"Mogę się jeszcze wycofać... wcale nie muszę tam wchodzić" Pomyślał Mike.
- Idziesz? - z rozważań wyrwała go Casie.
Chłopak chwilę stał bezruchu, po czym zupełnie nagle zrobił krok do przodu, a potem kolejne. Zbliżył się do otworu w drzewie. Spojrzał nieco przestraszonym wzrokiem na siostrę, która posłała mu szczery, zachęcający uśmiech. To go trochę pokrzepiło. Wszedł do tajemnego przejścia, a tuż za nim kroczyła Case. Gdy oboje byli już wewnątrz, dziura w drzewie jakby zrosła się z powrotem. Było tam ciemno i mrocznie, ale z końca korytarza można było dostrzec maleńkie światełko.
Casie pociągnęła brata za rękaw jeansowej kurtki i poprowadziła w stronę źródła światła. Chłopaka przeszywało dziwne uczucie, jakby musiał dokonać jakiegoś ważnego wyboru, a przecież już go dokonał. Mimo tego czuł, że to nie wszystko... że to dopiero początek trudnych decyzji, z którymi będzie musiał się zmierzyć.
Szli w stronę światła, które z sekundy na sekundę stawało się coraz bardziej widoczne. W pewnym momencie światło ich oślepiło.
-Nie zatrzymuj się! - nakazała Casie. - Idź dalej!
Szedł zasłaniając oczy przed rażącym go światłem. Wydawało się, że będą szli tak w nieskończoność, aż w końcu wyszli z tunelu.
Mike znieruchomiał z wrażenia. Znaleźli się w centrum pięknej łąki. Dookoła rozpościerał się widok na małe miasteczko. Wszystko wyglądało zupełnie tak jak w normalnym świecie no może było trochę bardziej średniowieczne, ale po za tym mało się różniło. Jednak kiedy Mike tu był czuł się jakby w końcu znalazł swoje miejsce na ziemi. Jego własny świat.
- Witaj w Bergic bracie! - dziewczyna położyła mu rękę na ramieniu i uśmiechnęła się.
- Niesamowite... - wyszeptał Mike. - Nigdy nie pomyślałbym, że istnieje inny świat od tego naszego - rzeczywistego.
- To nie jest inny świat... To jest świat, który znajduje się pomiędzy rzeczywistością. Nikt nie może go znaleźć chyba, że jaka część niego należy do tego świata. Myślałeś, że te wszystkie rzeczy, które są przedstawiane w legendach, filmach czy książkach, to serio fikcja?
- Tak mi się zdawało...
- Mój Boże Mike... Żaden ze zwykłych śmiertelników nie wymyślił by czegoś takiego.
Nastolatek odwrócił się do swojej siostry.
- Nie bardzo rozumiem?
- Zaraz odpowiem na wszystkie Twoje pytania, ale teraz musimy wyruszać. Za chwilę zacznie się ściemniać, a o zmroku nie jest tu bezpiecznie. - Casie spoważniała.
- Ale gdzie się schronimy? - zapytał zdziwiony Mike.
- Mieszkam niedaleko. Musimy wejść do miasta, mój dom znajduje się przy samej bramie.
Szli szybkim krokiem nie odzywając się do siebie. Mike rozmyślał o tych wszystkich zmianach i o tym co go jeszcze czeka. Miał przecież pokonać Simon'a, a z tego co słyszał wcale nie będzie to należało do najłatwiejszych rzeczy, które miał zrobić. Do tej pory musiał się tylko martwić czy pod łóżkiem zostało mu jeszcze kilka paczek lays'ów o smaku papryki i czy ma jeszcze czyste bluzy, więc chyba jeszcze nie był gotowy na tak poważne zadanie.
Powoli zaczynało robić się coraz ciemniej. Słońce już prawie zaszło, gdy weszli przez wysoką, barokową bramę. Kiedy tylko przekroczyli próg miasta Mike zwrócił uwagę na ludzi niemal biegnących i szybko zamykających za sobą drzwi do domów.
- Czemu wszyscy tak się śpieszą? - zdziwił się nastolatek.
- Za 5 minut na ulice wyjdą chimery. - Odpowiedziała mu dwudziestolatka.
- Chimery? Co to są chimery?- Jest to zdeformowany potwór, który zieje ogniem. No wiesz zazwyczaj przyjmuje postać lwa, ma węża zamiast ogona. Oo i z grzbietu wyrasta jej głowa kozła.
Case się zatrzymała przy drzwiach do małej chatki. Zapukała 3 razy w drzwi i raz w okienko w nich. Po minucie drzwi się otworzyły i dziewczyna wślizgnęła się do środka ciągnąc brata za sobą.
- No nareszcie bałem się, że nie zdążycie... Ooo cześć Mike! Jestem Tobias, współlokator twojej siostry, ale możesz mówić mi po prostu Bias. - pogodnie przywitał ich chłopak o blond włosach. Był on wysokim, szczupłym chłopakiem, który wyglądał na przyjaźnie nastawionego do ludzi. Na oczy opadała mu za długa grzywka, którą bez przerwy zarzucał. - Co wam tak długo zajęło?
- Daj spokój Bias. Daj młodemu chwile odsapnąć. Dobrze, że jesteśmy i to się liczy.
Casie zdjęła kurtkę i położyła ją na kufrze stojącym obok drzwi. Wnętrze chatki wyglądało na znacznie większe niż mogło się wydawać patrząc na dom od zewnątrz, ale dom miał klimat. Pokój główny rozświetlało światło świec. W samym jego centrum stała czerwona, trochę już zniszczona kanapa,a przed nią mały stoliczek. Na ścianie wisiały półki, gdzie leżało mnóstwo chaotycznie poukładanych książek.
- Co tak stoisz? Rozbierz się i siadaj. - Powiedziała Case do brata.
Tak, więc zrobił. Zdjął kurtkę i położył ją na kufrze obok narzutki siostry. Usiadł na kanapie i rozejrzał się po pomieszczeniu. Case usiadła obok niego.
- To ja pójdę zrobić coś do picia. - zakomunikował Tobias.
Dziewczyna przysunęła się do Mike'a i widząc, że coś go trapi spokojnym oraz zatroskanym głosem zapytała:
- Wszystko w porządku?
Nastolatek westchnął.
- Myślę, że tak... Po prostu jest za dużo pytań bez odpowiedzi. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Przyznam, że trochę się w tym pogubiłem.- Może ja mogłabym Ci odpowiedzieć na te pytania?
- Naprawdę uważasz, że zwykły nastolatek, jak ja może uratować ten NIEZWYKŁY świat? - spojrzał zaniepokojonym wzrokiem na siostrę.
- Czemu uważasz, że jesteś zwykły? - Casie lekko się uśmiechnęła.
- Niczym nie wyróżniam się od reszty moich znajomych z Kaytus. Mógłbym nawet powiedzieć, że jestem gorzej niż przeciętny. Nie uprawiam żadnego sportu, nie gram na żadnym instrumencie, nie mam żadnego talentu. ZERO. Kompletnie nic. -spuścił wzrok.
- Jesteś wnukiem najlepszego czarodzieja jaki widział ten świat Mike. Masz w sobie krew tego człowieka i to niemożliwe, że jesteś zwyczajny. Po za tym każdy ma w sobie coś niezwykłego. - Podniosła jego głowę i skierowała ją w stronę swojej. - Każdy ma w sobie odrobinę niezwykłości. Czegoś co różni go od innych ludzi. Śmiem twierdzić, że ty masz tego więcej niż inni, ale niebawem sam się tego przekonasz.
Mike uśmiechnął się szczerze do siostry.
- Dobra koniec tego rozczulania. Jutro z samego rana zabieram Cię do Mistrza Bryan'a. Musisz z nim porozmawiać, a teraz spróbuj się zrelaksować i nie myśl już o takich niedorzecznych rzeczach. Jasne? - zapytała Casie.
- Jak słońce! - radośnie odparł Mike.
W tej chwili do pokoju wszedł Bias z 3 kubkami pełnymi po brzegi. Podał po jednym kubku dla Case i Mike'a.
- Co to jest? - zapytał nastolatek.
- Spróbuj, to się przekonasz! - odparł rozradowany współlokator.
Chłopak powoli spróbował płynu, który znajdował się w jego kubku. Miał on miodową barwę i przyjemną woń.
- O jaaa! To smakuje jak sok truskawkowy połączony z gorącą czekoladą! - zachwycił się Mike.
- Blisko... Czekolada z odrobiną magii. - puścił mu oczko, pstryknął palcami i iskry pojawiły się nad nimi.
- Chyba polubię ten świat!
CZYTASZ
Pomiędzy rzeczywistością...
FantasíaMagia. To coś o czym marzyło każde dziecko... Po latach jednak każdy zaczyna oswajać się z myślą, że to tylko fikcja... Ale czy aby na pewno? Historia opowiada o losach nastoletniego chłopca, który musi zmierzyć się z przeciwnościami losu oraz hist...