Rozdział 6

1.8K 140 5
                                    

*Charlie*

Ja nie mogę, ona ma przepiękną barwę głosu!
Rzeczywiście, trafiły jej się dwa fałsze, ale jej głos, ona ma ogromny talent...po prostu nie mogę z siebie nic wykrztusić.

- Wiem, to było straszne, mówiłam Ci... - jej oczy były przepełnione smutkiem, strachem i bólem...nie mogłem tak dłużej na nią patrzeć

- O czym Ty mówisz? Masz przepiękny głos! Musisz tylko trochę poćwiczyć. - odezwałem się w końcu rozwiewając jej wątpliwości - Naprawdę zależy ci na muzyce?

- Tak! Bez muzyki bym chyba umarła, muzyka to najlepszy sposób na wyladowanie się, przekazanie emocji...jedni są uzależnieni od papierosów, inni od alkoholu, a ja jestem uzależniona od muzyki, często w trudnych chwilach mi pomaga...mam nawet jeden tatuaż, jest blisko serca, to...

- ...to nie możliwe, mówisz o takim? - ściągnąłem koszulkę odsłaniając czarny tatuaż po prawej stronie klatki piersiowej

To była kreska oznaczająca pracę serca, zakończona kluczem wiolinowym.

Dziewczyna stała w totalnym osłupieniu, spoglądała raz na mnie, raz na tatuaż oczekując wyjaśnień.

- Gdy przyszedłem zrobić ten tatuaż, nie wiedziałem co dokładnie chcę mieć, wiedziałem tylko, że musi być to coś, co oznacza że urodziłem się dla muzyki i dla niej żyję... Powiedziałem o tym tatuazystce, ona przez chwilę przeglądała katalog, po czym wskazała mi ten tatuaż mowiac, że jedna osoba przede mną zrobiła sobie taki tatuaż, powiedziała tylko że była szatynką z pięknym uśmiechem, więc opis zgadza się z Tobą.

Wtedy ona obniżyła trochę koszulkę ukazując taki sam tatuaż po lewej stronie, był identyczny, nie mogłem w to uwierzyć.

- Nareszcie cię znalazłem.

*Jennifer*

To tak pięknie zabrzmiało, spojrzałam w jego oczy...

- Bałam się, że będziesz postrzegać mnie jak inne fanki, nigdy nawet nie myślałam że spotkam cię na ulicy, a tym bardziej, że będziesz osobą zatraconą w muzyce tak jak ja.

- Od początku wydałaś mi się inna niż wszystkie - ogarnął mi włosy z twarzy i kciukiem zebrał płynące po policzkach łzy. Jego dotyk był taki przyjemny. Pierwszy raz poczułam się bezpieczna w czyichś ramionach. Nasze twarze zaczęły się przybliżać, zamknęłam oczy, czułam narastającą falę ciepła i mocniejszy zapach męskich perfum...

- Jennifer! - usłyszałam głos cioci, który przywołał mnie do porządku - Jakiś kolega się o ciebie pytał...- stanęła w drzwiach wpatrując się w Charliego, nie wiedziałam o co chodzi, więc spojrzałam na niego...no tak, nie miał na sobie koszulki i lekko się zarumienił, z perspektywy ciotki wyglądało to raczej dziwnie.

- Tak, eee... dzięki już wychodziliśmy...

- Ale temperatura raczej nie wymaga ściągania ubrań, chyba, że próbował się pan opalić - zwróciła się do chłopaka.

- Wszystko jest okey, naprawdę, kolega tylko...tylko się wybrudzil... no to my już idziemy, pa ciociu! - rzuciłam w drzwiach łapiąc chłopaka za rękę, błyskawicznie znaleźliśmy się w windzie.

- Hahahahah - zrobiłam się cała czerwona, ale nie moglam się opanować.

- Co cię tak śmieszy? - powiedział chłopak już ubrany, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem.

- Co to był za przypał! Twoja mina była po prostu bezcenna! - cały czas się śmiałam

- Skąd miałem wiedzieć, że to twoja ciocia?! - zaraził się śmiechem - W dodatku ja se stoje na środku TWOJEGO pokoju, bez koszulki, to przecież takie normalne!

Zanim się obejrzeliśmy nie mogliśmy złapać wdechu od śmiechu, po prostu dostaliśmy tak zwanej głupawki.
Tylko dokąd my teraz idziemy?

***
Hej kochani!
BARDZO Wam dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze, to naprawdę bardzo motywuje, tak naprawdę to sami pracujecie na dalsze rozdziały, to naprawdę miłe, że komuś podobają się te wypociny.
Kocham Was! :*

I Just Want = BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz