Rozdział 5

2K 145 20
                                    

*Jennifer*

Już drugi dzień nie wychodzę z hotelu... po prostu nie mogę, nie umiem, nie chcę.
Siedzę w koncie, słucham muzyki i śpiewam przez łzy.

'Co ja takiego zrobiłam? Może ja po prostu nie zasługuję na szczęście...
Tak jest prawie zawsze, gdy jestem już blisko celu, blisko aby coś osiągnąć to zawsze, ale to ZAWSZE wszystko się spie*szy...'

Może po prostu zadzwonię do rodziców, że chcę wracać? Nigdy więcej nie chcę być w Londynie, zawsze będzie mi się kojarzyć ze smutkiem.

*Leo*

- Charlie, posłuchaj, nie możesz tak siedzieć...
- A co, zabronisz mi? - warknął na mnie

To mnie czasem nie źle wkurzało, na szczęście nie często zdarzały się takie sytuacje. On zgrywaa wtedy takiego niedostępnego, próbuje nie pokazywac bólu, ale im bardziej jest zły, tym bardziej rozwala go od środka. A możecie mi wierzyć, że dawno nie widziałem go tak złego.

- Niby ci nie zabronię, ale siedząc tu nic nie zrobisz w tym kierunku.
- W jakim? Już o wszystkim zapomniałem, o Jenni też...

'Boże, dziękuję ci za cierpliwość, którą mi do niego dałeś' - myślałem.

- Słuchaj - usiadłem obok niego - zawsze ci powtarzam, że mnie nie oszukasz, ja cię znam Charlie, znam cię na wylot, jesteś dla mnie jak brat.

Po chwili ciszy postanowiłem ciągnąć temat, dla jego dobra.

- Ja wiem, że ty coś czujesz do tej dziewczyny, widzę jak to zżera cię od środka.

- Bo ty nie wiesz jak to jest - odezwal się w końcu - kiedy słyszysz od osoby, na której ci zależy 'jesteś taki jak inni' i masz tę świadomość, że mogłeś coś zrobić, ale nie zrobiłeś i to wszystko twoja wina, wiesz o tym, wiesz, że osoba na której ci zależy cierpi tylko i wyłącznie przez ciebie - wybuchł.

- Masz rację, nie spotkałem się z taką sytuacją, ale co było to się nie odstanie, musisz naprawić swoje błędy - przytuliłem go, bo przyjaźń nie polega tylko na śmiechu i wyglupach, wzajemne wsparcie też jest bardzo ważne.

- Masz rację, Leo, ale co mam zrobić, co jeżeli ona nie chce mnie widzieć?
- A zależy ci?
- Ty jeszcze się pytasz? Oczywiście, że mi zależy!
- To idź do niej i jej to powiedz, sama się nie do myśli.
- Tak zrobię! - Charlie wstał, nareszcie udało mi się go zmotywować - Dziękuję ci, Leo, jesteś najlepszy, młody.

Wyszedł. Czemu mi tak na tym zależało? Bo jest moim przyjacielem, zalezy mi na jego szczęściu, gdy on cierpi, to ja też.

*Charlie*

Idę, czuję pozytywną energię, to młody mnie tak nakręcił. Co jak co, ale on ma gadane, umie przelać ten talent też na papier i tak powstają nasze piosenki.

'Merlin Street' czyli jestem już niedaleko...ale co ja jej powiem?
'Moja była jest psychopatką i próbuje zniszczyć mi życie?' nie...lepiej nie. To może 'Jesteś jak...jak...nie wiem co'
....jestem beznadziejny, już mówiłem, że to Leo ma gadane...

Właściwie to byłem już przed hotelem, no dobra, dam radę.

- Przepraszam - podszedłem do recepcjonistki - Chciałabym wiedzieć, w którym pokoju znajduje się dziewczyna imieniem Jennifer, jest z Polski.

- Nie wiem czy mogę udzielać takich informacji - mierzyła mnie wzrokiem.

- Ale to naprawdę bardzo ważne...

- Skoro to takie wazne, to mieszka w pokoju nr 143

- 143? - nie dowierzałem, to chyba nie był przypadek

Pojechałem windą na ostatnie piętro, podszedłem do pokoju, poczulem skurcz w żołądku, chyba mam tremę...zapukałem.

- Kto tam? - usłyszałam głos pewny żalu i smutku, w wyniku czego zrobiło mi się naprawdę przykro

- To ja, Charlie...możesz otworzyć?

- A co jeżeli ja nie chcę cię widzieć?

'I co teraz?' przemknelo mi przez myśli.

- To możesz chociaż ze mną porozmawiać?

- Nie mam ochoty...

W głębi ducha wiedziałem, że chce, ale co miałem zrobić...? I wtedy wpadłem na pewien pomysł.

*Jennifer*

Faktycznie, chcę z nim porozmawiać, chcę go zobaczyć, ale zranił mnie, bardzo mocno mnie zranił...

Is it too late now to say sorry?

Usłyszałam jego piękny głos zza ściany, zatkało mnie, czy on właśnie dla mnie śpiewał? Usłyszałam, jak siada przy drzwiach.

So blame it on the night, don't blame it on me.

Stey with me, 'cause you're all I need...

Can you love me again??

'Cause I'm hopeful...

Boże, to jest piękne, postanowiłam otworzyć drzwi. Zobaczyłam przed sobą jego cudowne oczy, rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam płakać, tym razem ze szczęścia.

- Dziękuję, Charlie, to najpiękniejsza rzecz, jaką ktoś kiedykolwiek dla mnie zrobił...

- So is it too late to say sorry? - patrzył w moje oczy

- Nigdy nie jest za późno - odpowiedzialam mu i dodałam po chwili - Masz taki piękny głos, taki ogromny talent, ja kocham muzykę, ale niestety nie mam tego talentu choć bardzo bym chciała, korzystaj z niego.

- Skąd wiesz, że nie masz? - spytał

- Mój tato ma słuch muzyczny, mówił mi...

- A ty nie masz słuchu?

- Mam ale nie wykształcony...

- Możesz coś dla mnie zaśpiewać...?

- Nie no, co ty...

- Proszę, tylko dla mnie...

Bardzo się zestresowałam, czułam jak wali mi serce, ale postanowiłam to zrobić, miejmy to już za sobą...

- I need you're love, I need you're time, when everythings wrong, you make it right... - spojrzałam w jego oczy.

Cześć kochani! Bardzo wszystkim dziękuję za gwiazdki i obserwacje ❤
Ale niestety prawdopodobnie przez tydzień nie będzie rozdziału,  bo wyjeżdżam
Ale pamiętajcie, kocham Was!! ❤❤

I Just Want = BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz