PROLOG
Dziewczyna obudziła się w ogrodzie pełnym czerwonych róż. Jednak wszystko dookoła było szare. Tylko czerwień. Usłyszała czyjś głos.
- Chodź tutaj.
Wstała i obróciła się w stronę głosu. Nikogo jednak tam nie było. Była tylko jedna wielka czerwona róża.
- Jesteś jej dziedziczką. Musisz dokończyć jej dzieło.
Jej podświadomość szeptała imię. Ib. Czuła się jakby spadała w dół. Zamknęła oczy. Nagle poczuła jak uderza o podłogę. Otworzyła oczy. Jej nogi były na łóżku a ona twarzą na podłodze.
- K***a, znowu?
Wyczołgała się spod kołdry i pomaszerowała w stronę szafy. W pokoju było bardzo jasno czyli prawdopodobnie było już rano. Ściągnęła skąpe piżamy i ubrała swoją ulubioną czerwoną spódniczkę i białą koszulkę na ramiączkach. Mamy i taty jak zwykle nie było w domu. Poszła do kuchni zrobić sobie śniadanie. Płatki z mlekiem jak zawsze. Wieczorem jak zwykle chciała wyjść nad rzekę albo na fontanny pomoczyć się. Było bardzo gorąco więc lubiła to. Jednak nie przewidywała tego co wydarzyło się po wyjściu z domu...
CZYTASZ
Różany ogród (Wolno Pisane)
FanfictionSłyszysz? Wołają mnie. Muszę dokończyć to co zaczęłam. Jestem Ib, a może nie? To wszystko jest snem, lecz on dodaje mi siły. Zapraszam was do przeczytania opowieści o starszej Ib, lecz czy to aby na pewno jest ona? ;)