Rozdział 3

129 13 2
                                    

Harry jako jedyny pozostał w głównej części baru. Wszyscy gdzieś wyszli. Oczywiście słyszał dźwięki dochodzące z zaplecza. Dosłownie dochodzące. Jednak starał się ignorować je. Ciałem może i pozostawał w tym samym miejscu, ale duchem był w Londynie. Miał tam wszystko. Dom. Pracę. Znajomych. Rodzinę. Z tym ostatnim można było się nie zgodzić. Harry może i miał rodzinę, ale nie widział się z nią od bardzo dawna. Jego matka podróżowała po krajach jeszcze nie strawionych wojną i dawała koncerty. Ojciec, jeden z najlepszych generałów armii brytyjskiej walczył na froncie. Siostra pochłonięta pracą pielęgniarki nawet nie wychodziła ze szpitala. Harry mógł jedynie wspominać czasy młodości, gdy jego rodzina była w komplecie, a on sam był zdrowy i silny. Teraz jego organizm trawiła choroba. Z każdym dniem miał coraz mniej sił i chęci do życia. Mógłby skończyć ze swoim życiem w jednej sekundzie. Wystarczyłoby pociągnąć za spust pistoletu przy jego pasie. Nie robił tego jednak. Nie miał odwagi. Wolał umierać tak jak inni. Powoli. Każdy przecież z każdą sekundą zbliża się coraz bardziej do końca swoich dni. Nie da się tego uniknąć. Nawet jeśli masz pieniędzy więcej niż rozumu. Ze śmiercią nie można wygrać. Ona zawsze nas znajdzie.


Szybkie poprawienie włosów. Starcie szminki z szyi. Louis był już gotowy do wyjścia. Przewiązał fartuch w pasie i wyszedł, żeby na powrót stanąć za barem. Południe. Wszyscy wyszli z pracy na lunch. W barze zrobił się mały tłok. Pochłonięty pracą nie zwrócił uwagi, że jego zmiana dobiega już końca, a chory prawnik nadal siedzi za barem popijając ten sam sok z lodem. W prawdzie lodu już w nim nie było, bo ciepło dłoni go stopiło.

W barze już prawie nikogo nie było. Harry poszedł do toalety. Miał już wychodzić. Louis sprzątał ostatnie stoliki. Elena wypełniała ostatnie dokumenty. Tak kończył się każdy kolejny dzień po przyjeździe prawnika. Wszystko wróciło do dawnego rytmu.

Kolejny zwykły dzień w życiu Louisa. Wszystko dzieje się według tego samego schematu. Zaraz po wejściu za bar nalewa do szklanki soku żurawinowego, dodaje lodu i stawia ją przed prawnikiem. Jednak zaraz potem do baru wchodzi listonosz. Podchodzi do baru. Louis rzuca w jego stronę krótkie spojrzenie.

- Dobrze, że pana tutaj zastałem. Mam dla pana list, panie Tomlinson?

- Do mnie?

- Tak.

Listonosz wręczył mu kopertę, a zaraz potem zamówił sobie szklankę wody. Louis rzucił okiem na kopertę, czy aby na pewno jest do niego. Serce mu stanęło, gdy rozpoznał charakter pisma. To od jego matki.



Addicted To You - Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz