Rozdział 5

158 18 0
                                    


- Co Ci? - spytała Zarą siadając obok mnie, na kanapie z paczką solonych chipsów.

Zawsze w czwartek, wieczorem robiłyśmy sobie "wieczór filmowy", dlatego zaraz po pracy razem z Zarą pojechałyśmy do jej mieszkania, po drodze kupując sobie jakieś wino (klasa przede wszystkim!), dwie paczki chipsów solonych, popcorn, żelki i butle coli, teraz te wszystkie rzeczy leżały na szklanym stoliku przed telewizorem, do którego przed chwilą Zara wsunęła płytę z jakimś filmem.

- Nie wiem, tak jakoś... Nie wiem.

- " Tak jakoś" co? - dziewczyna podniosła jedną brew i wepchnęła sobie garść chipsów do ust.

- No właśnie nie wiem, chyba pokłóciłam się ze swoim chyba kolegą... - westchnęłam ciężko.
Mike nie pisał do mnie od dwóch dni. Co chwilę sprawdzałam  telefon, mając nadzieje, że jednak napisał. Wiem, że pisałam z nim dopiero od paru dni, ale zdążyło mi to już wejść w nawyk.

- CHYBA pokłóciłaś się ze swoim CHYBA kolegą? czy nie za dużo tych "CHYBA" w jednym zdaniu?

- No bo, nie wiem czy mogę go nazwać moim kolegą.

- Achaaa... mam Ci posłużyć jako prywatny psycholog? - wysepleniła z pełnymi ustami, rozsypując okruchy po całej kanapie.

- Nie, dzięki. dam sobie radę. - powiedziałam cicho, wciskając się głębiej w oparcie kanapy.

- Hej.. - położyła mi dłoń na kolanie. - jeśli jest serio twoim kumplem, to jeszcze się odezwie, a jak nie, to mu zmasakruję mordę, tak, że nie będzie wiedział gdzie ma nos. - zaśmiałam się cicho, a zaraz potem Zara dołączyła do mnie. 

Może i Zara miała rację. Polubiłam Michael'a, naprawdę go polubiłam. Jego poczucie humoru, jego głos, grę na gitarze i to, że patrzył na wszystko inaczej.

Napisze. Musi. A jak nie to zajmie się nim Zara.


<> <> <>


Było już osiem po pierwszej.

Siedziałam razem z moja najlepszą przyjaciółką na kanapie, kończąc film "Księga Życia", o zakładzie jakichś dwóch Meksykańskich Bogów śmierci, o to, który z (kukiełkowych) dzieciaków (chłopców) ożeni się z jakąś dziewczynką (,której od razu nie polubiłam oczywiście), potem ona niby umiera, jeden z tych chłopców zgadza się umrzeć, by być z nią, potem okazuje się, że ona wcale nie umarła. Krzyk, płacz i niekontrolowane rzucanie popcorn'em w ekran telewizora - naturalna reakcja (no i koniec spoilerowania).

- Ten faceto-podobne coś od dusz zapomnianych wygląda trochę jak Discord z MLP (My Little Pony). - stwierdziła Zara strzelając ziarenkiem kukurydzy prosto w nos dziwnego stwora. - Nie żeby coś, ale przez to wygląda mnie strasznie.

- No co ty! Przecież w trzecim (zdaje się na moją siostrę, bo pewna nie jestem :/) sezonie przyczynił się do uwięzienia Celestii i Luny przez te złe pnącza. To było straszne! - Udałam oburzoną i trąciłam szatynkę w bok.

- Nigdy ich nie lubiłam. - skrzywiła sie, nie odrywając nadal oczu od telewizora.

Siedziałyśmy tak jeszcze 10 minut oglądając końcówkę filmu.

Ti-tit

Zawibrował mój telefon, a ja niemal natychmiast razem z Zarą rzuciłyśmy się na telefon, leżący na blacie szklanego stołu.

- To ten chyba kolega, z którym się chyba pokłóciłaś?! - dziewczyna zawisła mi na ramieniu zerkając przez nie na ekran z otwartą rozmową z Mike'iem.

Girl has a dream || 5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz