8.

618 52 2
                                    

                                                                 CZYTASZ - DAJ GWIAZDKE, SKOMENTUJ!
Hej! Chciałam wam wszystkim podziękować za te przemiłe komentarze i wszystkie gwiazdki! Bardzo się cieszę, że spodobało wam się to opowiadanie :)) DZIĘKUJĘ! Życzę miłego czytania!


Na sam koniec ostatniego spotkania wymieniliśmy się numerami, ponieważ loczek powiedział, że chce mieć ze mną ciągły kontakt. Urocze. 
Następnego dnia (po dniu pełnym wyznań) wybrałam się z mamą do babci. No i to, co dobre się skończyło. Zachorowałam... a to oznacza, że nie mogę nigdzie wychodzić, więc jak mam się z nim spotkać?
Cały tydzień mam przeleżeć w łóżku. Mus to mus, zawsze coś z tego będzie. Bradley wiele razy chciał rozmawiać ze mną przez telefon, jednak ja nie chciałam, aby słyszał moją chrypkę (pewnie by nie zrozumiał co do niego mówię), więc pozostało nam smsowanie. Przyznam, że w tym czasie nie było tak nudno. Cieszyła mnie każda wiadomość od niego. Dziwne, że chce mu się cały dzień patrzeć w ekran telefonu tylko po to, żeby pisać z jakąś ślepo zakochaną idiotką. 

Od: Brad ♥
"Nie mogę się doczekać weekend'u, wiesz?" 

Od: Holly
Do: Brad ♥
"Dlaczego ?"

Od: Brad ♥
"Zobaczysz, Holly. ;* "

I ta emotikonka " ;* ". O mój Boże..

Od: Holly
Do: Brad ♥
"Idę spać. Dobranoc, Brad."


Od: Brad ♥
"I z kim ja będę teraz rozmawiał ? :c "


Od: Holly
Do: Brad ♥
"Dasz sobie radę, odezwę się jutro. Papaa"

Od: Brad ♥
"Dobranooooc, słodkich snów ♥"


Przez niego zejdę kiedyś na zawał. Odłożyłam smartfon'a na szafkę nocną, zgasiłam lampkę i położyłam się pod kołdrą. 
Cieszę się, że spotkałam kogoś takiego jak Bradley. Nigdy nie widziałam tak uśmiechniętej, szczęśliwej, uroczej i otwartej osoby jak on. Cenię w nim to, że jest szczery. Mówi, że jest nieśmiały w wyjątkowych momentach. Jakie to są te wyjątkowe momenty?


Miałam piękny sen, ale niestety ktoś mnie obudził. Jakiś piękny głos śpiewający piosenkę, której nigdy nie słyszałam... 

Będę udawała, że śpię, może jeszcze pośpiewa. W sumie to mi tam rypka, i tak chcę teraz spać. Po chwili doszłam do siebie i zaczęłam wreszcie myśleć.

- My dear, I'm here, so wake up..  

Ta chrypka w głosie. Ja znam tą chrypkę... Boże, Boże, Boże, alarm, naruszenie terenu ijo-ijo. 
Muszę zachować się zupełnie naturalnie. Ja nadal śpię. To wszystko to jest jeden wielki sen... Słysząc ten głos zaczęłam się uśmiechać zapominając o obecności Simpson'a. Po moim ciele rozeszły się ciarki, gdy zaśpiewał poraz kolejny "Moja droga/kochana, jestem tutaj więc się obuź". Brzmiało to trochę jak rozkaz. Uroczy rozkaz. 

Usłyszałam śmiech. 

Czyli się skapnął, że nie śpię. Upss trochę wstyd. Pominę fakt, że leżę rozczochrana w łóżku w piżamie pod dwoma kocami..

- Dzień dobry - przywitał mnie Bradley. 

Czułam jak się na mnie gapi. Dziwnie mi.. 

Powoli otworzyłam swoje niebieskie ślepia i odgarnęłam blond włosy z twarzy. 

- Cześć, Brad - powiedziałam dosyć cicho, ponieważ bardzo bolało mnie gardło. - Długo tu jesteś?

- Z pół godziny. 

AHA.

- I co robiłeś przez ten czas? - spytałam.

- To, co słyszałaś - uśmiechnął się. - Widziałem, że nie spałaś od dłuższego czasu - spojrzał się zadziornie i puścił mi oczko - Podobało ci się, co nie? 

- Oczywiście. Ale czy ja przypadkiem nie słyszałam też.. 

- Tak - przerwał mi i sięgnął po czarne specjalne pudło.

Otworzył je i wyjął z nich zwykły przedmiot.

Dla niektórych zwykły, nic nie znaczący.

Dla mnie marzenie. 

- Wiem, że zawsze chciałaś spróbować - podrapał się po głowie. - Chcesz? 

Pokiwałam głową, na znak, że pragnę. Wzięłam instrument to rąk i dokładnie go obejrzałam. Idealnie nastrojony, czysty i piękny. Tylko czeka na to, aż położę na nim swoje dłonie i zacznę grać pierwsze dźwięki.

- A..ale ja nie umiem grać na gitarze- wyznałam.

- Wiem, dlatego chcę cię nauczyć - uśmiechnął się, a ja poczułam się jeszcze szczęśliwsza. 

- Poczekaj dziesięć minut, doprowadzę się najpierw do ładu.

- Dla mnie możesz być nawet w piżamie. 

- Ale i tak się przebiorę. 

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarne getry, za dużą szarą bluzę i czystą bieliznę. Wyszłam z pokoju nawet nie spoglądając na gościa. Dopiero w tej chwili uświadomiłam sobie, że mój crush jest w moim domu. Jak on tu wszedł? Moja mama go od tak wpuściła? Mniejsza z tym, nie będę prowadzić dochodzenia. 
Zamknęłam się w łazience. Wzięłam bardzo szybki prysznic, ubrałam się w czyste ciuchy i stanęłam przed lustrem. Włosy jak zwykle związałam w luźnego, trochę rozwalonego koka. Okej, wyglądam dobrze.. tylko gdyby nie te "wory" pod oczami.. Trudno, to w końcu od choroby. 
Zajrzałam do pokoju. Bradley siedział w tym samym miejscu i bawił się sznurówkami. 

- Uparta jesteś - spojrzał na mnie i uroczo śmiechnął.

- Wiem. Chcesz coś do picia? Herbata, kawa, sok, woda ? 

Tak jak myślałam poprosił o kawę. Zeszłam na dół do kuchni. Spotkałam tam mamę, która zmywała naczynia. Przywitałam się z nią i wstawiłam wodę. 

- Dlaczego go tu wpuściłaś? - spytałam po cichu.

- Wygląda na to, że przyjaźnicie się, czemu miałabym nie wpuścić twojego przyjaciela? 

- Mamo, znamy się dopiero tydzień.. 

- Widać, że się dobrze rozumiecie. Może nawet aż za dobrze... Pasujecie do siebie. Przyda ci się ktoś taki jak on..

- Mamooo! - powiedziałam głośniej. 

Nie chciałam żeby mówiła o takich rzeczach w obecności Bradley'a, który momentami jest jak ninja i może wszystko usłyszeć..

- Dlaczego się tak denerwujesz? Podoba ci się? – powiedziała to dosyć głośno.

Chciałam wyjąć patelnię z legendarnym „ T E F L O N '' i własnoręcznie sprawić, że ten napis cudem przeniesie się na jej czoło...
Powstrzymałam się... w końcu to moja kochana mamusia!

Czajnik zaczął hałasować, więc po prostu jej nie odpowiedziałam. Wyjęłam dwa kubki, wsypałam po dwie łyżeczki mojej ulubionej kawy, zalałam wodą, zamieszałam i..

- BRAD, SŁODZIĆ CI TĄ KAWĘ?! – krzyknęłam.

- JEDNĄ ŁYŻECZKĘ! – odkrzyknął i głośno się zaśmiał, a ja razem z nim.

.. osłodziłam po czym wróciłam do pokoju i postawiłam napoje na stoliku.

- Dziękuję – uśmiechnął się. – Wiesz, że mój przyjaciel ma tak samo na nazwisko jak ty, Holly?

- To fajnie – wymusiłam uśmiech.

Niezbyt mnie to zainteresowało, w końcu jest dużo osób o nazwisku Evans..

- Przepraszam za ten burdel* .. Wiesz no, dopiero wstałam i no..

- Ja mam gorszy, nie przejmuj się – puścił oczko. - To, co nauczyć cię czegoś?

- Taak – ucieszyłam się.

Poklepał miejsce obok siebie na znak, żebym usiadła obok niego. Następnie położył mi instrument na nogach. Próbowałam poprawnie złapać, tak jak robili to ludzie w teledyskach.

Coś nie pykło.

Po chwili poczułam, że jego ręka oplata mnie od tyłu. Złapał za moje ręce, w jedną z nich włożył kostkę po czym poprawnie je ułożył. W tym czasie opowiadał mi o wszystkim, co jest istotne podczas gry. Jego głos jest taki piękny, mogłabym godzinami wysłuchiwać jego opowieści. No i ta ręka, która mocno trzyma moją dłoń. Czy on zdaje sobie sprawę z tego, co teraz robi?

On mnie tylko uczy grać na gitarze. To była konieczność, a nie zachcianka..

- Holly? – przerwał na chwilę. – Dobrze się czujesz?

Mam wrażenie, że jest zmartwiony.. Chciałabym, żeby tak było, ale kto by się martwił o taką idiotkę jak ja.

- Tak, wszystko dobrze. Za pół godziny tylko będę musiała wziąć leki..

Pokiwał głową na znak, że rozumie. Powiedział jeszcze kilka słów dotyczących gry, po czym przeszedł do tego, na co tyle czasu oczekiwałam.
Pokazał mi co i jak mam złapać. Robiłam wszystko, o co mnie prosił. Po wielu nieudanych próbach udało mi się zagrać pierwszą czystą nutę.

- Spełniasz moje marzenia - powiedziałam mając nadzieję, że nie usłyszy tego wyznania. 

_________________________________
PRZECZYTAŁEŚ? - DAJ GWIAZDKE I SKOMENTUJ!!!
*burdel - inaczej bałagan :")






Curly Christmas! ||bradley simpson||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz