Wyszłam około godziny 7:30, u Kornelki byłam od 8:20. Przyszłam chyba jako ostatnia, bo już cała gromada dziewczyn siedziała w środku. Zaczęłyśmy rozmawiać :
-No więc, opowiedziałyście o wszystkim mamie ? -niepewnie zaczęłam.
-Tak, oczywiście- wszystkie odpowiedziały tak samo.
-Aha, ja też. Co wasze mamy mówiły? - dalej, tylko ja mówiłam.
Rozległ się hałas i zamieszanie.
-Cisza mówimy po kolei według wskazówek zegara, zaczynając od gospodarza domu, czyli Kornelki.
-Nooo, mama najpierw powiedziała, że mi nie wierzy, a potem napisała na kartce, że wszystko rozumie i też przez to przechodziła. Kazała mi spakować ubrania !! To był dziwne.
-No właśnie, to tak jakby nasze mamy mówiły: "Spakuj ubrania, bo przez jakiś czas musisz mieszkać w więzieniu." -wtrąciła się Martyna.Kiedy inne dziewczyny mówiły, każda miała tą samą sytuację. Czyżby rodzice też byli w spisku ? Każda z nas myśliała o tym pytaniu. Przez dłuższy czas nikt nic nie mówił, aż w końcu odezwała się Edyta:
-Raczej rodzice nie są w spisku, skoro do Ani mama powiedziała, że wszystko będzie dobrze i, że jeszcze się spotkamy, a do Kornelki mama napisała, że ona też przez to przechodziła.
Edyta słynąca z mądrych i logicznych wypowiedzi, szóstkowa uczennica, jak zwykle miała rację.Kornelka miała jeszcze trochę słodyczy w domu i podzieliła się z tymi, którzy nic nie mieli. Przed wyjściem ustaliłyśmy jeszcze, że wszystkim będziemy się na przerwach dzielić.
*szkoła
Bałyśmy się tam wchodzić, bo byłyśmy spóźnione. Była 9:20, a miałyśmy być na 8:50. Ale weszłyśmy. Na progu ujrzałyśmy panią dyrektor :
-Wy jesteście VIb ?- zapytała przestraszona.
-Taaak ?!- niepewnie odpowiedziałam.
-Chodźcie ze mną.- chwyciła mnie za rękę, ja za Martyny, ta za Kornelki, i tak dalej. Wszystkie szłyśmy szybkim krokiem, gęsiego,trzymając się za ręcę. Tak czułyśmy się bezpiecznie.-----------------------------------------------------------
Bardzo przepraszam, ale nie miałam weny. Może w następnej części :)
295 słów,trochę jest.