Rozdział 6

691 43 1
                                    


Odebrawszy nagrodę od jubilera wrócili do domu. Gray w trosce o Juvię kazał jej położyć się i odpocząć, a on zajmie się gotowaniem. Juvia od razu zaprzeczyła.

– Paniczu Gray... Pamiętasz, jak się to skończyło ostatnim razem?

W ich głowach pojawił się obraz spalonych garnków, patelni i jedzenia oraz lodu w całej kuchni. Gray zaśmiał się i poprosił Juvię, żeby uważała, aby się nie poparzyć. Uśmiechnęła się, lecz za chwilę zrzedła jej mina, gdy zobaczyła na szyi Graya dziwne znamię.

– Paniczu Gray, to może dziwnie zabrzmieć, ale... czy mógłbyś zdjąć koszulkę? – powiedziała nieśmiało.

Co powiedziała? Chyba się przesłyszałem, pomyślał. Poczuł, jak robi mu się gorąco, złapał z tyłu za kołnierz i ściągnął ubranie. Po chwili zorientował się, o co chodzi. Znamię.

Juvia podeszła bliżej. Położyła mu rękę na szyi i przejechała nią do mostka.

Pod wpływem jej dotyku przeszył go dreszcz. Czuł i słyszał, jak serce wali mu w piersi. Miał nadzieje, że Juvia tego nie słyszy. Jej twarz przybrała zirytowany wyraz.

– Dlaczego to ukrywałeś? Juvia już wcześniej zauważyła rękawiczkę, ale myślała, że to nic takiego, zresztą... Juvia myślała, że znamię zniknęło rano, po tym, gdy wróciłeś z lasu – mówiła.

– Nie mam pojęcia skąd się pojawiło, po prostu... Nie chciałem cię martwić.

W jego głosie wyczuła troskę. Zarumieniła się lekko. Po chwili zorientowała się, że nadal trzyma rękę na klatce piersiowej Graya. Czerwona na twarzy natychmiast zabrała rękę.

– Po za tym... to co działo się w lesie – zaczął – Nie opowiedziałem ci, co się wtedy działo.

Juvia przytaknęła.

– Wtedy, gdy podnosiłem stertę gałęzi, poczułem mocny ból głowy, jakby ktoś mi coś wwiercał w czaszkę, potem poczułem, jakby ktoś chciał mnie kontrolować i „włamać" mi się do mózgu, to było strasznie bolesne. Spojrzałem wtedy na swoją dłoń i dostrzegłem, że znamię rozprzestrzenia się na mojej ręce. Dalej nic nie pamiętam, wiem tylko, że prawie cię zaatakowałem. Kilka dni temu znamię pojawiło się samo, niczego nie poczułem. Myślę więc, że ten atak nie ma nic wspólnego z pojawieniem się czarnego znamienia, a samo ono jest po prostu cechą zabójcy demonów, dlatego stwierdziłem, że nie ma sensu cię tym martwić.

Juvia uśmiechnęła się, a Gray odwzajemnił uśmiech. Ostatnimi czasy często przyłapywał się na myśleniu o swojej przyjaciółce. Orientując się o czym myśli, zazwyczaj rumienił się mimowolnie i otrząsał się z tego po chwili. Czajnik zaczął gwizdać. Gray wstał, aby go wyłączyć i zalać herbatę, którą zaraz potem przyniósł Juvii. Loxar wzięła kubek i nadpiła trochę napoju. Gray przyglądał się jej. Włosy znów opadły jej na twarz, odgarnęła je lewą ręką za ucho. Uniosła kubek do ust. Podniosła na niego wzrok. Zaskoczony zarumienił się i odwrócił głowę w drugą stronę.

– Pojedźmy w tym tygodniu do Magnolii – zaproponował po chwili.

– W jakim celu? – Zapytała zdziwiona.

-Powinniśmy znaleźć tego od bananów. Chciałbym się dowiedzieć, kto chciał tak bardzo cię zabić. Nie wiem, czy będę mógł mu wybaczyć – zdenerwował się.

Juvia poczuła jak palą ją policzki, zirytowała się na samą siebie. Przecież Panicz Gray, zawsze taki jest w stosunku do przyjaciół.

– Dobrze, kiedy pojedziemy?

Dziękuję, że jesteś (Juvia x Gray)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz