od dziecka. - Powiedziałam poważnie. - Ja zawsze jeździłam na łyżwach a ty grałeś na halach.
- Więc oboje mamy sportową krew. - Zaśmiał się. - Nigdy się nie poddajemy, tak?
Przytaknęłam mu z uśmiechem.
- A to gdzie? - Zapytał pokazując kolejną fotogtafię.____________________________________
Rozdział mało konkretny, ale na następny szykuję bum! ;D

CZYTASZ
Bańka mydlana √
Teen FictionAlice ma wszystko. Jest dobrze rokującą łyżwiarką figurową, oddaną swojej pasji całym sercem. No, prawie całym, bo jest jeszcze Cody, jej chłopak. Wszystko się zmienia, gdy po wypadku samochodowym traci władzę nad nogami i swoim życiem...