- Przyznaj, to najlepsze spaghetti, jakie w życiu jadłaś – powiedział Ashton, uśmiechając się złośliwie.
Takie było. Skończyłam przeżuwać, przełknęłam i wytarłam usta.
- Jadłam lepsze – powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
Calum, Michael, Luke i Ashton sapnęli równocześnie.
- Co? – zapytał Ashton, a jego twarz posmutniała.
- Jadłam lepsze – powtórzyłam. – Przykro mi.
Zmrużył oczy. – Valerie Hart, proszę, powiedz mi, że kłamiesz.
Zaśmiałam się. – Oczywiście, że kłamię. Jest naprawdę bardzo, bardzo dobre, Ashton.
Odetchnął z ulgą i uśmiechnął się. – Zaniepokoiłaś mnie przez chwilę.
- Nie powinieneś wątpić w swoje umiejętności kulinarne – skomentował Michael.
- W każdym razie, będziemy się zbierać – dodał Calum.
Luke przytaknął. – Tak, całe to wasze flirtowanie, przyprawia mnie o mdłości. To albo zjadłem za dużo. Prawdopodobnie oba.
- Nie flirtujemy! – powiedziałam, mój głos podniósł się. – My tylko... rozmawiamy.
- W ten sposób rozmawiamy – potwierdził Ashton.
Michael zaśmiał się. – W porządku, ale z tego, co słyszałem, rozmawianie w ten sposób prowadzi do pieprzenia, więc myślę, że najlepiej, jeśli już pójdziemy. Dzięki za jedzenie. – Wyszli bez słowa. Ashton i ja staliśmy w ciszy, dopóki nie usłyszeliśmy trzasku drzwi.
Popatrzyliśmy na siebie, cisza stawała się niemal dusząca.
- Więc, gry video? – zasugerował.
Jęknęłam. – Nie. Jestem w tym beznadziejna.
- Ale powiedziałaś, że masz zamiar się nauczyć! – lamentował.
- Poddaje się – powiedziałam i wzruszyłam ramionami. Mój telefon zadzwonił, spojrzałam na niego. – Moja mama. Moment. – Przyłożyłam go do ucha. – Halo?
- Gdzie jesteś?! – krzyknęła przez telefon. Oddaliłam go trochę od ucha i wzdrygnęłam się.
- Jestem w domu przyjaciela – powiedziałam cicho.
- Mam imię, Valerie Hart – powiedział Ashton.
Przewróciłam oczami.
- Czy to głos chłopaka? – zapytała mama.
Spiorunowałam go wzrokiem. – Tak mamo. Jestem w domu Ashtona.
- Oh. Lubisz go?
- Mamo, nie rozmawiajmy o tym teraz.
Zaśmiała się. – Okej, okej. Bądź w domu przed 10.
- Okej – powiedziałam. – Kocham cię.
- Też cię kocham. Do zobaczenia za niedługo.
- Pa. – Rozłączyłam się i położyłam go na szafce.
- Telefon z klapką? – zapytał.
- Tak – odpowiedziałam. – Nie ma w tym nic złego.
- Nie, nie ma. Pomyślałem, że wolałabyś mieć fajniejszy telefon. Nie wiem.
- No cóż, uwielbiam antyki – powiedziałam bez emocji.
- Cholera, okej. Zmieńmy temat. Chcesz nauczyć się jak grać czy nie?
Spojrzałam na zegar na tyle telefonu. – Właściwie to moja mama powiedziała, że muszę wracać do domu.
- Jest zaledwie siódma – jęknął.
Wzruszyłam ramionami. – Przepraszam. Muszę wziąć plecak – powiedziałam, wstając. – Tylko najpierw umyję mój talerz. – Podeszłam do zlewu, ale Ashton wyciągnął go z mojej ręki.
- Patty może się tym zająć – powiedział delikatnie.
- Okej – zgodziłam się i uśmiechnęłam niezręcznie. – Pójdę po moje rzeczy. – Odwróciłam się i uderzyłam w kogoś. Zachwiałam się, ale Ashton złapał mnie za ramię.
- Przepraszam panienkę. Chciałam dać rzeczy – powiedziała Patty, trzymając je w górze.
- Nic się nie stało – powiedziałam. - Dziękuję. – Wzięłam od niej plecak i podniosłam telefon z szafki.
- Pa Ashton. Dzięki za zaproszenie. – Rzuciłam się do drzwi i uciekłam z domu. Byłam w połowie ulicy, kiedy usłyszałam krzyk:
- Val! Zaczekaj!
Zatrzymałam się niepewnie i zaczekałam, aż mnie dogoni.
- Jeśli chodzi o to, co powiedziałem o twoim telefonie, przepraszam. Nie miałem tego na myśli.
- To nie to, przyrzekam – powiedziałam. – Po prostu muszę już wracać do domu. Nie chce się spóźnić.
Zmarszczył brwi. – Między nami w porządku, tak?
- Obiecuję – powiedziałam, uśmiechając się. – Muszę iść.
- Chcesz, żebym cię podwiózł? Bardzo się śpieszysz, żeby dostać się do domu...
- Nie, w porządku. Przejdę się.
- Jak daleko mieszkasz?
- Milę albo dwie.
- Nie ma mowy, nie pozwolę ci iść. Chodź. – Złapał mnie za rękę i zaprowadził do samochodu.
Jestem udupiona.
- Gdzie mieszkasz? – zapytał.
- W dół ulicy od szkoły. W tamtych, um, mieszkaniach – przyznałam z zakłopotaniem.
- Fajnie – powiedział nonszalancko. Otworzył dla mnie drzwi, podziękowałam mu, kiedy wsiadałam. Wszedł z drugiej strony i uśmiechnął się do mnie. – Jesteś pewna, że nie jesteś na mnie zła?
- Nie jestem, Ashton – powiedziałam z uśmiechem. Wyjechał z podjazdu i jechaliśmy w ciszy. Kiedy byliśmy na końcu ulicy, pękłam.
- Masz coś przeciwko, jeśli włączę radio? – zapytałam.
- Nie, w porządku – powiedział z małym uśmiechem.
Jest naprawdę przystojny.
Przeszukałam wszystkie stacje, zanim zmarszczyłam brwi. – Nienawidzę tego. Masz jakieś płyty?
- Tak. W tym czymś na drzwiach – powiedział, przechylając głowę w moim kierunku.
Wzięłam wszystkie, które się tam znajdowały. Przejrzałam je i wzięłam jedną.
- Lubisz All Time Low?
- Tak. A ty?
Tak – powiedziałam. – Nie są zbyt hardcorowi ani nic takiego, są idealni. Bardzo ich lubię.
Uśmiechnął się. – Ulubiona piosenka?
- Hmm, właściwie to niemożliwe, żeby zdecydować, więc powiem, że wszystkie – powiedziałam śmiejąc się.
- To świetnie.
- Jaka jest twoja ulubiona?
- Therapy – powiedział. – Jest bardzo relaksująca.
Przytaknęłam. – To świetna piosenka. Skręć tutaj.
Zatrzymał się w pobliżu mojego mieszkania.
- Posłuchaj, wiem, że jesteś na mnie zła o to, co powiedziałem. Przepraszam. Naprawdę nie miałem tego na myśli. Dobrze się między nami układa i nie chce, żebyś myślała, że jestem jakimś chujem, bo nie jestem. Naprawdę bardzo przepraszam.
- Ashton, jest okej – powiedziałam i miałam to na myśli. – Dzięki za podwiezienie. Zobaczymy się jutro?
- Tak, zobaczymy, Valerie Hart.
![](https://img.wattpad.com/cover/53767862-288-k873429.jpg)
CZYTASZ
Life In Technicolor | Tłumaczenie
Fanfiction"Jesteś wyjątkowa. Jak to się stało, że świat wpadł na pomysł stworzenia kogoś takiego jak ty?" Autorka opowiadania: @drythroat Autorka okładki: @kamila0108