4.

716 55 5
                                    

Więc... jesteśmy w drodze do centrum miasta. Odkąd opuściliśmy naszą dzielnicę panuje niezręczna atmosfera.. Nie wiem, jak mam się odezwać, a Bradley jest chyba bardziej zainteresowany oglądaniem budynków. Postanowiłam się odwrócić, żeby sprawdzić, czy chłopak na pewno idzie za mną. Nie znam go, a w końcu to „facet" i zawsze może mu coś odbić..

 Zawał.

 Patrzy na mój tyłek.

 Czego innego miałam się spodziewać? Ughhh nienawidzę tego.

- Ale pamiętaj, że rączki przy sobie, Bradley – powiedziałam do niego, a on się zaśmiał.

On ma taki uroczy śmiech, awww.

- Skąd jesteś? – spytał przerywając chwilę ciszy.

CZEKAŁAM NA TO OMG WRESZCIE.

- Z Nowego Yorku, wprowadziłam się tu dwa lata temu, a ty?

- Z Birmingham.

- Ile masz lat? – tym razem to ja zapytałam.

- Chcesz opowiedzieć coś o sobie?

- A ty chcesz?

- Taaaak – zaśmiał się pod nosem. – No proszę, Holly..

- Mam na nazwisko Evans, chodzę do pierwszej liceum, lubię być w towarzystwie i jeździć na łyżwach. Chcę nauczyć się grać na gitarze. Nienawidzę kłamców. Nie mam przyjaciół. Na starość zostanę kociarą.

Znowu zaczął się śmiać na to, co powiedziałam na końcu.

- Skąd wiesz, że będziesz kociarą? – był rozbawiony.

- Bo nie będę miała nikogo - stwierdziłam. 

Teraz chciałam sobie ostro przyłożyć patelnią w mój głupi łep, tak aby do końca życia na moim czole został napis „T E F L O N".

- Nie powiedziałbym – puścił mi oczko.

Co on ma na myśli? A jeśli ja mu się podobam?

TAK, JA MU SIĘ PODOBAM OCZYWIŚCIE HAHA. Jestem głupia :<

PODOBA MU SIĘ MÓJ TYŁEK.

A NIE JA.

Mniejsza z tyłkiem..
Nie znam go, ale mam wrażenie, że jest sympatyczny. Często się uśmiecha, widać, że jest szczęśliwy.

- Teraz ty coś opowiedz - zmieniłam temat.

- Jestem Bradley Simpson, mam siedemnaście lat, mam czterech przyjaciół - Connor'a, James'a i Tristan'a, mam zwierze, wabi się Natalie..

- Jakie zwierzę? - przerwałam mu.

- Siostrę - zaczął się śmiać, a ja razem z nim. - Lubię Starbucks, chciałem zostać skater'em, ale jak narazie to zrezygnowałem z tego... jak byłem małym gnojkiem, miałem proste blond włosy. Będę starym psiarzem, a ty kociarą. Będziemy kwita. No chyba, że będziesz chciała zostać kotopsiarą i mieć starego dziadka u boku - puścił mi oczko i uroczo się uśmiechnął.

Czułam jak mięknę w środku. Moje serce tak łomotało, że miałam wrażenie, że zaraz wypadnie z klatki piersiowej, a żołądek zaczął robić fikołki. 

- Rumienisz się - stwierdził i dotknął lekko mojego policzka. Było mi trochę wstyd...

- No to tu jest to centrum miasta... - zmieniłam temat, a on "śmiechnął".

- Mhm - potwierdził. - Tu jest szkoła, co nie?

Przytaknęłam.

- Będę tu chodził - oznajmił tak po prostu.

- Do której klasy? 

- Pierwszej "f", do innej nie chcieli mnie przyjąć.

Powiedzieć, mu, że będzie ze mną w klasie? Może sam się skapnie... a jeśli nie to będzie miał niespodziankę. Tylko, żeby mi go nie było za dużo... 

PRZECZYTAŁEŚ - DAJ GWIAZDKĘ/SKOMENTUJ!











Curly Christmas! ||bradley simpson||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz