Rozdział 7

6 1 0
                                    

Musze chyba pic mniej herbaty, źle na mnie działa na noc - powiedziałem sam do siebie.

Patrze na zegarek a tam już 7:30, czyli mam mało czasu. Szybko się umyłem, ubrałem i wychodzę z domu zamykając drzwi. Wchodzę do swojego autka i jadę najpierw do sklepu, żeby coś kupić do jedzenia, jakieś gotowe kanapki czy coś. Stojąc kolejce wyjąłem telefon i sprawdzam czy ktoś nie napisał. 

-W nocy te psy to jakiejś wścieklizny dostali, tak ujadały, że nie można było spać. - mówiła jakaś kobieta za mną.

- Pewnie znowu jacyś chuligani po nocach łazili - odpowiedziała druga.

- Zapewne, i ciekawe co to był za błysk w lesie - na te słowa to aż się wzdrygłem, to jednak mi się nie śniło to, to wszystko było prawdziwe, super...

- Pan kupuje czy będzie tak stał jak kołek? - zwróciła się do mnie sprzedawczyni, chyba troszeczkę się zamyśliłem.

-Tak, tak, 2 kanapki poproszę. - Zapakowała, podała, zapłaciłem i wyszedłem z sklepu. Czyli ta wojowniczka mnie skądś zna, tylko skąd? Dobra, nie ważne, muszę jechać do szkoły bo się spóźnię!

Pędzę niczym wariat, szybko parkuje, biorę plecak i biegnę szybko do szkoły. Łapie za klamkę, ale klasa jest zamknięta, co jest? Przecież nie zamykają klas od zewnątrz. Chyba że jest jakiś apel, ale to wątpie. Aż sprawdzę na tablicy w korytarzu z ogłoszeniami. O żadnym apelu nie pisze, wiec to odpada, zmiany mnie nie interesują, ale na wszelki wypadek zerknę. Kurwa, mam na 2 lekcyjną, a mogłem sobie jeszcze dłużej pospać. Jak na złość nie ma nikogo na korytarzu. No to sprawdzę w internecie czy coś nie ma na temat tych pocisków. Przebijalność pocisku, podkalibrowy. No to mi się akurat nie przyda. No to sprawdzamy pod "kule energii". No i nie ma nic. Zadzwonił dzwonek, szybko coś to zleciało. No to idę na w-f i na bramkę!

***

W sumie dziwne, dzisiaj prawie każdy ruch przewidziałem przeciwników i żadnej bramki nie wpuściłem, co akurat jest dla mnie dobrym wynikiem. Akurat  gdy wychodziłem ze szkoły to dopadła mnie Nicole

- Widziałeś te światła w lesie? Jakby coś wybuchło

- Nie, spałem wtedy - skłamałem, no bo co powiem, że widziałem nawalających się wojowników? Lub magów. Troche jak w tym memie. "Wyjdź z domu, może na podwórku nawalają się magowie"

-Psy szczekały cała noc a Ty spałeś? - pyta nie dowierzanie.

-No, a co to? Mam twardy sen - wzruszyłem ramionami i się zaśmiałem

- To Ty tak nie śpij, bo jeszcze Cie ukradną razem z łóżkiem - zaśmiała się

- Ta, wiem że byś mnie wtedy szukała - szyderczo się uśmiechnąłem

- Wcale że nie, nawet bym się cieszyła - no i wytknęła mi język.

- Dobra, ja muszę się zbierać, podwieźć Cię do domu?

- A z chęcią korzystam usług mojego szofera

- A od kiedy jestem Twoim szoferem? - za dużo już sobie pozwała małpiszon

- Od wczoraj. - Tia, zniewolić chce mnie, idziemy razem do samochodu i ja jako dżentelmen otwieram Jej drzwi. - Oo, jaki dżentelmen się zrobił.

- A no czasami się zdarza, chyba że dziewczyna ma chłopaka, to wtedy tak nie robię, dla bezpieczeństwa - zaśmiałem się.

-Taa, i tak nie poruchasz dzisiaj nocy - zaczęła się śmiać a ja przestałem.

- No cóż, muszę zmienić plany na wieczór - udawałem, że myślę nad czymś po czym zamknąłem jej drzwi i pojechaliśmy do niej do domu.

MeteoriteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz