Epilog.

100 12 2
                                    

Żył jeszcze przez dwa miesiące. Te dwa miesiące, wbrew wszystkiemu, były najlepsze ze wszystkich.

Żyliśmy pełnią życia, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że jutra nie będzie. Tak bardzo żałowaliśmy każdej chwili spędzonej inaczej...

Pamiętam, jakby to było wczoraj, nasz ostatni dzień. Byliśmy u jego babci na ogródku, sami. Czas spędziliśmy na słuchaniu muzyki, spacerach, rozśmieszaniu się nawzajem. A w nocy oglądaliśmy gwiazdy i myśleliśmy co by było gdyby i co może nas czekać po śmierci.

Resztę nocy spędziliśmy razem. Zasnęłam w jego objęciach a gdy rano się obudziłam nie poczułam ciepła jego ciała, szumu bicia serca.

Dopiero wtedy zrozumiałam jak to boli. Nie zdawałam sobie sprawy, że gdy umrze będę aż tak cierpieć...

Na niektóre rodzaje bólu nie można być przygotowanym.

*
*
*

Jest to pierwsze napisane przeze mnie opowiadanie. Dopiero teraz, po kilku latach, zdecydowałam się je tu opublikować. W ten sposób żegnam się z tą historią i mam nadzieję, że komuś przypadnie do gustu.

Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy byli ze mną i z moim opowiadaniem, na blogspocie. Minęło wiele lat, pewnie już mnie nie pamiętacie i nie wiecie, że to tu piszę, ale dziękuję za wszystkie komentarze, ciepłe słowa i mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy/przeczytamy :)




Bańka mydlana √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz