Rozdział 3

742 52 0
                                    

Weszła do domu, zdjęła buty i położyła Graya na łóżku. Znamię zniknęło. Sprawdziła jego czoło – zimne. Jak całe jego ciało. Zapomniała, że jest magiem lodu i jego ciało nie posiada temperatury takiej jak większość ludzi. Postanowiła nie robić mu okładów, nalała tylko ciepłej wody do miski, aby przemyć mu twarz. Wzięła kawałek materiału, zamoczyła w wodzie, wycisnęła i wytarła mu czoło. Na jej twarzy pojawił się rumieniec. Chyba pierwszy raz opiekowała się Grayem. Wyraz jego twarzy świadczył o tym, że bardzo cierpi. Juvia bardzo mu współczuła, chciałaby ulżyć jego cierpieniu, ale nie wiedziała jak. Jedyne, co mogła zrobić to trwać przy nim. Gdy skończyła przemywać mu twarz, usiadła na jego łóżku i czekała, aż się przebudzi. Jednak cała tak akcja zbyt wyczerpała ją psychicznie jak i fizycznie. Nie poczuła nawet, gdy zasnęła obok Graya.

Znów widział ją we śnie. Tym razem była bliżej, mógł zobaczyć jej niebieskie, falowane włosy. Słyszał jak coś mówi. „Nie mogę zostać, sprowadzę na ciebie niebezpieczeństwo". Dlaczego? Dlaczego mówi to takim przygnębionym głosem? Zastanawiał się. Podszedł bliżej, chciał ją dotknąć. Zobaczył jej twarz, smutną twarz, lecz nie zdążył podejść do niej odpowiednio blisko, ponieważ odwróciła się i odeszła. Chciał ją gonić, ale było zbyt późno. Mógł jedynie z rozpaczą wykrzyczeć jej imię.

– Juvia! – Gray znów obudził się przerażony.

Z jego czoła spłynęła kropla potu, z paniką w oczach zaczął szukać Juvii. Natychmiast do niego przybiegła.

– Paniczu Gray! Juvia jest tutaj, co się stało?! – Zapytała wystraszona.

Gray ledwo reagował, zaczął ciężko oddychać, wpatrywał się w obszar przed sobą.

– Paniczu Gray, Juvia jest przy tobie – wyszeptała.

Założyła mu ręce za szyję i mocno go objęła. Czuła, że tego potrzebował, tak panicznie ją zawołał. Przeraziła się. Po chwili poczuła obejmujące ją ręce i zaciskające się dłonie na jej ubraniu.

– Ciepło... Jesteś taka ciepła...

Juvia spłonęła rumieńcem, czuła, jakby miała się zaraz rozpłynąć. Wtuliła się mocniej. Trwali tak złączeni przez dłuższą chwilę.

●●●

Gray czuł się wypompowany po wczorajszym. Jedyne, co pamiętał, to przeraźliwy ból głowy. Gdy zapytał Juvii, co się z nim stało, jej twarz przybrała smutnego wyrazu. Opowiedziała mu o wszystkim, co się z nim działo, jak ona się czuła. Fullbuster poczuł ogromne poczucie winy. Sprawił, że jego przyjaciółka się martwiła, sprawił, że się go bała. Zaczął obawiać się, że jego sen się spełni, że Juvia od niego odejdzie. Ta myśl wypełniła go przerażeniem.

Wstał z łóżka i poszedł w stronę kuchni. Nalał do szklanki wody z kranu. Wypił i usiadł na krześle. Czuł się beznadziejnie. Co jeśli ten atak znów się powtórzy? Nie może na to pozwolić, wtedy Juvia będzie się martwić. A tak w ogóle to gdzie ona jest? Myślał. Wyszedł na dwór. Stanął na schodkach i oparł się o belkę podtrzymującą zadaszenie. Juvia siedziała przykucnięta, pochylona nad czymś.

– Ach, Paniczu Gray, spójrz, co znalazła Juvia! – Krzyknęła radośnie.

Przed nią rósł mały, fioletowy kwiat. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że była końcówka października. Gray podszedł do niej i również przykucnął.

– Śliczny, tylko, co ten maluch tu robi? Długo nie wytrzyma, zapewne jutro go już nie będzie. Zmarznie.

– Co z nim zrobimy? – Zapytała Juvia.

Gray złapał kwiatka u nasady łodyżki i pewnym ruchem go urwał. Drugą ręką odgarnął kosmyk włosów z twarzy Juvii i włożył roślinę w jej włosy.

– Do twarzy ci z nim – uśmiechnął się.

Juvia zarumieniła się i odwróciła wzrok. Czuła jak szybko bije jej serce. Nie wiedziała, co mu odpowiedzieć. Nie potrafiła wycedzić z siebie żadnego słowa. Gray znów się odezwał.

– Pójdę dziś do miasta poszukać zleceń.

– Nie powinieneś... Jeszcze nie, powinieneś odpoczywać, paniczu. Juvia to zrobi – zaprotestowała.

Gray się zirytował. Przecież nic mu nie jest, dlaczego ma siedzieć w domu? Zrobił zbuntowaną minę i poszedł w stronę mieszkania. Juvia się uśmiechnęła się troskliwie. Nie chciała, żeby powtórzyło się to, co wczorajszej nocy. Bała się, że stałoby się to w drodze do miasta, lub w drodze powrotnej. Zebrała się i wyszła do miasta.

Gray zrobił się głodny, szukał po szafkach czegoś do jedzenia. Otwierając jedną z szafek zauważył na swojej prawej dłoni czarną plamę, pomyślał, że czymś się ubrudził. Umoczył rękę i zaczął szorować, lecz nic to nie dało. Postanowił, że to zignoruje. Jeśli ma zejść, to zejdzie w swoim czasie. Po kilku godzinach plama zaczęła się powiększać, zajęła już wierzchnią część dłoni i sięgała aż za nadgarstek. Przypominała trochę znamię, które pojawiło się na nim wczoraj. Jeśli to jest to znamię, to również powinna zacząć boleć go głowa. Coś mu nie grało. Może ten ból głowy wcale nie był spowodowany pojawieniem się znamienia i nie był skutkiem ubocznym wchłonięcia magii swojego ojca? Rozpoczęła się burza mózgów. Nic sensownego nie wymyślił, jedynie to, że musi jakoś ukryć to znamię przed Juvią. Założył koszulę z długim rękawem i jedną rękawicę. Dziwnie to wyglądało, zapewne Juvia domyśli się, że coś jest nie tak, ale już przygotował sobie wyjaśnienie; poparzył się w rękę i chce być ostrożniejszy. Tak, to na pewno idealna wymówka.

Juvia wróciła późnym wieczorem. Od razu zauważyła rękawiczkę Graya. Póki co, nie pytała o nic. Znalazła odpowiednie zlecenie, a brzmiało ono „Proszę o złapanie bandy złodziei, którzy obrabowali mój zakład jubilerski. Nagroda: 700 000 klejnotów". Opowiedziała przyjacielowi szczegóły, które usłyszała od zleceniodawcy. Oznajmiła, że powinni wyruszyć jutro rano. Oprócz tego opowiedziała mu, co dzieje się w mieście. Pominęła to, że przez cały czas czuła się przez kogoś obserwowana i ma wątpliwości, co do tego, czy powinni jutro wyruszać na misję. Bała się, że Gray nie czuje się jeszcze dobrze, co w rzeczywistości było nieprawdą. Po objaśnieniu wszystkiego, przygotowali wszystko do jutrzejszego wyjazdu i ułożyli się do snu. Tej nocy Graya nie męczył dziwny sen. Mógł spać spokojnie.

Dziękuję, że jesteś (Juvia x Gray)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz