*UWAGA mam problem z klawiaturą, dlatego zamiast jednej spacji robią się dwie.*
Kolejny raz poprawiłam burze czarnych loków. Przyjrzałam się sobie w lustrze.
Granatowy mundurek nieco przeze mnie skrócony idealnie przylegał do mojego smukłego ciała.
Prezentowałam się atrakcyjnie.
Odwróciłam się, chwyciłam w dłoń książki nieznacznie je przyciskając aby nie spadły.
Omiotłam wzrokiem pokój, wolną ręką dwukrotnie przekręciłam zamek w drzwiach.
Niespiesznie ruszyłam ku schodom. Poczułam wibracje w lewej kieszeni marynarki.
"Telefony tylko w weekendy..."
Akurat teraz? Super, świetne wyczucie czasu...
Stanęłam i wyciągnęłam elektroniczność, na wyświetlaczu zamajaczył numer Aby.
Cholera przecież nie mogę odebrać. Ale to jednak moja najlepsza kumpela...
Bez dalszych przemyśleń, które z pewnością by się przydały odebrałam.
- Wreszcie El!
Wyczułam, że musiała być na plaży jej melodyjny głos zakłócały odgłosy rozbijającej się o brzeg piany morskiej.
Nastała niekomfortowa cisza po mojej stronie "słuchawki" ale co miałam powiedzieć?
"Cześć Aby jestem w Akademii Czarownic i powinnam być już na lekcji?"
Zamiast tego wydukałam ciche:" Hej."
- Czemu nie odbierałaś?
I co teraz skłamię?..
-Sorry, zgubiłam na lotnisku telefon i dopiero go odzyskałam.
Nie było to kłamstwo-kłamstwo. Byłam na lotnisku? Byłam.
Więc w czym problem ?
- Na jakim lotnisku?!?!?
-Możemy pogadać później? Spieszę się Ab.
-Do później.
Do nigdy,Ab.
Przerwałam połączenie i spojrzałam na wyświetlacz. 7:59.
Wystarczy mi minuta na dotarcie do gabinetu B26?
Czym prędzej zbiegłam do segmentu B, które drzwi?
Ruszyłam długim korytarzem oglądaj się na lewo i prawo.
B12. B16. B17. B24. B26.
W sumie to dlaczego te drzwi są czarne?
Po wejściu do klasy usłyszałam donośne: -Spóźniona!
-Przepraszam jestem nowa i.. nie mogłam znaleźć gabinetu...-odparłam niewinnie.
Nauczyciel spojrzał na mnie spod wielkich żółtych okularów. Ale bezguście.
- Ellen Bannath?-spytał.
-Tak.
-Dobrze zajmij miejsce.
Spostrzegłam, że wzrok uczniów spoczywa na mnie.
Myślą że mnie onieśmielają? I co jeszcze, frytki z keczupem?
-Mam coś na twarzy?- Ojojoj ktoś tu się chyba nie spodziewał takiej reakcji.
Zajęłam przedostatnią ławkę i zdałam sobie sprawę że.. boże nie.
Moja ręka wyskoczyła w górę niczym frisbee.
-Tak??
-Zgubiłam zeszyt najprawdopodobniej na schodach mogę po niego pójść?
-Idź.-wyczułam w jego głosie bezsilność i rezygnację. No cóż...
Wyszłam z klasy i zamaszystym krokiem ruszyłam ku schodom.
Niema.Niema. Cholera.
Zaliczyłam z czymś kolizje i niezgrabnie się odbiłam.
Przetarłam kark i rozejrzałam się za przyczyną " stłuczki".
Moim oczom ukazał się ciemnowłosy chłopak ze stołówki, jak on miał?
- Uważaj jak leziesz pokrako.-wysyczałam.
Co on święte ciele?
"Nie myl przeznaczenia, z przypadkiem."
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorry za te odstępy ale klawiatura mi nawala (chyba ona?) i robią się takie odstępy jak stąd do Paryża. Egch..No cóż. Mam nadzieję że się podoba. :)
Gwiazdka,komentarz.=motywacja=kolejny rozdział :)
CZYTASZ
Akademia Czarownic
FantasyJestem siedemnastoletnia Ellen Madeline Bannath. Wychowuje mnie matka Susan, nigdy nie cierpiałam z powodu iż nie poznałam ojca. Jest mi dobrze tak jak jest mam wszystko o czym marzy każda nastolatka, pieniądze, markowe ciuchy, znajomych , wygląd i...