Rozdział VI

12 1 0
                                    

   Podczas drogi powrotnej chmury zasłoniły piękne słońce. W wielkim lesie zrobiło się mrocznie. Wiatr zerwał się momentalnie i zaczął świszczeć w uszach Mirandy i Natana. Chłopiec odczuwał strach i przyspieszył kroku. Jego 40-letnia mama była bardzo zmęczona i nie nadążała za synkiem. Leon bardzo obawiał się, czy samotna droga mamy i brata do domy jest dla nich bezpieczna. Miranda po pewnym czasie zgubiła synka z oczu. Bała się, ponieważ wiedziała, że Natan wydostał się z lasu. Przeszły ją dreszcze. Nagle do jej uszu dotarło wycie wilków. Kobieta przyspieszyła kroku, ale nie biegła. Jej skręcona dawnej kostka wdawała się bardzo we znaki. Po chwili osłabła. Jej nadzieja, że dojdzie do domu cała zniknęła. Uznał, że to czas by pójść do męża. Odwiedzić go tam w chmurach. Usiadła na zielonej trawie i czekała na śmierć. Po paru chwilach zobaczyła w oddali Natana. On podszedł do niej i powiedział:     

   - Mamo, czemu tak siedzisz? Przecież słyszysz, że wilki wyją i zaraz tu będą!     

  - Nie przejmuj się mną. - odpowiedziała mama.                        

   - Ale dlaczego? Mamo, kocham cię . Wiesz, że jestem twoim synkiem, nie możesz mnie osierocić. 

   - Skarbie. Przepraszam cię. Nie mam już siły, by iść dalej. Do domu daleka droga. Ty idź. Ja zostanę. Spotkamy się tam, w niebie, ale to kiedyś. - odpowiedziała mu mama i zaczęła płakać. - Idź! Uciekaj! Ratuj się puki możesz! W domu jest jedzenie. Masz dziesięć lat. Poradzisz sobie.                               

   - Ale mamo... - powiedział Natan ze łzami w oczach. - Ja nie chcę cie zostawić.                                        

   - Musisz! Idź! W tej chwili! - Miranda zaczęła krzyczeć na Natana.                                                                       

   Natan odszedł od mamy z płaczem. Przyspieszył kroku, bo zobaczył trzy wilki w oddali. Czuł się strasznie, że musiał pozostawić mamę w takiej sytuacji. Chciał ją bronić, ale nie umiał. Odszedł czując, że jest już całkiem sam.                                                                                                                                                  

   W tym samym czasie, gdy Natan opuszczał las, wilki dopadły Mirandę. Zabrały ją do swojej nory. Co było zadziwiające, nie zjadły jej, ani nie rozszarpały. Pozostawiły ją w nietkniętym stanie. Najwidoczniej czekały na kogoś. Po paru godzinach głodowania, Miranda upadła na ziemię i sama umarła. Była tak przemęczona, że to nie było nic trudnego. Odeszła z tego świta...



Tajemnicze DrzewoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz