2014

258 30 3
                                    


Tym razem święta okazały się iście świąteczne za sprawą białego puchu, lecącego z nieba. Olivii przypominał on pierze z poduszek, którymi zwykła się bawić z koleżankami z domu dziecka. Było to już po śmierci ciotki, która stanowiła jej jedyną rodzinę po śmierci jej rodziców w katastrofie lotniczej, gdy ta skończyła 7 lat.

Z pewnym sentymentem wspominała te dobre chwile w bidulu. Przez te lata jedna rzecz pozostała niezmienna - nadal była sama i samotna. Parę tygodni wcześniej przyłapała swojego chłopaka z kochanką, z którą spędził zeszłe święta. Kłamał i oszukiwał ją tyle czasu, a ona poznała prawdę tylko dzięki Tomlinsonowi, który widział Toma na mieście w towarzystwie z blondynką żywcem wyjętą z okładki Vogue'a. Nie, żeby Liv coś brakowało w jakimkolwiek względzie, jednak wpłynęło to dość znacznie na jej samoocenę i pewność siebie. Tego roku, żeby uniknąć samotnego siedzenia w Wigilię poszła do pracy. Jak zawsze - z piankami i czekoladowym napojem, który uwielbiała nad życie. Tego dnia Tomlinson kończył 30 lat, było więc oczywiste, że hucznie obchodzi te święta. Na dyżurze miał towarzyszyć jej młody stażysta - Nathaniel. Chłopak był bardzo życzliwy i zawsze pełny pozytywnej energii. Fell miała nadzieję, że przebywając z nim te kilkanaście godzin trochę optymizmu spadnie i na nią. O dziwo do szpitala co chwilę trafiali jacyś pechowcy ze złamaniami, poparzeniami czy zatruciem pokarmowym. Po raz pierwszy od lat wigilijny dyżur był tak bardzo pracowity. Dopiero około północy zrobiło się lżej i Olivia mogła pozwolić sobie na moment relaksu z kubkiem gorącego kakao i piankami. Dziewczyna właśnie upiła łyk pysznego napoju, gdy do dyżurki wpadł zdyszany Louis.

- Chyba nie sądziłaś, że nie wpadnę na kakao z piankami, co? - spytał, siadając na niewygodnej sofie. - Tym razem mam coś na wymianę, Fell-bell. - Oczom szatynki ukazał się spory kawałek urodzinowego tortu mężczyzny.

- Nie zatrułeś go żadną trucizną? - zapytała z lekkim uśmiechem Liv, a błękitnooki zjadł odrobinę ciasta na dowód swoich czystych intencji.

- Niebo w gębie, musisz spróbować - odpadł z pełnymi ustami, podchodząc do lekarki tak blisko, że ich ramiona się ze sobą stykały.

- Brałeś coś? Jesteś dziś podejrzanie miły.

- Po prostu chcę poczęstować koleżankę z pracy moim tortem. Czy to jakaś zbrodnia?

- Tylko dla mojej figury - odpowiedziała, a sekundę później oboje wybuchli niepohamowanym śmiechem. Fell sięgnęła po łyżeczkę i nabrała nią kawałeczek ciasta. Rozpływało się w ustach, Louis nie kłamał. Było naprawdę pyszne.

- Jesteś brudna - szept Tomlinsona wyrwał ją z błogiej krainy słodkości. Dziewczyna szybko starła dłonią resztę kremu, ale najwidoczniej nie zrobiła tego dokładnie, bo poczuła palce Lou w kąciku ust.

- Już? - zapytała niepewnie, tonąc w spojrzeniu jego błękitnych jak ocean, oczach. Szatyn pokiwał głową twierdząco, a wtedy Liv odezwała się ponownie. - Wszystkiego najlepszego, Louis.

- Wesołych świąt, Liv. Tom to kutas i nie warto sie nim przejmować. Za każdym razem, gdy go widzę mam ochotę przywalić mu w tą krzywą mor...

- Daj spokój, proszę - wyszeptała, walcząc z napływającymi do jej brązowych oczu łzami.

- Nie płacz, Olivia. Powiem ci coś, czego chyba nigdy nie spodziewałem się powiedzieć. Cieszę się, że cię poznałem. Naprawdę się cieszę. Dzięki tobie coraz bardziej czekam na święta i tą naszą małą tradycję z kakao i piankami.

- Ja też się cieszę, Lou. Ja też. 



_____________________________________________________________________

a/n został nam tylko jeden rozdział, który najprawdopodobniej pojawi się w Wigilię, czyli dokładnie pojutrze. dajcie znać, co myślicie xx






christmas night talks II  l.t. [#OUaD]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz