-Hiduś!
-Czego?!-mężczyzna stanął w drzwiach, z Daisy na rękach-50% za tobą, ale do osiągnięcia pełni sukcesu, musisz się jeszcze ubrać.
-Wiem, byłbyś tak dobry i podał mi bokserki?
-Jasne tylko odłożę małą. Na serio mógłbyś chociaż MI zaufać i nie robić scen. Nie zjem ci dzi..-mówił, podając mi bieliznę.
-Ufam ci. Już o tym rozmawialiśmy. Zostawienie Daisy z kimś innym, czy stracenie jej z oczu na dłuższą chwilę jest naprawdę trudne.
-Miałbyś coś przeciwko, gdybym...
-Wprowadź się do mnie.-wypaliłem.
Takarai spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, po chwili jednak gdy cisza osiągnęła punkt kulminacyjny, na jego usta wkradł się uśmieszek.
-Jasne skoczę po rzeczy.-powiedział beztrosko, z dziecinnym uśmiechem, jakby właśnie dostał paczkę ulubionych cukierków, za darmo-Za pół godzinki będę z powrotem. Nakarm Danielle!-powiedział wychodząc.
Westchnąłem, po czym poszedłem zrobić Daisy mleko.
-I co maluszku? Wujaszek Hideto zamieszka z nami.-mruknąłem, karmiąc córeczkę.
Po niecałych 45 minutach przez, które zdążyłem posprzątać dom, wrócił Hideto taszcząc ze sobą dwie obszerne walizy.
-Imprezkę z wujciem Hideto czas zacząć.-powiedział, zabierając mi Daisy z rąk.
-Szkolenie czas zacząć wujaszku Hide.-uśmiechnąłem się złośliwie-Spokojnie to nic trudnego. Musisz tylko: zrobić mleko, sprawdzić jego temperaturę, postarać się, żeby po jedzeniu jej się odbiło, zmienić pieluchę, wykąpać ją i umieć położyć spać.
-Potrafię tylko zrobić mleko i zasadniczo wiem jak zmienić pieluchę.
-To prawie dwie trzecie. Niżej oceniałem twoje umiejętności. Wybacz.
-Nic nie szkodzi ośmiornico. Jadłeś już coś?
Puściłem nazwanie mnie głowonogiem mimo uszu i chciałem kiwnąć głową na tak, ale...
-Zapomniałem.-mruknąłem.
-Jak mogłeś zapomnieć?!
-No tak jakoś.
-Siadaj. Program szkoleniowy zostaje przesunięty w czasie.-powiedział, oddając mi dziecko.
-Hide od kiedy to ty potrafisz gotować?
-Od kiedy mama prawie otruła się moją zupą i stwierdziła, że mój żałosny poziom trzeba podnieść.
-Uroczo. To ja chyba sam sobie zrobię coś do jedzenia.-zacząłem się podnosić, ale mężczyzna popchnął mnie na krzesło.
-Siedź. Będzie ci smakować.
-Smakować może, ale nie chcę jeszcze wybierać się na tamten świat, przez śmierć w kiblu!
-Spokojnie Sato będzie dobrze. Idź pooglądać kreskówki, pobaw się z Daisy, czy coś.
-To w końcu mam siedzieć, czy mnie wywalasz?
Hide westchnął cierpiętniczo.
-Bogowie trzymajcie. BO ci faktycznie czegoś dosypię.
-Wybacz, wybacz.
Po dwudziestu minutach wpatrywania się w plecy Hideto stwierdziłem, że kreskówki nie wydają się być głupim pomysłem. Po cichu ewakuowałem się z kuchni.
-Jeśli nie uda mi się przeżyć śniadania, to wiedz, że cię kocham maluchu.-mruknąłem do Daisy, siadając na kanapie i włączając telewizor.
-Bo ci naprawdę czegoś dosypie!-krzyknął Hide z kuchni.
-Ja nic nie mówiłem.
-Yhym. Niepotrzebnie poszedłeś.-mężczyzna stanął w wejściu z talerzem w ręce-Sato ja tylko żartowałem z tymi kreskówkami.
-Wiem, ale takie małe dzieci chyba rozumieją to ci się im pokazuje. Wolę nie puszczać przy niej czegoś nieodpowiedniego.
-Rozumiem. Daj mi Daisy i jedz. Smacznego.-uśmiechnął się, wręczając mi jedzenie, oraz sztućce i odbierając dziewczynkę-Jesteś taka śliczniutka.
-Dziwnie się czuję, kiedy tak do niej mówisz.-spojrzałem na zawartość talerza-Mama nauczyła cię robić omlet z ryżem, czy...
-Jest dobry.-przerwał mi z lekką irytacją.
Wkurzył się. Nie mówiąc już nic więcej, zacząłem jeść. O cholera!
-Coś nie tak? Nie smakuje ci?
-Więcej cię stąd nie wypuszczę.-mruknąłem z pełną buzią.
Odpowiedział mi jedynie śmiech Hide. Kiedy zjadłem śniadanie wzięliśmy się w końcu za kurs niańczenia Daisy. Czyli jak w kilka godzin doprowadzić mnie do białej gorączki, a Hideto do załamania nerwowego. Finalnie na szczęście przekazałem mu najważniejszą wiedzę.
-Dasz sobie jutro radę?
-Tak. Nie po to wykroiłeś mi te kilka godzin z życia, żeby zostać jutro w domu!
-Pojadę spokojnie. Nie krzycz tak mała śpi.
-A właśnie przypomniał mi się taki mały nieistotny szczegół.
-Huh? Jaki?
-Gdzie mam spać?
-Możesz ze mną w mojej sypialni, albo u Jun... w pokoju Daisy.
Hideto spojrzał na mnie smutno.
-Wszystko w porządku.-zapewniłem, uśmiechając się sztucznie-To jak?
-Śpię z lewej.
-Idę się umyć.
CZYTASZ
Lonely Daddy
RandomTrudy zwykłego życia, niezwykłej osoby. W końcu każdy czasami zmuszony jest , do założenia szczęśliwej maski...