2

868 53 6
                                    

Po długiej przerwie upubliczniam to ff. Proszę nie przypominajcie mi o nim. 



Zayn: Wywróciłem oczami-a twój kolega to pierwszej klasy modelka-prychnąłem . -zabrzmi to tandetnie ale znam takich jak ty.

Harry: Louis udał, że się zastanawia - Cóż Hazza mógłby być światowej klasy modelem jeśli by chciała, więc... -wzruszył ramionami. Od razu cały się zaczerwieniłem.

Zayn: -ale nie jest. Tak bardzo przypominasz mi Nialla. -westchnąłem.-mam nadzieję, że wyrośniesz na w miarę porządnego faceta jakim on jest

Harry: -Ts, napewno jestem tą lepszą wersją- chłopak zaśmiał się, a ja wywróciłem oczami. Czy tylko ja czułem się skrępowany obecnością nauczyciela?

Zayn: -on chociaż jest ładny. -wjechałem na wskazaną ulicę -tu was wysadzić i dojdziecie czy podacie numer domu?

Harry: -Ja tutaj, a Harry kawałek dalej- mój przyjaciel zgarnął swoje rzeczy, odpiął pas i gdy kierowca się zatrzymał wysiadł z pożegnaniem na ustach. W samochodzie zostaliśmy tylko we dwoje.

Zayn: -gdzie konkretnie? -spojrzałem na towarzysza. Jednak ten dzień nie jest stracony. Później tylko wypieprze Nialla myśląc o Har... o Niallu.

Harry: -Kawałek prosto i w lewo, duży, biały dom- przygryzłem wargę. Mam wrażenie, że pan Malik mi się przygląda, ale to nie możliwe

Zayn: -skoro mamy chwilę. Powiesz coś o sobie. Może twój towarzysz tego nie wie, ale dość dużo się o nim dowiedziałem-wjechałem znów na ulice

Harry: -Um... ja nie bardzo wiem... ja nie jestem w ogóle... Po prostu nie ma we mnie nic ciekawego do opowiadania - Nie jestem jak Lou, nie jestem interesujący.

Zayn: -uprawiasz sport? Lub pracujesz w gazecie szkolnej? Cokolwiek. Czym się interesujesz. Zdradź rąbek tajemnicy

Harry: -Ja lubię...kwiaty? I nie jestem zbyt dobry w sporcie. Lou świetnie gra w nogę. Jest najlepszy w szkole, jeżeli nie w mieście- Uśmiechnąłem się na samą myśl o zeszłorocznej wygranej drużyny Tommo w regionalnych zawodach piłki nożnej.

Zayn: Ciągle Tomlinson i Tomlimson- jesteście um.. razem? Przepraszam za swój nie wyparzony język. Po prostu... ja.. nie musisz odpowiadać.-"jak to nie?"

Harry: -Nie! Znaczy ja i on?- aż się wzdrygnąłem i nawet nie zwróciłem uwagi, że to pytanie jest dość niestosowne- Blee, to jak być z własnym bratem - potrząsnąłem głową, próbując wyrzucić niechciane obrazy z myśli. Ja i Louis na randce. Albo całujący się. Albo uprawiający... Brrr! Obrzydlistwo.

Zayn: -wiesz ciągle próbujesz mówić o nim. Myślę, że się dogadamy. -zaparkowałem pod jego domem. Zagwizdałem. -no no. Nieźle sobie żyjesz dzieciaku

Harry: -To mój najlepszy przyjaciel- wytłumaczyłem się- Dziękuję, że mnie pan podwiózł. To naprawdę miłe z pana strony- Uśmiechnąłem się do mężczyzny, pokazując przy tym moje dołeczki

Zayn: Awww. Jak on to..?-nie ma za co. Mam nadzieję, że rodzice nie będą źli że tyle Was przetrzymałem. W każdym razie dużo mi pomogliście

Harry: -Nie sądzę, żeby mieli z tym jakikolwiek problem. Do widzenia!- wsiadłem z samochodu. W głowie układałem już sobie plan dnia, żeby wyrobić się ze wszystkim

Zayn: Odjechałem spod posesji czuję się jak przestępca. Mam ochotę go statkować. Dodatkowo ma dołeczki. Uspokuj się ! Wstąpiłem do sklepu po piwo i chipsy dla Nialla.

Harry: Przebrałem się i zadzwoniłem po Lou. Spotkaliśmy się pod kinem, żeby obejrzeć najnowszy film akcji z naszym ulubionym aktorem w roli głównej. Jak zwykle bawiliśmy się świetnie.

Zayn: Wieczorem przyszedł Ni. Obejrzeliśmy coś, wypiliśmy i poszliśmy się pieprzyć. Tak. Obaj jesteśmy gejami. Oczywiście coś musiało pójść nie po mojej myśli. Dochodząc cichutko szepnąłem imię Harry'ego co nie udało uwadze Horana. Świetnie!

Harry: Gdy film się skończył wróciliśmy do domu. Miałem jeszcze swoje obowiązki w ogrodzie, które pochłaniały bardzo dużo czasu i pracy. Ale i tak kochałem to robić.

Zayn: Rano udałem się do szkoły. Na szczęście moje podniecenie zostało zaspokojone w nocy. Jednak Ni co chwilę przypominał mi o moim błędzie

Harry: Spóźniłem się trochę do szkoły bo zaspałem. Louis za to darował sobie całe dwie pierwsze lekcje. Dobrze, że nie zaczynaliśmy dziś historią, pan Malik mógłby się trochę wkurzyć.

Zayn: Miałem ostatnią lekcję z moja klasą. Po dzwonku otworzyłem salę i wpuściłem ich.-dobra mała powtórka . Co wiecie o niewoli awiniońskiej... Tomlinson?

Harry: -Łatwe. To okres, podczas którego siedziba papiestwa została przeniesiona do Awinionu, przez króla Francji. Ze względu na to władza papieska, była całkowicie zależna od francuskiej, dlatego papiestwo straciło dużo swoich wpływów i autorytetu. -Żeby mnie nie zapytał, żeby mnie nie zapytał... Nie umiem nic kompletnie

Zayn: -który król i rok? To historia nie angielski.-warknąłem. Jeszcze złamie ten jego język. Wiem ze kłamał o tym jak to się uczy.

Harry: -1309 do 1377, król to będzie Filip któryś tam. Oni zawsze mają na imię Filip- Powstrzymałem się od uderzenia głową w ławkę, bo to zwróciłoby na mnie za dużo uwagi

Zayn: -nie zawsze. I Piękny . Przebieg ekspansji Turków w Europie. -muszę szybko znaleźć coś o czym wiedział nie będzie. Wątpię by był małym geniuszem. On nie z tych ludzi

Harry: Lou znowu odpowiedział, ale gorzej niż na to wcześniejsze. Co on się tak go czepił. Dobrze, że chociaż ja mam spokój, chociaż kosztem przyjaciela.

Zayn: -nie tak źle.-zwróciłem się do niego -na czym skończyliście materiał ?-skierowałem pytanie do całej klasy. Mam nadzieję, że nie mamy zaległości

Harry: Klasowa kujonka natychmiast udzieliła odpowiedzi, szczęśliwa, że wreszcie może się wykazać. Louis usiadł na swoim miejscu, bardzo zadowolony z siebie, czemu się zresztą nie dziwię. Zastanawia mnie tylko od kiedy on stał się takim historykiem?

Zayn: -w takim razie temat Anglia podczas 2 wojny światowej " -opowiedziałem im trochę, trochę poczytali. Zrobię im jutro kartkóweczkę

Harry: Lekcja przebiegała spokojnie. Jednym uchem słuchałem pana Malika, drugim szeptania Lou, który opowiadał mi o niezwykle przystojnym facecie, poznanym wczoraj

Zayn: Gdy zadzwonił dzwonek pozwoliłem klasie się spakować i wyjść. Na szczęście Tomlinson i Styles szli na końcu wiec zatrzymałem ich i poczekałem aż wszyscy opuszczą sale-podwieźć was dzieciaki?

Harry: -Nie chcielibyśmy robić panu problemu- stwierdziłem cicho, wciąż nieco nieswój. Nie jestem dobry w poznawaniu ludzi i zmianach, a pan Malik wiązał się z obiema tymi rzeczami. Lou wzruszył ramionami- Mi obojętnie. Zrobię jak Harry.

Zayn: -to nie problem. I tak mieszkam niedaleko. - kilka przecznic wcześniej to nie daleko i po drodze. Prawda?

Harry: -Skoro pan tak mówi... Ale to na pewno w porządku?- W sumie to całkiem miłe z jego strony. I bardzo pomocne

Zayn: -oczywiście. Mam nadzieję, że wasi rodzice nie są źli ze wczoraj przetrzymałem was tak długo.-mówiłem idąc do auta

Harry: -U mnie bez problemu, a rodziców Hazzy pewnie nie było w domu, jak zwykle- odpowiedział za nas w dwoje mój kumpel i poczochrał mnie po włosach. Żeby to zrobić musiał stanąć na palcach.

Zayn: -jak uroczo-westchnąłem.- Ruszajcie tyłki i wsiadajcie. Nie mam całego dnia. -"zazdrosny?" Spierdalaj. Wsiadłem do auta i odpaliłem

Harry: Oboje szybko wsiedliśmy do auta, tym razem Louis z przodu, a ja z tyłu. Dobrze, że wczoraj zapytał o mnie i Lou inaczej teraz mogłoby być niezręcznie

Zayn: Jęknąłem cicho zawiedziony . -czego dowiem się o tobie tym razem Tomlinson? I kto ci podpowiadał na lekcji?

So Wrong So Good | ZarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz