Rozdział XXIV

144 19 7
                                    

*Oczami Remka*

Martyna poszła do toalety,zostawiła swój telefon,a on w nieodpowiednim momencie powiadomił o dostaniu SMS'a.Nie mogłem się powstrzymać,ciekawość wzięła w górę.
Na jej tapecie byłem ja oraz ona w parku gdy się całujemy.Te dziewczyny.

Odblokowalem przeciągnięciem palca,i spojrzałem w wiadomości.
Był to niejaki Kamil.
Było napisane że za nią tęskni,i że ją nadal kocha.Termometr mojego ciśnienia wzrósł do stopnia awaryjnego.

W najmniej odpowiednim momencie z łazienki wyszła Martyna.

-Kocha...Co ty do cholery robisz z moim telefonem w ręku!?-wściekła się,też bym tak postąpił gdybym kogoś przyłapał na czytaniu prywatnych wiadomości,no ale to moja dziewczyna,martwię się o nią.

-Um..To nie tak jak myślisz..-próbowałem się wymigać od tej sytuacji,ale Marti nie dawała za wygraną.

-A jak do cholery?! Nie ufasz mi?! Pytam czy mi nie ufasz!..Odpowiedz w końcu!palnij jakąś kolejną ścieme w którą uwierzę i będzie tak jak było do tej pory!

Nie mogłem się powstrzymać,migiem do niej podeszłem i spojrzałem głęboko w oczy,na co ona zareagowała odwróceniem głowy,którą z powrotem odwrocilem na jej miejsce,czyli tak aby patrzyła mi prosto w oczy.

-Daj mi wyjaśnić w końcu!Przestań wrzeszczeć i mnie wysłuchaj!

-No słucham,masz swoje pięć minut,a później pozwól mi w spokoju odejść i nie wrócić,zniknę z twojego życia!

-Nie pozwolę,nie pozwolę Ci odejść i zniknąć z mojego życia,jesteś zbyt ważna dla mnie.-Mówiłem to z takim spokojem i opanowaniem,że nie poznawalem samego siebie.

-Kiedyś też tak mówiłeś..

-Zrobiłem jeden błąd raz czy dwa,ale pozwól mi naprawić.

Tak strasznie ją raniłem,gdy ona cierpiała,ja też cierpiałem,gdy ona płakała,w kacikach moich oczu zbierały się krople.

-Daj mi wszystko wyjaśnić.-zacząłem wyjaśniać,chciałem to zrobić bardzo wiarygodnie,czyli tak jak było,nie chcę więcej jej oklamywac,ale ona także nie jest bez winy.-Więc,gdy byłaś w toalecie,twój telefon zawibrował,nie chciałem odbierać tego sms'a,lecz ciekawość wzięła w górę i zacząłem czytać..I gdy przeczytałem że ktoś nadal Cię kocha,i może mi Cię odebrać,moje serce zaczęło niemiłosiernie boleć.Jakby rozsypywało się na milion kawałków,wtedy Ty wyszłaś z łazienki i sam na początku miałem na Ciebie nawrzeszczeć,lecz...Nie chciałem Cię stracić.-wyjaśniłem,a ona słuchała,jakbym opowiadał jej bajkę na dobranoc,lecz to nie była bajka,to kryzys związku.

-Znowu się kłocimy,nie lubię tego.-uśmiechnęła się do mnie i mocno mnie przytuliła.Na początku nie wiedziałem jak zareagować,lecz zaraz odwzajemniłem uścisk i ją pocalowalem we włosy.

-Ty chyba nie zapomniałaś że niedługo masz swoje dwudzieste urodziny prawda?

-Nie,ale chyba spedze je razem z Tobą w jednym pokoju.-zaśmiała się,a ja poruszyłem znacząco brwiami.-nie dałeś mi dokończyć,spedze je razem z Tobą w jednym pokoju śpiąc.

-Nie wydaję mi się żebyśmy tylko spali.-zarumieniła się,ale szybko zasłoniła poliki włosami,na co je odgarnąłem za ucho.-słodko się rumienisz,i nie wstydź się tego.

-Nie wiem jak ty,ale ja jeszcze nic nie jadlam,a wiem że ktoś obiecał mi moje pancake'sy z nutellą i kawą.

-Chyba je spaliłem..Upss..-zaśmialiśmy się na moją głupotę.

-trudno,w takim razie,zabierz mnie.do najlepszej na świecie restauracji ever,gdzie podają tylko naleśniki z nutellą i kawą!-uniosla rękę w górę jak pani batman i pomknęła po kurtkę,a ja za nią bo nie mieliśmy nic do stracenia.

-Kochanie?!Widziałaś moje kluczyki do samochodu?-zapytałem przetrzepując szafkę przy drzwiach,na której zawsze leżały kluczyki od drzwi,auta i garażu.

-A na szafce nie ma?No i nie Wrzeszcz,stoję tuż za Tobą.-zachichotała,ale ja na serio się martwiłem,no i przecież nie wiedziałem że jest tuż za mną,byłem zbyt pochłonięty szukaniem kluczyków.

*---*

-Tego szukasz?-zapytała Martyna,trzymając pęk kluczy,a jednym z pośród kilku kluczy był od samochodu.
Gdy zacząłem sięgać po klucze,ta cofnela rękę i schowała ją za plecy.

-Chcesz te naleśniki?-zapytałem próbując przekonać ją do oddania własności.

-Ja tam mogę nie jeść w ogóle,ale później Anoreksja i tak potem,więc zrób coś dla mnie.-wytłumaczyła,a ja nie wiedziałem do czego zmierza.

-Dla księżniczki zrobię wszystko,a teraz słucham życzenia.-oznajmiłem z królewskim poklonem ku kolana księżniczki.

-Obiecaj że pojedziemy do centrum handlowego...Proszę.-tylko tyle?Ale z drugiej strony na samą myśl o chodzeniu po sklepach,między innymi Victoria Secret,już mnie mdli.No bo przecież tam są same bielizny dla kobiet,a co najciekawsze że tam są bielizny z różnymi dodatkami.Kto do cholery kupuje majtki z pomponem ku dupie!?

-Uhh..No okey.-odparłem,sięgając po klucze,lecz kolejnym razem wycofał rękę.-Co znowu?-zapytałem zmarnowany całą sytuacją.

-A gdzie buziak?-zasmiala się zwycięsko,na co się przybliżyłem i pocalowalem delikatnie ale namiętnie,potem już złapałem za dłoń i pomknęliśmy do auta.















Chcecie przeczytać o tym jak Remek wybiera bieliznę dla Martyny? To zostaw gwiazdkę i komentarz,wtedy to dla mnie znak że chcesz kolejny rozdział !

Pozdrawiam Autorka!





A Jeśli Pewnego Dnia,będę Musiał Odejść?/Youtube\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz