Rozdział 2

1.5K 103 4
                                    

Gdy weszłam do mieszkania, zaczęła się kolejna kłótnia.
- Gdzie byłaś?! Dlaczego nie odbierałaś?! Ty chyba nie wiesz jak się o ciebie martwiłem. - Krzyknął rozgniewany tata.
- Byłam z Kingą w parku. A nie odbierałam, bo nie słyszałam.
- Aha... Jasne... Wiem, że się gniewasz na mnie - no co ty, odkryłeś Amerykę - za to co zrobiłem, ale chociaż odbierz telefon. Okey?
- Jasne. Ale mam nadzieję, że chociaż to odwołasz.
- Mówiłem już ci, że nie można.
- To będę jeszcze zła.
- Już do swojego pokoju.
- Właśnie tam idę.

Biję jak najmocniej moją poduszkę. Nie wiem co mam robić. Dlaczego nie mogę się z tego cieszyć? Zawsze chciałam tam pojechać. Ale nie teraz. Czuję jak po policzku spływa łza. I następna. Ola, przecież może być fajnie, super. Poznasz inne inne osoby, z którymi będziesz się do dobrze bawić. Ale czemu...czemu nie mogę tego nikomu innemu powiedzieć? Zawsze z tatą jechałam na wakacje, a teraz muszę sama. Tam mnie nikt nie zna. Płaczę aż brak mi tchu. Tata obiecał mi, że razem spędzimy te wakacje. A teraz mnie samą odsyła. Za oknem też świat nie jest wesoły. Pada jak z cedra. Nie mam sił. Zasypiam...

Kiedy się obudziłam była 9:20. Wstając ziewałam i spotrzegłam, że mam wczorajsze ubranie. Przypomniałam sobie cały wczorajszy dzień. Wzięłam szybki prysznic. Założyłam jakąś szarą bluzę i jasne jeansy. Nie było tak ciepło jak wczoraj. Rozpuściłam włosy.
Czas szybko mija, bo już była 9:50. Zeszłam na dół. Na stole był talerz z naleśnikami, polany syropem klonowym i kartka od taty.

" Przepraszam za wczoraj, ale martwiłem się o ciebie. Zrobiłem twoje ulubione śniadanie. Musisz sama zrobić sobie coś do picia. Musiałem jechać do pracy. Wrócę mniej więcej o 14:00.
Ps. Kocham cię ''

- Też cię kocham. - Powiedziałam cicho.
Nalałam do szklanki sok pomarańczowy. Wzięłam śniadanie i włączyłam telewizję. Leciał akurat Tom i Jerry, więc otrzymałam wiele rozrywki. Pomyślałam sobie, że pobiegam w parku którym byłam wczoraj. Spięłam włosy w kucyka. Założyłam białą bluzkę i czarne legginsy. Ale stwierdziłam, że będzie mi za zimno, więc ubrałam też nową, łososiową bluzę. Zamknęłam drzwi od domu i ruszyłam. Gdy byłam w parku usiadłam na ławce naprzeciwko kamienia pod wierzbą. Po chwili biegłam dalej. Ten staw jest taki piękny. Haha... Przypomniałam sobie o tym chłopaku. Był taki ładny... Chwila, co? Ale był taki... Chętnie bym go poznała. Ja to chcę. Ale raczej nigdy go nie spotkam... Szkoda. Zmęczyłam się tym bieganiem. Wracam do domu. Nie biegiem nie truchtem, tylko powolnym krokiem.
Teraz wzięłam dłuuugą kąpiel. Założyłam to co rano. Nie było takie brudne. Tylko przez chwilę chodzone. Niektórzy zmieniają ubrania co sekundę. Ja nie jestem taka.
Nie wiem co robić. Jeśli mam pojechać na taki obóz i to po raz pierwszy, to muszę się przygotować. Ale co spakować? Nic nie wiem.
- Ola! - Aha. Czyli tata jest już w domu. Muszę go natychmiast przeprosić. Rzuciłam się na drzwi. Na starcie potknęłam się o własne nogi. Upadłam na podłogę i narobiłam dużego hałasu. - Nic ci nie jest?
- Jest wszystko w porządku! - Już po chwili znajdowałam się koło niego. - Tato ja... przepraszam. Nie powinnam tak mówić. Po prostu te wakacje chciałam spędzić z tobą. - Uśmiechnął się.
- Dobrze, wybaczam ci. Niestety w tym roku nie dostałem urlopu i nie chciałem, żebyś przez cały czas była w domu. - Teraz to ja się uśmiechnęłam. - Proszę, to kartka tago obozu. Jest tu napisane co masz zabrać.

Hey. Już drugi rozdział ^.^
Jak na razie wam sie podoba to opowiadanie? Mam napisany kolejny rozdział, więc 1 gwiazdka i wrzucam następny ;-)

ObózOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz