7. Zgubiłaś się?

27 3 2
                                    

Szłam pewnie, ale jeszcze przed wejściem do salonu obejrzałam się za siebie. Już go nie było. Poczułam... Jakby ukłucie smutku. Czemu? Nie wiem. Ale mam na to wywalone.
- Elo Marco - wrzasnęłam w progu.
- Cześć, śliczna. Co dzisiaj robimy? - zapytał.
- Tylko mnie nie krytykuj okey?
- Bejb przecież wiesz jak bardzo lubię twoje spontaniczne wizyty - zaśmiał się.
- Widziałam ostatnio taki fajny tatoos... Smutna emoji.
- Dlaczego smutna?
- Kuźwa przecież dobrze wiesz, że wszystko, co robię na swojej skórze jest albo bez sensu, albo tego nie ma. Pośród moich 30 rysunków ani jeden nie ma znaczenia. Więc skończ gówniane pytania i pierdolnij mi już ten tatuaż.
- Dobra, nie bulwersuj się - puścił mi oczko. Rozsiadłam się na kanapie i położyłam nogi na stole zawalonym szkicami tatuażów.
- Gotowa? - zapytał Marco, gdy wrócił ze sprzętem.
- Jak zawsze - westchnęłam i odsłoniłam ucho. - Tu.
- Ouu... Bolesne miejsce. Może gdzieś indziej?
- Nie. Chcę tutaj. Szybko.
Marco wziął wcześniej narysowany przeze mnie szkic i odcisnął na skórze. Gdy poczułam milion przebić skóry, rozluźniłam się. Ból nie był przyjemny, aczkolwiek pomagał zapomnieć o innych rzeczach. Przez całą sesję miałam zamknięte oczy. Marco skończył po godzinie. Byłam trochę. Troszeczkę. No dobra, może bardzo, wkurzona gdy na fotelu obok zobaczyłam powierzonego Nialla Horana.
- Nieładnie tak kopiować czyjeś pomysły - uśmiechnął się ironicznie i wskazał palcem na moją nową emoji.
- Nieładnie tak kogoś śledzić - odpyskowałam. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kasy.
- Już zapłaciłem - powiedział. Odwróciłam się w jego stronę z pytaniem na twarzy. Po chwili stwierdziłam
- Cokolwiek - i ponownie zaczęłam iść do wyjścia. Niall mnie dogonił i zaczął iść przede mną tyłem.
- Czego - warknęłam.
- Dlaczego taka jesteś? - zapytał.
- Jeżeli przyszedłeś po podziękowania to możesz się ulotnić, bo ich nie dostaniesz. A teraz spierdalaj - powiedziałam i skręciłam w wąską uliczkę. Pierwszy raz nią szłam, dlatego nie za bardzo wiedziałam, gdzie wyjdę. Salon Marca był na bardzo niebezpiecznych terenach, dużo slamów i pijaków. Szłam niepewnie, bo po tym jak zbyłam Nialla, poszedł w przeciwną stronę. Każdy krok był coraz gorszy. Myślałam nad zawróceniem, ale co jakby Niall nadal tam był? Z każdą chwilą moja silna psychika spadała i zaczęłam się trząść. Wtedy usłyszałam czyjś głos.
- Zgubiłaś się dziewczynko? - ochrypły, męski i niski głos zabrzmiał tuż obok mojego ucha. Momentalnie się odwróciłam i przyjęłam pozycję bojową wyuczoną na jednej z nielicznych lekcji karate, na których byłam.
- Nic bój się dziecko, nawet nie zaboli - powiedział, gdy był obrzydliwie blisko.
- Pierdol się chuju - powiedziałam mimo, że byłam mega wystraszona i to było jedyne, na co było mnie stać w tym momencie. Przypomniałam sobie czego uczyli nas na karate i kopnęłam go w jaja i przywaliłam mu z pięści w nos. Zboczeniec przeturlał się na drugą stronę uliczki i w tym momencie usłyszałam głos Ameby.
- Co, gdzie, jak, kiedy? - wyskoczył zza rogu.
- Spóźniłeś się - powiedziałam automatycznie i zabrałam z ziemi torbę, która mi upadła.
- Co Ty tu odpierdoliłaś? - zapytał.
- Yyy ja? Właśnie pozbyłam się jednego z problemów - odparłam i zaczęłam iść w stronę,z której przyszłam. Słyszałam za sobą jego kroki. Gdy po wyjściu z uliczkj i 5 minutach drogi nadal go słyszałam, miałam go dość. Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam zaskoczoną twarz Nialla. Patrzyłam się na niego pytająco, a on wolno wyciągał z uszu słuchawki jeszcze bardziej mnie irytując.
- Długo jeszcze zamierzasz mnie niańczyć?
-------------------------

Czy Ja Mam Sens?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz