Gdy Miranda otworzyła oczy chmury rozstąpiły się i wyszło piękne słońce. Rosa, która powinna już dawno zniknąć zaczęła lśnić jak tysiące diamentów na rozłożystym, zielonym dywanie. Owady różnej maści wyfrunęły z pięknych kwiatów i utworzyły kształt serca na błękitnym niebie. Ptaki rozłożyły swoje piękne pierzaste skrzydła i przecięły całe niebo.
Mama otworzyła swoje piękne zielone oczy i przeczesała ręką długie rude loki. Zobaczyła obok siebie synka Natana i małą sadzonkę, która umierała.
- Kochanie. Co się dzieje? Twoje listeczki poupadały. Kolory zmieniły się na brązowe... Co się stało? - zapytała zaniepokojona mama Leona.
- Nic... To... Tylko... Mały... Uszczerbek... Na... Zdrowiu... - wyjąkał Leoś. - Oddałem... Tobie... Część... Mojego... Życia...
- Uratowałeś mnie. Dziękuję. Ale co będzie tobą? Ty umierasz. Ja nie chcę ciebie stracić.
"Ona interesuje się tylko Leonem. A co ze mną!? Ja się nie liczę!" - pomyślał Natan i zaczął płakać.
- Kochanie. Co ci jest? - zapytała troskliwie mama swojego synka Natana. - Czemu płaczesz?
- Powinnaś się mamo domyśleć. Nie było ciebie dwa tygodnie, a ja codziennie musiałem pracować, sprzątać, chodzić do szkoły. Stęskniłem się za tobą. Ty się mną nie interesujesz! Nigdy się nie interesowałaś! - wykrzyczał Natan całą swoją złość do Mirandy.
- Skarbie... - powiedziała troskliwie mama - Ja zawsze cię kochałam... - nagle przerwał jej widok wilka w oddali - Tam jest wilk! Uciekajcie!
- Mamo! Uspokój się! On jest naszym przyjacielem. Pomógł mi cię tu przynieść - powiedział odważnie Natan, by uspokoić mamę.
- Naprawdę? Nie wiedziałam. Czyli one mnie nie zagryzły? - zapytała zdziwiona Miranda.
- A jak myślisz mamo? Gdyby ciebie zjadły, to nie uratowalibyśmy cię. - powiedział Leoś.
- Chodźmy do domu. - zaproponował Natan, by odciągnąć mamę od Leona. Chciał, by Miranda spędziła czas tylko z nim.
- Dobrze, chodźmy. Papa Leosiu! - krzyknęła mama do Leona, by pożegnać się z nim.
- Pa mamo! Pa Natan! - odkrzyknął Leoś do Mirandy i Natana, ale nie otrzymał odpowiedzi od brata.
Natan i Miranda szli pięknie oświetloną dróżką przez zielony las. Już nie obawiali się wilków, ponieważ zaprzyjaźnili się z nimi. Przeszli przez strumyk po srebrnych kamieniach i podążyli dalej do chatki. Gdy weszli, zastali czyste meble i ugotowany, lekko przypalony obiad, który Natan sam przygotował na przybycie mamy. Mirandzie szczęka opadła z zachwytu. Uśmiechnęła się i głodna jak wilk usiadła przy drewnianym stole. Podniosła zardzewiały nóż i widelec i zaczęła kroić przysmalone mięso. Popijała czystą wodą ze źródełka. Razem spędzili bardzo miłe popołudnie. Kiedy oni jedli, Leon samotnie stał na polanie w upale.
CZYTASZ
Tajemnicze Drzewo
AdventureJest to historia związana z chłopcem, który zginął przez błyskawicę. Jego przygody w innej postaci beda trwać 300 lat. Jego los zmieni się pod koniec książki. A jaki on będzie to się dowiecie ;-)