Rozdział 8.

4 2 0
                                    

- Okej, czego potrzebujemy? – zapytałam Ashtona, biorąc wózek na zakupy. Przepchnęłam go przez automatyczne drzwi, a Ashton wyciągnął swój telefon z kieszeni.

- No cóż, przede wszystkim potrzebujemy kondomów.

- Ashton-

- Nie, mówię poważnie. Michael uwielbia urodzinowy seks.

- Sugerujesz coś?

- Nie ty. Ty jesteś moją dziewczyną. Nikogo innego. Przepraszam, jeśli to brzmi zaborczo, ale cholera, jeśli Michael by cię dotknął-

- Okej. Z kim Michael zamierza uprawiać seks? – zapytałam, przygryzając wargę.

- Nie wiem. Mamy takie przyjęcia co roku. Przychodzi setka ludzi. Szczerze, nie znamy połowy z nich.

- Okej, więc kondomy – powiedziałam z zakłopotaniem.

- I ciasto.

- Ciasto – powtórzyłam. – Przeczytaj całą listę.

- Serpentyny. Balony. Papierowe talerze, kubki i sztućce. Lukier. Obrusy. Te tandetne plastikowe. Wciąż muszę kupić mu prezent...

- Jeszcze nie kupiłeś mu prezent? – zapytałam, unosząc brwi.

- Nope.

- Ashton!

- Kondomy powinny być wystarczająco dobre! – Mrugnął. – Oh, potrzebujemy ibuprofen na jutrzejszy kac. I piwo.

- W jaki sposób oczekujesz, że zdobędziemy piwo? Oboje jesteśmy niepełnoletni – zapytałam, skręcając w alejkę.

- Coś wymyśle – powiedział. – Może zapłacę komuś, żeby kupił to dla nas.

Przewróciłam oczami i wzięłam serpentyny z półki. Wzięłam też kilka papierowych czapek, co Ashton skomentował śmiechem.

- Spodobają mu się – powiedział, wciąż się śmiejąc.

- Weź balony z górnej półki – powiedziałam. Sięgnął w górę i wrzucił je do koszyka.

- Okej, teraz potrzebujemy papierowych talerzy, kubków i sztućce.

- To tam – powiedziałam. – Zamierzasz wziąć coś innego do picia poza piwem?

- Nie?

- Tak. Ja nie pije.

Jego oczy rozszerzyły się. – Naprawdę?

- Tak, naprawdę. Nie lubię tego smaku.

- Byłaś kiedykolwiek pijana?

- Ludzie robią głupie rzeczy, kiedy są pijani.

- Tak, ale czasami to jest śmieszne.

- Nie zawsze – powiedziałam. Wzięłam kilka papierowych talerzy, a Ashton wrzucił pudełko różnorodnych plastikowych sztućców.

- Kondomy i piwo – powiedział.

- Ciasto – przypomniałam. – To jakieś dwie alejki.

- Okej. Chodźmy więc – powiedział, szeroko się uśmiechając. Skierowaliśmy się do alejki z ciastkami i Ashton wybrał ciasto, które uważał, że spodoba się Michaelowi najbardziej. Wziął lukier i pudełko ciastek, które twierdził, że są na imprezę, ale wiedziałam, że były dla niego.

- Prezerwatywy i piwo – powtórzył.

- Okej, no cóż, um, nie mogę pomóc w tej części z piwem, więc domyślam się, że wezmę prezerwatywy?

Life In Technicolor | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz