Powrót do pracy był jednak trudniejszy niż myślałem. Pierwszego dnia Hide musiał wyrzucać mnie z domu na siłę, ponieważ nie chciałem przestać słuchać głosiku mojej córeczki. Mój humor był tak wyśmienity, że aż reszta zespołu pytała, czy aby na pewno nie brałem, żadnych różowych cukiereczków, przed przyjściem do studia. Odpowiadałem wtedy z dumą, nie będąc świadom konsekwencji, że moje dziecko zaczęło wydawać z siebie dźwięki inne od płaczu, czy krzyku. Podczas każdej przerwy dzwoniłem do Hideto, zapytać jak sobie radzi.
-Tak jest zajebiście Sato. Nie musisz się martwić.-powtarzał.
-A Daisy?
-Śpi.
-Kąpałeś ją?
-Tak.
-A ty co robisz?
-Czytam książkę.-mruknął.
Czułem, że kłamie, zwłaszcza słysząc telewizor.
-A już myślałem, że oglądasz kreskówki.
-No bo ten... tego... no. Są jakieś zakłócenia, Danielle wstała, nie słyszę cię pa!-rozłączył się.
-Głupek.-westchnąłem.
-Już na dzień dobry mnie obrażasz?-usłyszałem głos Many.
-Nowa forma przywitania bardzo modna. Nie słyszałeś? Zamiast cześć mówisz głupku.
-Nie wiem co mam ci na to odpowiedzieć.
-Może to był żart Satoru udało ci się?
-Nie.
-Gadałem z Hide. Wzięło go na bajki Disneya.
-To chyba dobrze. Dzieci lubią bajki. Niech się edukuje na przyszłość. Jest na dobrej drodze, żeby zostać nianią.
-Nie mów tak. Po prostu chce mi pomóc.
-Z własnej woli?
-Sugerujesz, że go do czegoś zmuszam?
-Nie.-zaśmiał się-Po prostu, wiesz zwykle najciemniej jest pod latarnią. Nie ważne. Wracamy do pracy?
Kiwnąłem głową, w dalszym ciągu nic nie rozumiejąc. Cholerny Mana i jego mądrości zamaskowanego mędrca.
Po południu, kiedy skoczyliśmy wszystko, na parkingu zatrzymał mnie manager Nobu.
-Okabe sądzę, że to ci się przyda.-powiedział, podając mi niewielką wizytówkę.
-Psycholog?-przeczytałem, ze zdziwieniem.
-Oraz terapeutka. Po prostu uważam, że może ci pomóc. Pani Hanako jest najlepsza w swoim fachu.
-Ma Pan jakieś doświadczenie.
-No wiesz, z wami wszystkimi w końcu każdy po dłuższym czasie musiałby szukać swojego rozmiaru kaftanu bezpieczeństwa i wolnego pokoju bez klamek.-zaśmiał się-Za pół godziny umówiłem cię na spotkanie. Tak na próbę. Trzymaj się.
Stałem tak, oparty o samochód i wpatrywałem się w biały kartonik. Czy naprawdę jestem, aż tak szalony? Zaśmiałem się pod nosem, wsiadając do auta.
-Chyba ci odbiło.-mruknąłem, sprawdzając adres na wizytówce.
CZYTASZ
Lonely Daddy
RandomTrudy zwykłego życia, niezwykłej osoby. W końcu każdy czasami zmuszony jest , do założenia szczęśliwej maski...