~5~

8 1 0
                                    


Skoro kwestię wyglądu mam z głowy to została jeszcze sprawa wyjścia. Jak wydostać się z więzienia (potocznie nazwanego domem) strzeżonego 24/7? Oknem. Genialne. Stanęłam na krześle i podciągnęłam się do framugi okna. Wyszłam. Siedziałam na dachu. Pierwszy raz w życiu. Była już prawie noc. Majowa, ciepła noc. Lecz bardziej mnie ciekawiło jak zejść i się nie zabić niż gwiazdki na niebie. Ostrożnie podeszłam do skraju dachu. Przykucnęłam. Złapałam się rynny i opuściłam. Wisiałam tak z dobre 10 minut myśląc co dalej. Puściłam się i wpadłam w krzaki. Kolczaste krzaki. Niektóre kolce wbiły mi się w części ciała. Wyszłam stamtąd i podarłam sobie całe rajstopy. Odwróciła się, żeby zobaczyć czy nikt mnie nie widział i ujrzałam, że mamy drabinę przymocowaną do boku domu. ''Ehh jestem skończonym debilem.''- Pomyślałam. Otrzepałam się z liści i powyciągałam kolce. Byłam cała we krwi. I tak właśnie poszłam na umówione spotkanie z Magdą. 
    Na Privet Drive byłam punktualnie. Ona się spóźniła 20 minut.
-Cześć Malina! Sorry za spóźnienie, ale makijaż mi się przedłużył. 
Przyjechała niebieskim kabrioletem, wyraźnie wesoła. Wsiadłam i spojrzałam jej w oczy. Były czerwone. Ale raczej nie od płaczu. 
-Ok. Nic się nie stało.- Opowiedziałam.
-A ty jak wyglądasz? Karoserię mi pobrudzisz. Przeszło Cię stado borsuków?- Zapaliła papierosa.
-Jak już to tapicerkę i chciałam wyglądać rockowo.- Skłamałam. 
-Nie wyszło ci Marysiu.- Zaśmiała się.
-Możesz zacząć mówić do mnie po imieniu?
-Nie znam twojego imienia, Malina.- Zgasiła połowę papierosa na desce rozdzielczej. 
Przez resztę drogi siedziałyśmy cicho.


Błędna sekundaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz