Rozdział V

14 0 1
                                    

   Mama była zdezorientowana. W ogóle nie wiedziała o co chodzi. Szlochanie jej kochanego synka dobiegało jakby znikąd. Natan też nie wiedział co się dzieje. Słyszał brata, ale go nie widział. Smutny usiadł obok sadzonki.
   "O co w tym wszystkim chodzi?" - pomyślał chłopiec - "A może on chowa się pod ziemią!? Nie... to nie w jego stylu.
   W tym momencie usłyszał bardzo głośne wołanie. To był głos jego młodszego brata. Wolał do niego z tej małej sadzonki.
   - Pomocy! Pomóżcie mi! - to było słychać z wnętrza roślinki.
   - Mamo! - zawołał Natan. Coś mi tu nie pasuje. Słyszę Leona bardzo wyraźnie, ale nie widzę go.
   - Leon! Leoś! Słyszysz mnie? - krzyczała mama na cały głos.
   - Tu jestem! Tu! W krzaczku! - odpowiedział jej synek Leoś.
   W ciągu paru sekund mama Leosia, Miranda, zorientowała się, że jej skarbek jest w małej sadzonce na trawniku.
   - Jak ty się tam znalazłeś? - zapytała Miranda.
   - Kiedy stałem na polanie w trakcie ogromnej i strasznej burzy to uderzył we mnie piorun i...
   - Trafił w ciebie piorun!? Jak ty w ogóle mogłeś wyjść na dwór w trakcie burzy!? Pogieło cię!? Co ty sobie myślałeś!? - krzyczała rozzłoszczona Miranda do krzaczka.
   - Myślałem... - powiedział Leon.
   - Co myślałeś!? -krzyknął Natan.
   - Nie ważne kochanie. Przyjdziemy do ciebie za dwie lub trzy godziny. Jestesmy głodni. Pa pa. - powiedziała czuło mama.
   - Pa. Do zobaczenia! - powiedział Natan.
   - Pa! Krzyknął do nich Leoś.


Tajemnicze DrzewoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz