Rozdział Drugi

4.2K 268 27
                                    

 Dzień, mimo moich obaw, nie był taki zły. Znalazłam nawet wspólny język z dziewczyną, z którą usiadłam na matematyce. Reszta klasy również okazała się w porządku i z godziny na godzinę czułam się coraz lepiej.

Tak więc wszystko przebiegało po mojej myśli, aż do czasu lekcji wychowania fizycznego. Pod salą gimnastyczną zaczęłam panikować.

- Nie, Elisabeth, ja chyba nie chcę tam iść – powiedziałam, łapiąc ją za rękaw bluzy. Poczułam jak mnie mdli; w mojej wyobraźni pojawiły się czarne scenariusze, a najgorszy z nich był taki, że pierwszego dnia robię sobie krzywdę. Albo co gorsza – komuś innemu.

- Daj spokój – powiedziała uspokajająco – To tylko zwykły wuuueeef – dodała radośnie.

- Nienawidzę tego przedmiotu.

- Ale słyszałam, że nauczyciel jest naprawdę niezły – zaśmiała się wesoło dziewczyna i odrzuciła swoją blond kitę na ramiona.

- Nie chcę pierwszego dnia narobić sobie obciachu – mruknęłam niezadowolona.

- Dasz radę. Zobaczysz. Na pewno nie będzie tak źle – odparła, złapała mnie za rękę i wciągnęła do szatni.

Przebrałam się niepewnie w swój strój i ruszyłam w stronę hali z koleżanką u boku. Za nami podążała reszta klasy – kilkanaścioro całkowicie odmiennych od siebie osób. Jednak już czułam sympatię do wszystkich z nich. Bałam się jednak, że po tej lekcji zdanie o mnie mogą zmienić całkowicie.
Stanęłyśmy w równym rzędzie przed starszą kobietą. Zlustrowała nas uważnie i cicho czekała aż wszystkie ustawimy się w szeregu. Twarz miała surową, czarne włosy ciasno upięte. Nie podobała mi się to.

Razem z Elisabeth, stanęłyśmy praktycznie na samym końcu.

- Chyba nici z twojego przystojnego nauczyciela – wyszeptałam cicho.

- Matko, jeżeli ona jest naszą nauczycielką, to miałaś rację. Powinnyśmy były stąd zwiewać.
W Sali zapanowała cisza. Kobieta ruszyła wzdłuż rzędu, przyglądając się nam po kolei. W końcu przystanęła i zrobiła coś, czego w życiu bym się nie spodziewała.

- Dziewczynki! – zaśmiała się – To nie wojsko! – powiedziała, a jej twarz rozświetlił ogromny, przyjazny uśmiech. W jednej chwili, ze strasznego kata, kobieta przemieniła się w dobrą ciocię.
Wszystkie z nas jakby odetchnęły z ulgą.

- Nazywam się Caroline Wasth, będę was uczyć wychowania fizycznego razem z panem... - powiedziała, a drzwi od Sali otworzyły się szybko i wpadł przez nie młody mężczyzna.
Poczułam jak nogi się pode mną uginają. Serce przestało mi bić, cała zamarłam. Wbiłam wzrok w nieznajomego, który szedł w stronę nauczycielki.

- Przepraszam za spóźnienie – powiedział z uśmiechem – Korki na mieście są nie do zniesienia – zaśmiał się.

- Tak, więc, jak już wspomniałam, będę Was uczyć wychowania fizycznego razem z panem Remym Burtonem.

- Cześć wszystkim – powiedział z szerokim uśmiechem i uniósł dłoń w powitalnym geście.
Tak jak i uprzednio nauczycielka, zaczął przyglądać się nam-każdej z osobna. W końcu jego wzrok zatrzymał się na mnie.

Z twarzy nauczyciela momentalnie znikł uśmiech, pojawiło się natomiast zaskoczenie. Zawstydzona spuściłam wzrok, a gdy go podniosłam, pan Burton znów się uśmiechał, ale nie patrzył już w moją stronę.

-... Tak więc mam nadzieję, że wszystko jest dla was zrozumiałe – zakończyła nauczycielka. Dopiero teraz zorientowałam się, że coś mówiła – No więc dzisiaj, jako że jest to nasze pierwsze wychowanie fizyczne, weźcie sobie po piłce na parę i poodbijajcie. Ale możecie być pewne, że od następnej lekcji, zaczynamy ciężką pracę – powiedziała groźnie, ale zaraz się roześmiała.
Razem z Elisabeth wzięłyśmy piłkę i stanęłyśmy w najdalszym kącie sali.

- Ali, dobrze się czujesz? – zapytała zatroskana – Jesteś blada.

- Ten nauczyciel...

- Mówiłam ci, że przystojniaczek! Siostra, która uczy się w klasie wyżej, mówi, że zaczął uczyć w poprzednim roku. Większość dziewczyn za nim biega.

- To nie o to chodzi – powiedziałam.

- A o co w takim razie?

- O... nic – odparłam, westchnęłam i uśmiechnęłam się. Całą siłą woli powstrzymywałam się przed odwróceniem wzroku w stronę pani Wasth stojącej z panem Burtonem.

- Dobrze, ale nie zemdlej mi tutaj, dobra?

- Spróbuję – zaśmiałam się – Może te lekcje nie będą takie złe.  



UlubienicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz