Rozdział 2

43 5 1
                                    

-No idź kurna na tą flankę, bo się przedostaną! - mówię do Johnny'ego, mojego przyjaciela. Jest On bramkarzem w zespole lokalnym. Przyjaźnimy się od zerówki. Przyjechałem do niego od razu po szkole.
-Już idę! Bo mnie tutaj ostrzeliwują!
-A walić to! Zabili mnie już i idą do następnego punktu i już przegramy!
-No i przegraliśmy, głupi team.
Jeszcze u niego graliśmy w Forze i później pojechałem jeszcze do Tesco swoją ukochaną, biała astrą , bo musiałem kupić coś co jedzenia. Kupuje sobie makaron długi i sos do spaghetti. Trzeba coś jeść. Gdy wziąłem ostatnią potrzebną rzecz i idę w stronę kasy to znowu ktoś na mnie wpadł, albo ja na kogoś, bo zamyśliłem się i nie zauważałem. Oczywiście tej osobie wypadły zakupy bo trzymała wszystko w ręku, a ja w koszu. Od razu pomogłem pozbierać zakupy.
- Przepraszam cie, zapatrzyłam się i niechcący wpadłam na ciebie. - Głos jakiś znajomy, tylko nie wiem skąd...
-To ja przepraszam, zamyśliłem się i ooo - Gdy zebraliśmy to wstaliśmy, oddałem i się Jej spojrzałem. Niska brunetka, ubrana w czerwoną koszulę, brązowo oka. Gdy na mnie spojrzała się to zrobiła się czerwona jak swoja koszula. Szybko odeszła do w dalsze regały, a ja w stronę kasy. Zapłaciłem, wyszedłem ze sklepu, zapakowałem zakupy i ruszyłem w stronę swojego domu.

MeteoriteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz