rozdział VII

280 22 2
                                    

Leżąc na łóżku,i Remek razem ze mną,myślałam o mojej przyszłości..
Dopiero mam 17 lat..a ten chcę już dzieci !
Zapytałam się Remka:
-Remek? Jak wyobrażasz sobie przyszłość?
-W towarzystwie twoim...no i..Youtube.-powiedział uśmiechając się do mnie.
-a skąd wiesz że Cię kocham?-podpuscilam go,a ten usiadł na łóżku i się na mnie patrzył i po dwu minutowym milczeniu dodał:
-ja to czuję słońce.-uśmiechnął się w moją stronę,czym odwzajemniłam.
Usiadłam obok niego i dałam mu buziaka w policzek,ten podał mi swoje dłonie,złapałam je.splotlismy je jak wiklinowy koszyk.. Ten powiedział:
- wiesz mam dla Ciebie niespodziankę,ale daj mi buzi..-uśmiechnął się do mnie,byłam bardzo ciekawa tego czegoś co dla mnie ma.Dałam mu buziaka w polik,a ten w ostatniej sekundzie przekręcil glowe tak,aby nasze usta się zlaczyly..
Nie odpuszczal,co bylo bardzo przyjemne..
Moja ręka wplotla się w jego włosy,a jego wędrowala po moich plecach..
W chwili gdy musieliśmy wsiąść oddech,powiedziałam:
-to co to za niespodzianka?-oderwalam się..
-a taka że..chciałbym Cię zabrać na wycieczkę..-powiedział..
-eh.. To fajnie..al.-przerwał mi.
-nie podoba ci się?-spytał,nie wiem czemu o to zapytał..
-nie dałeś mi dokończyć zdania!Tylko chcę wiedzieć dokąd,a tak to, bardzo lubię jak się starasz..-powiedziałam przeczesujac jego włosy..
-ale wiesz.. To ma być niespodzianka!-odparł,a ja sięgnęłam poduszkę i rzuciłam w niego,zaczęliśmy się nimi okladac..
Mimo nogi,bardzo poprawił mi humor..
-Rezigiuszu,To kiedy chcesz jechać?-zapytałam,choć wiedziałam że bardzo się wkurzal,jak mówiłam na niego "Rezigiusz"
-proszę skarbie..Chcesz mi podnieść ciśnienie?No więc..za tydzień ściągają ci gips..-powiedział,trzymając moją rękę..
-No ok,idę zaraz spać,jestem strasznie zmęczona,jeszcze muszę nadrobić zaległości w szkole,chociaż z gipsem się nie uda..-powiedziałam,ziewając i padając na łóżko,jednocześnie wtulona w poduszki..
-ej... Martyna? Mógłbym zostać u Ciebie?-zapytał i widziałam jego rumieńce na twarzy.
-no czemu by nie,rodziców nie ma..tylko może skocz do siebie po rzeczy ok?-zaproponowałam..
-kochanie? A może chciałabyś ze mną skoczyć do mnie co?-spytał,a ja się zgodziłam..

Ubralismy się,i wsiedliśmy do auta.
Mieliśmy pół godziny drogi,Remek miał kamerę w aucie i spytał się mnie:
-słońce może chciałabyś być na vlogu?
-eh.. Remek.. No nie wiem..co ludzie powiedzą? Nie chcę żebyś miał problemy..-powiedziałam patrząc się na niego.
-kochanie.. To nie ludzie się w tobie zakochali,tylko ja w tobie.-powiedział,i nawet mnie tym przekonał.

Odpalił kamerę i zaczął nagrywac,rozpoczął vloga słowami jak zawsze,czyli "cześć siemanko ludziska,ja jestem Remek a to vlog z podróży,jest ze mną moja dziewczyna Martyna.. Ciepło ją przywitajcie..No kochanie pokaż się"
Ten pociągnął mnie za rękę, i w taki sposób Znajdowałam sie na filmiku..
Po ponad 5 minutach,skończył nagrywać.
Zapytał,trzymając moją dłoń:
-i jak kochanie? Stresowalas się?
-no trochę stresik był,wiesz że będę u Ciebie pierwszy raz?-spytałam podpuszczajac go.Ten uśmiechnął się w moją stronę..
-tak wiem.. A mówiłas o mnie już swoim rodzicom?-zapytał..a ja trochę się zdenerwowałam..
-może skup się na drodze okey?-powiedziałam,starałam się ominąć temat,bo wiedziałam że mogłoby go to trochę zawieść.
-czyli nie powiedziałas?-spytał,i wykonał polecenie.
-noo.. Nie do końca..ale zrobię to jutro.-odparlam..i dodałam:
-a ty powiedziałeś?
-Mój tata wie,mamie też coś wspomniałem a siostra nie może się doczekać aż Cię zobaczy..a no i już wysiadamy-powiedział śmiejąc się pod nosem..

Po wyjściu z samochodu,poszliśmy pod dom Remka,był wielki..Kampi i Bona biegaly po podwórku.. Były slodziasne..

Ten rozdział taki lipawy,powiedzcie co myślicie ;) no i wiecie co po sobie zostawić;)
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale a juz w piątek:*

A Jeśli Pewnego Dnia,będę Musiał Odejść?/Youtube\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz