Więc... jesteśmy w drodze do centrum miasta. Odkąd opuściliśmy naszą dzielnicę panuje niezręczna atmosfera.. Nie wiem, jak mam się odezwać, a Bradley jest chyba bardziej zainteresowany oglądaniem budynków. Postanowiłam się odwrócić, żeby sprawdzić, czy chłopak na pewno idzie za mną. Nie znam go, a w końcu to „facet" i zawsze może mu coś odbić..
Zawał.
Patrzy na mój tyłek.
Czego innego miałam się spodziewać? Ughhh nienawidzę tego.
- Ale pamiętaj, że rączki przy sobie, Bradley – powiedziałam do niego, a on się zaśmiał.
On ma taki uroczy śmiech, awww.
- Skąd jesteś? – spytał przerywając chwilę ciszy.
CZEKAŁAM NA TO OMG WRESZCIE.
- Z Nowego Yorku, wprowadziłam się tu dwa lata temu, a ty?
- Z Birmingham.
- Ile masz lat? – tym razem to ja zapytałam.
- Chcesz opowiedzieć coś o sobie?
- A ty chcesz?
- Taaaak – zaśmiał się pod nosem. – No proszę, Holly..
- Mam na nazwisko Evans, chodzę do pierwszej liceum, lubię być w towarzystwie i jeździć na łyżwach. Chcę nauczyć się grać na gitarze. Nienawidzę kłamców. Nie mam przyjaciół. Na starość zostanę kociarą.
Znowu zaczął się śmiać na to, co powiedziałam na końcu.
- Skąd wiesz, że będziesz kociarą? – był rozbawiony.
- Bo nie będę miała nikogo - stwierdziłam.
Teraz chciałam sobie ostro przyłożyć patelnią w mój głupi łep, tak aby do końca życia na moim czole został napis „T E F L O N".
- Nie powiedziałbym – puścił mi oczko.
Co on ma na myśli? A jeśli ja mu się podobam?
TAK, JA MU SIĘ PODOBAM OCZYWIŚCIE HAHA. Jestem głupia :<
PODOBA MU SIĘ MÓJ TYŁEK.
A NIE JA.
Mniejsza z tyłkiem..
Nie znam go, ale mam wrażenie, że jest sympatyczny. Często się uśmiecha, widać, że jest szczęśliwy.
- Teraz ty coś opowiedz - zmieniłam temat.
- Jestem Bradley Simpson, mam siedemnaście lat, mam czterech przyjaciół - Connor'a, James'a i Tristan'a, mam zwierze, wabi się Natalie..- Jakie zwierzę? - przerwałam mu.
- Siostrę - zaczął się śmiać, a ja razem z nim. - Lubię Starbucks, chciałem zostać skater'em, ale jak narazie to zrezygnowałem z tego... jak byłem małym gnojkiem, miałem proste blond włosy. Będę starym psiarzem, a ty kociarą. Będziemy kwita. No chyba, że będziesz chciała zostać kotopsiarą i mieć starego dziadka u boku - puścił mi oczko i uroczo się uśmiechnął.
Czułam jak mięknę w środku. Moje serce tak łomotało, że miałam wrażenie, że zaraz wypadnie z klatki piersiowej, a żołądek zaczął robić fikołki.
- Rumienisz się - stwierdził i dotknął lekko mojego policzka. Było mi trochę wstyd...- No to tu jest to centrum miasta... - zmieniłam temat, a on "śmiechnął".
- Mhm - potwierdził. - Tu jest szkoła, co nie?
Przytaknęłam.
- Będę tu chodził - oznajmił tak po prostu.
- Do której klasy?
- Pierwszej "f", do innej nie chcieli mnie przyjąć.Powiedzieć, mu, że będzie ze mną w klasie? Może sam się skapnie... a jeśli nie to będzie miał niespodziankę. Tylko, żeby mi go nie było za dużo...
PRZECZYTAŁEŚ - DAJ GWIAZDKĘ/SKOMENTUJ!
CZYTASZ
Curly Christmas! ||bradley simpson||
FanfictionWierzyłam tylko w celebrity crush. Wszystko się zmieniło w momencie kiedy trzeciego grudnia do sąsiedniego domu wprowadziła się pewna rodzina... SPAMUJEMY: #CurlyChristmasFF