Stała przede mną niska blondynka a z jej pleców wyrastały piękne białe skrzydła.
Zaświeciła mi się lampka w mózgu.
Anioł.
-Holy shit...
Wskazałam na nie palcem. To..to zdecydowanie za dużo na jeden dzień.
-Mi też miło Cię poznać.
Uśmiechnęła się w moją stronę podając mi rękę, którą ja niechętnie uścisnęłam.
Co ona tu robi to.. szkoła dla czarownic i czarodziejów myślałam że anioły nie mają tu wstępu.
-Jestem Jocelyn Marron.
-Ellen Bannath.
Przyjrzała mi się z niedowierzaniem a kolor jej oczu zmienił się z ciepłej zieleni na lodowaty błękit.
- Coś nie tak?
-Muszę już iść.
Okej..., to bynajmniej dziwne.
Wdrapałam się na górę po schodach a w mojej głowie odezwał się ......głos.
-Niech nie zwiedzie Cię ich dobroć.
"Życie to gra, lubi płatać figle."
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ponieważ stwierdziłam że nie jest to pełny rozdział bo jest za krótki, rozdział zostanie podzielony na część A i B. :)
A jak już wcześniej mówiłam z aktywnością u was słabo więc minimum 5-6 gwiazdek następny rozdział.
gwiazdka,komentarz=motywacja=nowy rozdział
Do następnego! :)
CZYTASZ
Akademia Czarownic
FantasíaJestem siedemnastoletnia Ellen Madeline Bannath. Wychowuje mnie matka Susan, nigdy nie cierpiałam z powodu iż nie poznałam ojca. Jest mi dobrze tak jak jest mam wszystko o czym marzy każda nastolatka, pieniądze, markowe ciuchy, znajomych , wygląd i...