Rozdział V

216 15 3
                                    

Okno!- pomyślałam i podbiegłam do niego, gotowa na skok. Dobrze, że pomysłu zaniechałam bo byłam w jakiejś wielkiej wieży. Popatrzyłam na boki. Żadnego dobrego miejsca do wspinaczki. Noże pewnie w czymś by pomogły, ale niestety. Szkoda tępić. Lux wróciła z kilkoma niebiesko- złotymi sukniami. Sama była ubrana jak Kopciuszek. Chciało mi się zgrzygać na te suknie. Już wole zostać zabita za to, że wyglądam jak Noxianka niż urzędować w nich po pałacu.

- Powinnaś mi dziękować za to, że ci pomagam.- powiedziała Lux.

- Słuchaj "Blondi" po prostu daj mi uciec. To będzie najlepsza pomoc.- wyjaśniłam.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że jeśli powiem Jarvusiowi co ty mi zrobiłaś, to może cie kazać poćwiartować?- Lux mówiła do mnie prowokująco.- Załóż to. - Podała mi jedną z sukien.

Pojęcie słowa suknia mogło być dla Lux, ale dla mnie to była sukienka ponad kolana, która lekko odstawała od mojego ciała.
Kiedy wyszłam zza parawanu Lux mierzyła mnie wzrokiem.

- Ujdzie.- powiedziała.- Zostaw twoje rękawice, bo ci pasują. Idź przygotuj mi kąpiel.

Lux wskazała palcem, że łazienka jest połączona z jej pokojem. Kiedy otworzyłam drzwi. Przyznam, że mnie zatkało. Gigantyczna łazienka. Wielka wanna. I tysiąc pięćset sto dziewięćset olejków do mycia. Ustawiłam aby z kranu lał się wrzątek. Później dodałam trochę zimnej wody i zawołałam Lux.

Kiedy wyszłam, miałam dużo czasu dla siebie. Dobrze, że ona nie chciała abym ją ubierała ani kąpała. Przejrzałam się w lustrze. Dobrze, że nic nie wie o nożach wysuwanych z "pasujących" rękawic. Pochodziłam trochę po korytarzach. Pewnie są tu jakieś tajne skrytki lub tunele.

Później...

Lux chciała wyjechać na spotkanie bratu, który wracał na kilka dni z frontu. Powiedziała o swoim pomyśle Jarvanowi. On zgodził się, ale ja i dwóch żołnierzy miało z nią jechać.

Mijaliśmy już chyba pięćdziesiąte drzewo, a po Granie ni widu ni słychu. Zatłukę tego debila. Tak. Powyrywam mu ręcę, później je przyszyje i znowu powyrywam. Byliśmy daleko od zamku. Wtedy nagle zza krzaków wyskoczyła zgraja bandytów.

- Chronić Lux szeregowy!- krzyknął Łysolek, ale " szeregowy" był w to wszystko wtajemniczony i zaczął tłuc swojego dowódcę. Lux zeszła z konia i zamierzała się poddać. Nie tego już za wiele.-pomyślałam i wysunęłam noże z mojej rękawicy. Mężczyźni śmiali się ze mnie, a jeden miał co do mnie okropne plany. Zamachnął się swoim toporem. Ledwo udało mi się wykonać unik. Zrobiłam to trochę nie sfornie. Mężczyzna znowu wziął zamach, ale mój fikołek do tyłu uchronił mnie. Podbiegłam do niego i nasze bronie się skrzyżowały. Przeciwnik był silniejszy ode mnie, ale ja byłam cwańsza. Zrobiłam przewrót w bok, a on natychmiast stracił równowagę. Zaatakowałam jego plecy, a on wrzasnął z bólu. Był coraz bardziej wkurzony. Jego kolejne zamachy były bezradne.

- Koniec tego dobrego mała.- powiedział jego kolega i przejechał mi dwoma nożami po twarzy. Moja widoczność była ograniczona przez kurz i krew. Facet brał drugi zamach, ale ja byłam szybsza i wbiłam nóż w jego lewy bok. Szybko wyciągnęłam moją broń z ciała półmartwego wroga i zrobiłam szybki kręciołek. Stałam się też łatwym celem dla lucznika który trafił mnie w prawy bark. Zaczęłam słabnąć. Bałam się, że umrę, ale resztkami sił zdołałam wykonać fikołka i trafić nożem w kolejnego przeciwnika. Lecz człowiek stojący za mną wbił mi nóż w brzuch. Ostatnie co usłyszałam to okrzyk: Demacia!

League Of Legends. PrzeniesienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz