Czy kiedykolwiek przeżyłeś coś takiego jak przeprowadzka?
Jeżeli tak, to pewnie wiesz jakie to uczucie, które ukrywa się gdzieś w głowie i jest do dupy.
Jeżeli nie, to powiem ci. Wyobraź sobie, że już nigdy nie zobaczysz nikogo z twoich znajomych/przyjaciół/chłopaków/dziewczyn/kochanków i można tak wymieniać w nieskończoność. Jakkolwiek nazywasz bliską ci osobę, wyobraź sobie że jej nie ma. A ty zostajesz rzucony na pastwę losu w zupełnie nieznane ci miejsce jakim dla mnie jest 25 piętrowy blok w centrum Nowego Jorku. Z totalnego zadupia we Włoszech przeprowadzić się do miejsca, gdzie śpisz do 5 rano, bo przeszkadzają ci ludzie, którzy nie rozumieją, że inni chcą pospać do minimum 12. No cóż. Mam nadzieję, że zrozumiałeś, a jeżeli nie, to co ja ci mogę poradzić? Dowiesz się czytając.
1 września 2015 godz. 5.00
Sturlałam się z łóżka gdy usłyszałam jakże uwielbiany przeze mnie dźwięk budzika i rzuciłam nim o ścianę. W miejsce, gdzie za parę dni pojawi się dziura jeżeli nadal będę tak robić.
- Ja pierdole to już dzisiaj - spojrzałam na kalendarz i powiedziałam. - Dlaczegoooooo.
- Francesco przestań mówić do siebie i podnieś swój szanowny tyłek i zanieś go na śniadanie! - krzyknęła z kuchni Ludmiła, przez którą tak naprawdę tu jestem. Uprzedzam pytania - nie, nie jest moja matką. Jest tylko idiotką, którą przykleiła się do mojego ojca na super glue z powodu jego zbyt wysokiej ilości kasy. Szkoda, że zamiast wydawać ją na mnie, mój ojciec wydaję ją na nią, bo nie powiem, chciałabym czasem kupić coś typu biżuteria, bo jestem dziewczyną.
Z wielkim bólem zeszłam na dół i wepchnęłam w siebie miskę płatków kukurydzianych z serkiem, po których nawet nie chcę wiedzieć ile przybyło mi kalorii już na początek dnia. To nie moja wina, że to jest takie dobre. Tak samo jak nuggetsy, frytki i chipsy, których zabrania mi jeść Ludmiła. Aż dziwne, że nie zrobiła jednego ze swoich (jakże pysznych) koktajli ze zmiksowanych warzyw smakujących jak połączenie gówna z gównem. Dosłownie.
Przebrałam się ze swojego onesie w jakże piękny mundurek szkolny przeszkadzający mi w pobieraniu tlenu z tego i tak zatrutego powietrza. Spojrzałam się w lustro, żeby jeszcze raz spojrzeć jak beznadziejnie wyglądam w tym czymś, co miało sprawiać, że wyglądam jak uczeń szkoły i wyszłam z domu. W drodze założyłam słuchawki włączając najnowszą piosenkę One Direction ,,A.M.", którą szczerze powiedziawszy uwielbiam i z uśmiechem na twarzy, a pustką w głowie weszłam do mojego collegu. Był ogromny, co sprawiło, że poczułam się strasznie malutka w tym miejscu. Chociaż patrząc na mój wzrost (równe 160 cm!) byłam naprawdę malutka. Idąc po korytarzu czułam na sobie wzrok dosłownie wszystkich. Miałam coś na twarzy czy to mój wzrost tak bardzo był widoczny pośród tylu olbrzymów? Chyba to drugie, bo chwilę później usłyszałam za sobą :
- Ej mała! Podstawówka to po drugiej stronie ulicy! - krzyknął ktoś.
Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Niallem Horanem z One Direction.
- Fajnie, że mówisz. Przynajmniej inni będą wiedzieli gdzie cię zaprowadzić gdy popłaczesz się jak ci dokopie.
- A co ty mi możesz kurwa zrobić? - uśmiechnął się lekko.
A może tylko mi się wydawało? Nie ważne...
Co mnie to obchodzi?Podeszłam do niego tak, że stanęliśmy twarzą, a raczej twarzą w tors, bo mój wzrost, a jego wzrost dużo mówił.
- Jeszcze się zdziwisz - powiedziałam i przycisnęłam mu obcas mojego buta w stopę, a on zaczął skakać na jednej nodze (tej bez dziury od mojego obcasa :) ) i przeklinał coś pod nosem.
- Już nie żyjesz w tej szkole, pierwszaku! - krzyknął, a ja poszłam na lekcje.
To było naprawdę wkurzające jak na każdej lekcji musiałam powtarzać to samo : ,,Mam na imię Francesca i mam 16 lat. Jestem z Włoch i ble, ble ble". Szczerze? To kogo powinno interesować moje życie prócz mnie? No właśnie - nikogo. Wychodząc z klasy podszedł do mnie jakiś blondyn. Wydawał się dość cichy, ale nie osądzam ludzi po okładce.
- Hej! Słyszałem, że postawiłaś się Niallowi Horanowi. Szacun, młoda.
- Ej, ej! Tylko nie młoda! Mam aż 16 lat! - zaśmiałam się. - A to coś wielkiego?
- No tak jakby... Upokorzyłaś go przed połową szkoły, więc biorąc pod uwagę to, że jesteś nowa i nic o nim nie wiesz i jesteś dziewczyną, będziesz miała przesrane przez najbliższe 2 lata. To i tak dość krótko jak na niego. A tak w ogóle... Oscar jestem - podał mi dłoń.
- Fran.
- O Maj Gasz jesteś z Włoch?! - krzyknął mi prosto do ucha.
- Yyyyyyy... To źle?
- Też jestem Włochem. Mieszkałem w Albero...
- Alberobello! Ja też - uśmiechnęłam się myśląc o tym, że znalazłam kogoś, kto rozumie mój ból przeprowadzkowy.
- Chwila moment... Francesca Luciano?
- Oscar Sizoo?
Noooo... To mamy pierwszy rozdział *.* Podoba się? :**
CZYTASZ
Czy Ja Mam Sens?
Teen FictionElo. Jestem Fran. Moje życie to jedna, wielka porażka. Prześlizguje się z dnia na dzień cały czas udowadniając, że jestem tylko gównianą nastolatką. Ozcdabiam swoje ciało bezsensownymi rysunkami, dokopuję każdemu, kogo znam i nienawidzę mojej macoch...