Deux

44 5 1
                                    

Czułam jak jego zielone tęczówki wciąż przyglądały się mi. W jego wzroku dostrzegłam ciekawość  i nutę nienawiści. Moje poliki paliły się ze...wstydu? Może strachu? Nie wiem, miałam wtedy mieszane uczucia, a w ogóle to kim on był?
Nagle w sali pojawiła się kobieta po 50tce, w staroświeckim i nienagannym stroju, jej kasztanowe włosy były spięte w ciasnego koka, każdego "mroziła" wzrokiem. Na jej widok wszyscy momentalnie ucichli.
- Witam wszystkich. - przywitała się oschle i już chciała zająć swoje miejsce przy biurku, ale dostrzegła mnie.
- Podejdź, proszę. - oznajmiła.
Posłusznie wstałam zgrabnie z krzesła i podeszłam do biurka nauczycielki.
- Gdzie maniery? Przedstaw się. - skarciła mnie.
Niepewnie odwróciłam się do moich rówieśników i z trudem przełknęłam ślinę. Każdy był zainteresowany moją osobą, co wprawiało mnie w duże zaskoczenie jako że nie byłam wcześniej jakąś ważną osobą w życiu szkolnym. Widocznie w  Liberty High School London jest inaczej.
- Dzień dobry. Jestem Kelly Fosher. Przyjechałam z Cardiff. - "niezły początek, Kelly. " przybiłam sobie mentalną piątkę, uśmiechnęłam się lekko do swoich rówieśników, którzy nie byli za bardzo przekonani co do mojej osoby, wnioskując po ich minach i powoli zaczęłam kierować się do ostatniej ławki pod oknem. Wtedy zauważyłam znów intensywnie zielone tęczówki, który mierzyły mnie od stóp do głów. Na moim ciele pojawiły się dreszcze.

"Czemu on tak na mnie działa i czemu się tak przygląda???" wciąż zadawałam sobie takie pytanie.

Gdy usiadłam na krześle, pani podziękowała za krótką prezentację i przeszła do lekcji.
Kiedy dzwonek zadzwonił wszyscy zaczęli się pakować.
- Proszę jeszcze chwilę zaczekać! Chcę wam coś ogłosić! - krzyknęła na tyle głośno by wszyscy usłyszeli.
- Za równo dwa miesiące odbędzie się olimpiada historyczna, jeśli ktoś jest zainteresowany, proszę do mnie podejść po lekcjach, będę czekać,tutaj w sali 77. Dziękuję za uwagę, miłego dnia. - ta wiadomoscia kobieta zakonczyla lekcje.

Podczas przerw byłam zmuszona siedzieć w toalecie z racji tego, że zbyt dużo osób była mną zainteresowana. Tak, przyznaje. Jestem typem samotnika, nic na to nie poradze.

Po lekcji angielskiego z zakręconym panem Lorckiem, wielkim miłośnikiem Shakespeara, nadeszła pora lunchu. Przybyłam na stołówkę i zajęłam jedyny stolik, który był pusty i na moje szczęście znajdował się najdalej od wszystkich. Miałam więc święty spokój, przynajmniej przez chwile. Gdy konsumowałam swoją sałatkę z pomidorem i kurczakiem, podeszła do mnie brunetka z figlarnym spojrzeniem i drobnym, zadartym noskiem.

- Cześć, jestem Gwen. - przedstawiła się śmiało - Masz ładne imię, Kelly. - uśmiechnęła się uroczo.

- Ymm.. cześć? Znaczy, no.. - chrząknęłam - Cześć - uśmiechnęłam się niepewnie.

Nie ukrywam, byłam zaskoczona. Wcześniej nikt nie chciał ze mną rozmawiać, brzydzili się mną, tutaj jednak jest inaczej. Londyn coraz bardziej mnie zaskakuje.

- Mogę się przysiąść? - wyczułam u niej francuski akcent, chyba nie była stad. Widać nie jestem jedyna.

- Tak, jasne. Siadaj.

Brunetka usiadła na przeciwko mnie, nucąc jakąś radosną piosenkę. Nagle obok niej ujrzałam bruneta o niebieskich oczach, uśmiechający sie od ucha do ucha, ukazując przy tym jego białe zęby.

- Gwen! Szukałem cie po całej stołówce! Co ty tu robisz?

- Szukam przyjaciół, Sean, bo na ciebie już nie mogę liczyć, po tym jak mnie popchnąłeś na Elitę.- wystawiła język do chłopaka

- Twoja mina była bezcenna. - szturchnął ją lekko, dostrzegajac przy tym mnie - O cześć. Kim jesteś?

- Sean! - skarciła go.

- No co? - wzruszył ramionami

- Jestes po prostu nie możliwy. - pokręciła głową z politowaniem, na co brunet przewrócił oczami.

- Jestem Kelly Fousher. - szepnęłam

- Nowa, prawda? - zagadnął chłopak.

- Tak.

- Nie dasz rady tutaj sama... załamiesz się psychicznie i radzę ci lepiej zmienić szkołę, bo...

- Sean! Idioto! Przestań ją straszyć! - Gwen szturchnęła chłopaka, a potem zwróciła się do mnie - Nie przejmuj się nim, ten typ tak ma...- uśmiechnęła sie słodko

- Zginiesz tutaj nie mając nikogo. - ostrzegł mnie Sean.

- Nie zginiesz, złotko. Masz nas.

W Liberty High School London, ludzie są inni, niż ci z którymi miałam do czynienia w poprzednich szkołach. Miła brunetka, Gwen. Szczery Sean. Zielonooki chłopak, którego imienia nie znam.

first h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz