prolog

846 71 28
                                    

Deszczowa pogoda.

Dużo padało tego popołudnia. Setki kropel spływały po moim oknie. Widok zza był nie wyraźny, ale można było dostrzec zalane ulice. Co jakiś czas przechodził ktoś, próbując opanować parasol przed silnym wiatrem.

Co chwilę mój pokój zostawał oświecony przed błyskawice, które znikały a na ich miejsce pojawiał się grzmot. Pioruny i bębnienie kropel na dachu dopełniały się razem.

Wziąłem mojego ipoda i położyłem się na łóżku. Wybrałem pierwszą piosenkę znajdującą się w mojej play liście, a chwilę później pierwsze słowa „Stay" wypełniły moje uszy.

All along it was a fever

A cold sweat hot-headed believer

I threw my hands in the air I said show me something

He said, if you dare come a little closer

Round and around and around and around we go

Ohhh now tell me now tell me now tell me now you know

Not really sure how to feel about it

Something in the way you move

Makes me feel like I can't live without you

It takes me all the way

I want you to stay

Leżałem w łóżku cały dzień, myśląc o moim zmarnowanym życiu. Mimowolnie z moich ust uciekło smutne westchnienie. Chwilę później wyłączyłem mój umysł, nie obciążając go problemami, słuchałem muzyki, której słowa wypełniały moje myśli.

Gdy poczułem głód, postanowiłem iść do kuchni i przygotować coś do jedzenia. W kuchni siedziała moja mama i poprawiała stos egzaminów. Wzdychała ciężko, popijając trzeci kubek kawy.

- Aż tak zła jest ta klasa?- powiedziałem, otwierając lodówkę, w celu poszukania czegoś konkretnego na kolację. Mama ze zmęczeniem podniosła głowę i się uśmiechnęła.

- Przepraszam, nie widziałam, jak wchodzisz.- powiedziała, chowając twarz w dłonie.- Tak, jest okropna. Jeszcze nigdy takiej nie miałam.- dodała- Obawiam się, że nauczenie ich czegokolwiek nie ma najmniejszego sensu.

Skinąłem głową, nie wiedząc co powiedzieć. Postanowiłem zaczerpnąć powietrza, więc wróciłem się do przedpokoju i otworzyłem drzwi.

Widok, był taki jakiego się spodziewałem. Zalane ulice i dominująca szarość. Brytyjska szarość? Tak.

Pod dom naprzeciw podjechał van i chwilę później wyszło z niego kilku napakowanych mężczyzn. To chore, aby w taką pogodę, przenosić meble.

Chwilę później zza samochodu wyjawiła się kobieta, z długimi włosami, a obok niej, chłopak. Wyglądał na mojego rówieśnika. Skrzyżował ręce, a jego twarz wyrażała zirytowanie.

Ale Boże, on wyglądał wspaniale.






ECHO [polish]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz