¤pięćdziesiąt¤

606 83 17
                                    

- Ashton, co tu robisz? - zapytał brunet, wpuszczając chłopaka do środka. - Jest już późno i...
- Calum - powiedział niewyraźnie, chwiejąc się. - Przyszedłem, bo ja chcę...
Calum nie mógł dłużej patrzeć mu w oczy. Wyglądały na jeszcze bardziej zaczerwienione, niż jego własne. I dosknale wiedział, dlaczego tak było. A ta świadomość go dobijała. Wlepił wzrok w stopy, nie mówiąc nic.
- Chcę... - kontynuował blondyn, ciągnąc za loki i szukając w głowie tego słowa. - Chcę się z tobą kochać.
- Co? - pełen dezorientacji głos Calum'a odbił się echem po korytarzu.
- Chcę to zrobić, Calum - wymamrotał, przysuwając się do niego.
Potarł nosem skórę na jego szyi, po czym zostawił tam pocałunek.
- Ashton, jesteś pijany, to nie jest dobry pomysł - przerwał mu brunet. - Możesz żałować tego, że w ogóle tu przyszedłeś...
Naprawdę starał się myśleć racjonalnie. Jakkolwiek bardzo chciał, żeby został.
- Nie będę, nie mógłbym.
- Moi rodzice są w domu - zaargumentował znów, starając się odepchnąć chłopaka od siebie.
- Nie obchodzą mnie - wzruszył ramionami i podniósł głowę, aby mógł przycisnąć swoje usta do ust Calum'a.
- Mogą tu przyjść...
- Zamknij się wreszcie - mruknął, kontynuując pocałunek.
- Chodźmy do mojego pokoju - poprosił.
- W porządku. - Przyjął jego dłoń i pozwolił zaprowadzić się prosto do łóżka w jego pokoju.
Zrzucił swoją koszulkę i przeciągnął tą Calum'a przez jego głowę.
- Chcesz tego? - zapytał, kładąc dłonie na jego biodrach.
Brunet skinął nieśmiało głową i pozwolił chłopakowi, na ułożenie go na łóżku, i wejście za nim. I na całowanie go. I na rozebranie go. I na wiele innych rzeczy.
____________________________________
złoty (bo halo, pięćdziesiąty!!!) rozdział i złoty moment. ilyt.
!!!!!
alicze, kochaj mnie wreszcie, no pls

end of the day ¤ cashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz