Rozdział 5

721 43 6
                                    

– Co... Juvia, ocknij się! – Wołał.

Juvia po chwili otworzyła szeroko oczy. Gray poczuł ulgę, myślał, że stało się jej coś złego, ale się obudziła, to dobry znak. Lecz chwila szczęścia nie potrwała długo. Zauważył, że patrzy na niego dziwnym wzrokiem. Jakby... nieobecnym. Niebieskowłosa niezgrabnie wstała. Wytworzyła wokół swojej prawej dłoni wodę pod wysokim ciśnieniem. Skierowała ją w stronę swojej klatki piersiowej. Mag lodu odwrócił się w stronę mężczyzny. Widział w jego oczach pełne skupienie na Juvii. Więc to on nią steruje, pomyślał. Zamroził ręce Juvii i ruszył w stronę przeciwnika. Rzucił się na niego z Lodowym Excaliburem. Osobnik złapał za metalową rurę leżącą najbliżej niego i sparował ją z lodowym mieczem Graya. Na moment odwrócił jego uwagę od Juvii, jego zaklęcie zostało rozproszone. Juvia upadła.

– Ty draniu, co chciałeś zrobić?! – Krzyczał Gray dusząc mężczyznę.

– Albo pozwolisz mi ją zabić, albo zginiesz razem z nią – wychrypiał i złapał za leżący blisko jego ręki sztylet.

Skierował go ostrzem w stronę twarzy Graya. Mag lodu w porę go uniknął i wymierzył mu w twarz prawego sierpowego. Nadal przytomny. Powtórzył to samo drugą ręką. Blondyn przewrócił ich tak, że teraz Gray znajdował się pod nim. Chciał go uderzyć, lecz mag stworzył lodową tarczę, niestety, została rozbita, a ręka przeszła przez nią, a Gray dostał pięścią w nos. Poczuł jak coś chrupnęło, a po chwili po jego ustach spłynęła krew. Cholera, złamał nos. Nie myśl o tym. Znów się obrócili. Fullbuster zacisnął ręce na szyi przeciwnika. Jego twarz nabierała niezdrowego koloru, a z ust zaczęła lecieć ślina.

– Nawet, jeśli mnie zabijesz, nadal jest wielu ludzi, którzy to zrobią – wyszeptał ledwo i stracił przytomność.

Gray zaklął. Wstał i wytarł usta z krwi. O co tu chodzi? Dlaczego chce zabić Juvię? To nie ma sensu. Podszedł do nieprzytomnej przyjaciółki. Po jej minie stwierdził, że nadal cierpi. Najwidoczniej jego magia panowania nad ludzkim ciałem sprawiała ból osobie kontrolowanej. Zastanawiał się, czy nim też kierował ten sam mężczyzna. Zdenerwował się. Pozwolił, żeby Juvii stała się krzywda. Czuł, że poczucie winy będzie go męczyć przez długi czas. Wytworzył Lodowe Więzienie na mężczyźnie, z którym przed chwilą walczył. Gdyby się obudził, mógłby zaatakować. Pogładził Juvię po twarzy.

– Przepraszam, że pozwoliłem, żeby cię zaatakował – wyszeptał.

Juvia otworzyła oczy i uśmiechnęła się lekko. Próbowała usiąść, ale Gray ją powstrzymał.

– Zostań tu. Powinniśmy się stąd wynosić – powiedział stanowczo.

– Panicz Gray jest ranny – mówiła cicho.

– Nic mi nie będzie, zostań tu. Poszukam skradzionych rzeczy, wsiądziemy do naszej łodzi i odpłyniemy z powrotem. Zaczekaj tu na mnie.

Gray wstał i poszedł przeszukać statek. Zaczął od steru. Być może mieli tam jakąś kryjówkę. Nic. Znalazł jakąś apteczkę. Wyjął gaziki, przyłożył do nosa, zakleił plastrem. Prowizoryczny opatrunek zrobiony. Poszedł dalej. Zszedł pod pokład, był prawie pewien, że tak znajdzie biżuterię. I miał rację, zajrzawszy pod biurko, znalazł worek, a gdy go otworzył, jego oczom ukazały się różne błyskotki. Wyciągnął go i przypadkiem ujrzał wywieszoną nad biurkiem kartkę. Wyglądała jak kartka ze zleceniem. Widniał na niej napis: „Zabić wszystkich członków drużyny Cztery Żywioły. Nagroda: 5 000 000 klejnotów". Gray szukał w pamięci nazwy „Cztery Żywioły". Po chwili sobie przypomniał. Drużyna z od dawna nieistniejącej gildii Phantom Lord. Juvia do niej należała. Ale kto chciałby, żeby zabijać członków drużyny jakieś dziesięć lat po jej rozpadzie? Chyba tylko jakiś mściwy idiota tylko na to by wpadł. Spojrzał na dane zleceniodawcy, „Bruno Gadil, właściciel zakładu z bananami, Magnolia".

Dziękuję, że jesteś (Juvia x Gray)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz