Westchnęłam, zamykając swoją szafkę. Pisnęłam, a Ashton zaczął się śmiać.
- Chowamy się za moją szafką? Naprawdę? – zapytałam z uśmiechem.
- To był długi weekend – powiedział, łapiąc mnie w tali. Uśmiechnęłam się i oparłam ręce na jego klatce piersiowej.
- Nie żartuj. Jestem uziemiona do końca tygodnia.
- Do końca tygodnia? Valerie Hart, nie ma możliwości, żebym przetrwał cały tydzień bez ciebie.
- Hej, to nic takiego. Wymyślimy coś.
- Mam nadzieję, że będziemy mieć wspólny projekt na zajęciach pani Jones. Wtedy musielibyśmy się spotkać.
- Tak. Prawdopodobnie u mnie. Teraz moja mama będzie chciała mieć na nas oko.
- Naprawdę przepraszam za wszystko, co stało się w weekend. – Zmarszczył brwi.
- To nie twoja wina. I przestań marszczyć brwi.
- Dobrze – powiedział, a kąciki jego ust drgnęły w górę.
- Powinniśmy iść na lekcje. Dzwonek może zadzwonić w każdej sekundzie.
Przytaknął. – Tak. Chodźmy.
- Dlaczego jesteś smutny? – jęknęłam, kiedy chciał odejść. Złapał mnie za rękę i wzruszył ramionami.
- Nie jestem smutny. Po prostu mi przykro.
- Nie wiedziałam dzisiaj twojego uśmiechu nawet raz. To jakieś całe dwie minuty. To najdłuższy czas, przez jaki się nie uśmiechałeś.
- Czuje się źle przez to, że wpędziłem cię w kłopoty, Valerie Hart. Szczerze mówiąc, czuje się okropnie. Jestem najgorszą osobą na świecie.
- Ashton, ile razy mam ci mówić, że to nie twoja wina?
- Przepraszam. Miałem ciężki poranek.
Zmarszczyłam brwi. – Czy jest coś, co mogę zrobić?
- Po prostu chodźmy do klasy – powiedział cicho.
Kiwnęłam głową, a on zmarszczył brwi, po czym delikatnie ścisnął moją dłoń. Weszliśmy do klasy i usiedliśmy na swoich miejscach. Spojrzałam na niego, ale jego wzrok skierowany był w dół. Nie mogłam nic na to poradzić, ale zastanawiałam się, czy zrobiłam coś, co go zasmuciło. Mimo że powiedział, że jest w złym humorze przez imprezę i nie zachowywał się wobec mnie nieprzyjaźnie, martwiło mnie to, że był smutny. On zawsze jest taki szczęśliwy, że nawet wizja umiarkowanie złego poranka, napawała mnie chęcią przytulenia go, nigdy nie puszczając.
Westchnęłam i skupiłam swoją uwagę na zeszycie. Zaczęłam bazgrolić w roztargnieniu. Zadzwonił dzwonek i pani Jones weszła do pomieszczenia.
- Dzień dobry, klaso. Dziś będziemy mówić o rzeczach, które nas uszczęśliwiają. Wiem, że to brzmi jak okropny, ironiczny sposób na rozpoczęcie poniedziałkowego ranka, ale wszyscy możemy być odrobinę bardziej pozytywni. Dodatkowo będzie to powiązane z zadaniem, które będzie jeszcze w tym tygodniu. – Usiadła na krawędzi biurka. – Rozpocznę. Coś, co mnie uszczęśliwia to Netflix. – Dało się usłyszeć kilka stłumionych chichotów, na co się uśmiechnęła. – Kto następny? – Zaskakująco, kilka rąk się uniosło. Ashtona nie. – Zaczniemy po kolei, jeśli nie chcesz powiedzieć, nie musisz.
Celowo słuchałam, co inni mają do powiedzenia. Odpowiedzi obejmowały od miejsc po ludzi, zwierzęta, jedzenie do mediów społecznościowych. Spojrzałam na Ashtona, kiedy nadeszła jego kolej.
CZYTASZ
Life In Technicolor | Tłumaczenie
Fanfiction"Jesteś wyjątkowa. Jak to się stało, że świat wpadł na pomysł stworzenia kogoś takiego jak ty?" Autorka opowiadania: @drythroat Autorka okładki: @kamila0108