49. I knew you'll be back

498 34 2
                                    



*oczami Julie*

Od wyjścia Harry'ego minęło dobre kilka godzin, jest już późno.

A ja nadal nie ruszyłam się z miejca, dalej tkwię tam, gdzie siedziałam, gdy brunet wychodził. Z tą samą, niedopitą, zimną już herbatą w dłoniach.

Dzisiejszy dzień jest cholernie męczący. Nie umiem nawet do końca poukładać sobie wszystkiego w głowie, za dużo się wydarzyło.

I cały czas myślę o Harry'm, bo wiem, ze dla niego ta sytuacja jest szczególnie trudna. Chcę mu pomóc, wysłuchać go, nie wiem, cokolwiek.

Ale chyba średnio mi to wychodzi. Harry był milczący, nie miał ochoty mi się zwierzać ze swoich odczuć.

Wyszedł jak tylko Louis napisał do niego, że potrzebuje pomocy. Może to i lepiej? Pogadają...

Tylko czy to nie ja powinnam dawać mu jakieś wparcie?

Mam wrażenie, że im dłużej jesteśmy razem, tym wszystko jest trudniejsze i bardziej się komplikuje.

Czemu to wszystko nie może być prostsze? Kochasz kogoś, jesteś z nim i to jest tak proste jak oddychanie.

Hm, niespodzianka, musi być ciekawiej.

Dzisiaj nachodzą mnie najróżniejsze myśli. Nie wiem po co się tym wszystkim zadręczam i to wszystko roztrząsam... Ale jednak to robię.

Musimy jakoś pogodzić odwiedziny u taty Harry'ego z pracą, z życiem...

Mało tego, nadal nie wiem jak jego rodzice będą się wobec nas, a w szczególności wobec Harry'ego zachowywać.

Z zamyślenia wyrwał mnie dopiero dźwięk sms'a.

Sięgnęłam po telefon.

Od: Cody

Rodzinny weekend aktualny? ;)

Cholera. Zupełnie zapomniałam, że w ten weekend mieliśmy wybrać się do taty i Samanthy.

To nie wypali. Harry pewnie będzie chciał skorzystać z wolnej chwili i pojechać do ojca do szpitala.

A ja razem z nim.

Zaczęłam już odpisywać Cody'emu, że nie damy rady w tym tygodniu przyjechać, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.

Od razu wstałam z nadzieją, że to Harry.

Otworzyłam drzwi, czując momentalny spokój widząc w nich bruneta.

Uśmiechnęłam się do niego słabo.

Nagle znalazłam się w jego ramionach. Zaskoczona, objęłam go.

Zdziwił mnie jego nagły przypływ czułości, zwłaszcza po tym, jak się zachowywał po powrocie ze szpitala.

- Dziękuję. – wychrypiał. Poczułam zapach piwa.

Oh.

- Za co? – szepnęłam.

- Za to, że ze mną jesteś. – odparł, dalej trzymając mnie w ramionach.

Westchnęłam cicho i wtuliłam się w niego.

- Przepraszam. – odezwał się znowu, po kilku minutach.

- Za co? – powtórzyłam.

- Za wszystko co zrobiłem i co jeszcze zrobię. – odparł.

Aż przeszły mnie ciarki.

SINISTER | h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz