*oczami Julie*
Z dziką radością otwierałam drzwi mojego rodzinnego domu. Rzuciłam torbę już w progu i wpadłam do kuchni.
-Julcy! – zawołał tata używając określenia z czasów gdy byłam mała.
- Tato! – wpadłam w jego ramiona, mocno się wtulając. Znowu poczułam się jak małe dziecko
- Moja mała córeczka... - zachichotałam cicho słysząc jego słowa.
Ile bym dała, żeby znów być beztroskim dzieckiem.
- Toma jeszcze nie ma? - zapytałam zaskoczona.
- Jeszcze, miał jakąś przygodę z oponą po drodze, ale z tego co wiem to już niedługo powinien być.
- Dobrze cię widzieć. – mruknęłam, przytulając się do niego ponownie.
- Ciebie też, kochanie. –puścił mnie powoli uważnie mi się przyglądając. – Schudłaś. – zatroskał się nieco.
Przewróciłam oczami.
- Dziękuję za komplement tato. – uśmiechnęłam się wymownie.
- Dbasz o siebie? – spojrzał na mnie badawczo ignorując to co powiedziałam.
- Tak. –westchnęłam sięgając po szklankę soku i wzięłam łyk.
- Myślałem, że Harry lepiej się tobą zajmuje.- skrzywił się nieco.
Zakrztusiłam się na te słowa. Cóż, Julie jesteś sama sobie winna.
- Hm, jestem na tyle dorosła, że nie potrzebuję opieki tato. – mruknęłam.
Cholera co mnie podkusiło żeby dalej to ciągnąć. To był błąd.
- Co nie zmienia faktu, że spodziewałbym się po nim większej troski o ciebie. Myślałem, że to coś poważnego i że mu zależy. - mówił wyraźnie rozczarowany.
KONIEC TEGO DOBREGO. To zachodzi za daleko, trzeba się z tym zmierzyć.
- Tak właściwie to jeśli chodzi o mnie i Harry'ego... - zaczęłam, ale nie dane mi było skończyć.
- DZIEŃ DOBRY! – usłyszałam trzask drzwi wejściowych i dobrze mi znany donośny głos.
TOM.
W ciągu sekundy zapomniałam co chciałam powiedzieć tacie i pędem rzuciłam się do korytarza.
- Tom! – pisnęłam gdy wpadłam do pomieszczenia.
-Julce! – Tom rozpostarł szeroko ramiona uśmiechając się szeroko.
Wskoczyłam na niego jak jeszcze niedawno na Dylana. Na myśl o Dylanie poczułam ukłucie w środku, ale szybko pozbyłam się tego uczucia wtulając się w ciało mojego starszego brata.
- Cześć dzióbku . – mruknęłam ściskając go, bez ogródek używając ksywki nadanej mu w młodości. Nienawidził, gdy mówiłam tak do niego przy kolegach.
-Cześć maluchu. – zaśmiał się tuląc mnie.
- Tom. – rozpromieniony tata pojawił się w drzwiach.
- Cześć tato. – Tom powoli mnie postawił i przywitał się z tatą.
- Jak dobrze mieć was znowu w domu. – tata był wniebowzięty, ja sama zresztą też czułam, że dzięki ich towarzystwu trochę odżyję.
- Jak dobrze być znowu w domu. – zaśmiał się Tom. –Co tak pachnie?
- Tata zrobił kolację. – pochwaliłam.
CZYTASZ
SINISTER | h.s
Fanfic- W TRAKCIE POPRAWY_ Bo mówię Ci, jesteś wszystkim czego potrzebuję Obiecuję Ci, że jesteś wszystkim co widzę. Bo mówię Ci, że jesteś wszystkim czego potrzebuję. Nigdy Cię nie opuszczę. Więc przeciągnij mnie przez piekło, Jeśli to oznacza, że będę m...