zemsta

175 11 4
                                    

HARRY'S POV:

Kiedy otworzyłem oczy, powoli usiadłem, świat wokół mnie nadal wirował. Zauważyłem, że mój nos przestał tak mocno krwawić. Musiałem stracić przytomność na dość długo. Ostrożnie wstałem z ziemi i zacząłem iść do domu. Musiałem tam wrócić zanim moja mama się zorientuje, że mnie nie ma.

Kiedy byłem pod domem, wyciągnąłem klucze z kieszeni i otworzyłem drzwi, wchodząc na korytarz.

- Harry, to ty? - zapytała moja matka i wyszła z kuchni, zanim zdążyła dokończyć zdanie. - Gdzie byłeś? Martwiłam się o Ciebie!

Kobieta przytuliła mnie, a ja próbowałem na nią nie patrzeć. - Ja.. ja byłem z.. przyjaciółmi.. - skłamałem, chociaż wiem, że jestem kiepskim kłamcą. - Przepraszam, muszę skorzystać z łazienki.

Pobiegłem na górę po schodach i tam właśnie się zamknąłem. Oparłem się o drzwi i się po nich zsunąłem. Objąłem moją twarz w dłonie.

Dzisiejszy dzień był jednym wielkim gównem od samego początku- moje całe ciało jest obolałe, podobnie jak moja dusza.

Westchnienie uciekło z moich ust i podszedłem do zlewu. Ujrzałem swoje odbicie naprzeciwko mnie, wyglądałem okropnie. Moje usta były spuchnięte, tak jak moje lewe oko, podczas gd mój nos był pokryty zaschniętą krwią. Wziąłem szmatkę i zacząłem czyścić zaschniętą krew z twarzy, nie mogąc dłużej na nią patrzeć.

Mój wzrok zatrzymał się dłużej na maszynkach mojej mamy, które zostawiła na zlewie. Były tam i czułem, że się ze mnie śmieją. Moja mama nigdy nie chowała swoich maszynek, bo niby po co? Nie miała pojęcia, że jej syn używał ich do cięcia swojej własnej skóry. Drżącymi rękoma wziąłem jedną z golarek i po chwili pojawiło się ostrze . (wiedziałem co robić, lata treningu, ale wcale nie byłem z tego dumny)

Nie ciąłem się przez jakiś czas. Przecież nic się nie stanie, jeśli teraz to zrobię, prawda?  W tym momencie mnie nic nie obchodziło. Zacisnąłem zęby i przejechałem ostrzem po całym ramieniu. Spojrzałem na swoje dzieło, z którego kapała świeża krew. Powoli spływała po skórze i rozpływała się na zlewie.

Dodałem kolejne dwa cięcia (na których się zatrzymałem, bo na moim całym ramieniu znajdowały się głębokie rany), a potem rzuciłem ostrze z dala od siebie. Zmyłem krew, zanim wszedłem do swojego pokoju, gdzie przebrałem się w świeże rzeczy.

Nie mogłem uwierzyć, że to znowu zrobiłem.

Nie mogłem uwierzyć, że to tak dobre.

LOUIS' POV:

Był ranek i wszedłem na korytarz, nie mając do końca dobrego humoru. Podszedłem do szafki, z której wyjąłem wszystko co mi będzie potrzebne na dzisiejszy dzień i spakowałem do torby, zanim zatrzasnąłem metalowe drzwiczki.

Odwróciłem się na pięcie i ujrzałem na końcu korytarza znajomą mi osobę, z głową opuszczoną do ziemi. Rozejrzałem się wokół, ale nigdzie nie zauważyłem Michaela, ani jego kolegów, więc postanowiłem podejść.

- Hej Harry, jak się masz? - zapytałem z uśmiechem na twarzy, ale potem Harry spojrzał w górę i westchnął. Jego twarz była przerażająca, ale nie brzydka. Była uszkodzona i posiniaczona. To mi natychmiast złamało serce, ponieważ już doskonale wiedziałem co się stało.

- C-co się stało z twoją twarzą? - nie do końca wiedziałem, dlaczego zadałem to pytanie, może dlatego, że chciałem z nim porozmawiać, a wcześniej jakoś do tego nie było okazji, a może dlatego, że chciałem to wszystko usłyszeć o d Harry'ego.

Harry spojrzał na mnie i zacisnął szczękę. - Wiem, że jestem brzydki, ale nie widzę potrzeby, abyś musiał mi to przypominać. - Starał się przejść obok mnie, ale złapałem go za rękę, powstrzymując go tym przed.

odejściem. Harry wzdrygnął się i zabrał rękę z daleka od siebie.

- Nie chciałem Cię obrazić Harry, mówiłem o siniakach.

- To nie  twoja sprawa. - powiedział i odszedł, zanim mogłem powiedzieć coś więcej. Westchnąłem i poczułem jak ktoś mnie popycha na bok.

- Zejdź mi z drogi. - usłyszałem syknięcieMichaela, gdy przechodził obok mnie. Potarłem swoje ramię i spojrzałem na niego.

- Hej, masz prawo do popychania ludzi tak sobie? Nie jesteś lepszy niż ktokolwiek. - powiedziałem, niezdając sobie do końca sprawy co.

Michael odwrócił się na pięcie i podszedł do mnie z gniewnym wyrazem twarzy

- Tak, mam prawo, bo wy wszyscy jesteście bezwartościowymi pedałami. - syknął cicho, tak żebym tylko ja mógł usłyszeć jego słowa.

- Że kim jestem? - syknąłem z powrotem, a Michael się tylko roześmiał.

- Sądzisz, że nie wiem, że jesteś gejem? Sposób ubierania, sposób mówienia.. i to ciągłe uganianie się za Stylesem. - wyliczył na palcach.

Nie mogłem być gejem.. Niespełna dwa miesiące temu miałem jeszcze dziewczynę, więc jak mógłbym woleć chłopaków?

- Nawet nie próbuj zaprzeczać, ja i tak wiem, że to prawda. - powiedział i pchnął mnie na szafki, przechodząc obok mnie, a jego słowa obijały się w mojej głowie.

HARRY'S POV:

Siedziałem w łazience. Podwinąłem kolana do piersi i owinąłem je ramionami.
Nienawidziłem siebie w tamtym momencie, jak mogłem pokazać Louisowi swoje siniaki? Byłęm pewien, że teraz już się go nie pozbędę.

Nie mogłem zrozumieć, dlaczego on tak o mnie dbał. Nikt z mojego otoczenia nie robił tego od lat, a on mnie w ogóle nie zna. Nie chciałem być traktowany przez niego tak z litości.

Usłyszałem dzwonek i powoli wstałem. Teraz miałem angielski, więc udałem się do klasy i usiadłem na swoje miejsce. Słyszałem szepty wokół mnie, gdy podniosłem głowę, pozwalając wszystkim zobaczyć moje siniaki na twarzy.

- Hej Styles, co się stało z twoją twarzą? Nie sądziłem, że można być jeszcze brzydszym. - Michael krzyknął, a cała klasa wybuchła śmiechem.

Zacisnąłem dłonie w pięści i trzymając wzrok na stole. Próbowałem nie słuchać obelg, które kierowane były w moim kierunku.

- Styles, jesteś taki uroczy. Masz zamiar teraz płakać? - powiedział Michael i cała klasa zaczęła się śmiać. Usłyszałem jak wstaje.

- Gdybym był taki brzydki jak ty, to.. - dodał i pchnął mnie z krzesła, powoli patrzyłem jak podchodzi bliżej, z tym swoim złośliwym uśmiechem na ustach. - Nie podchodź zbyt blisko Styles, nie chcę złapać tego całego ge...

Nie zdążył dokończyć zdania, bo moja pięść uderzyła go w szczękę. Nie czułem się źle, bo w końcu odważyłem się mu oddać, to na co zasłużył. Uderzyłem go drugi raz  i łzy napłynęły mi do oczu. Chciałem, żeby Michael poczuł ból, jaki zadawał mi przez te wszystkie lata.

- Harry, przestań! - usłyszałem czyiś krzyk, ale nie zwróciłem na niego uwagi.

Nagle kogoś ręka chwyciła mnie za ramię i odciągnęła z daleka od Michaela. Zacząłem się trząść i ciężko oddychać. Spojrzałem się na Michaela, który trzymał swoją twarz w dłoniach. Wokół niego było dużo krwi.

- Jakie to uczucie Clifford? Jak to być pieprzonym workiem bokserskim?  -krzyknąłem w stronę Michaela, a osoba, która chwyciła mnie wcześniej za ramię, zacisnęła uścisk i wyprowadziła mnie z klasy.

Odwróciłem się i spojrzałem prosto w parę niebieskich oczu.

- Dlaczego to zrobiłeś? - spytał Louis z rozszerzonymi oczami, a ja czułem, że łzy napływają mi na nowo.

- Dlaczego to zrobiłem? On mi to robił codziennie od siedmiu lat. Bił mnie codziennie, a ja nie mogłem nic z tym zrobić. Michael zapłacił za to co zrobił. Za ten ból, który mi codziennie sprawiał, Louis. Chciałem żeby poczuł to, co ja czułem. - krzyknąłem.

Odwróciłem się na pięcie i odbiegłem.

ECHO [polish]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz