Rozdział 4 Tajemnice

283 28 5
                                    


Fioletowłosy popatrzył na nią zdziwiony.

- Jak to twój obraz? - Popatrzył na tabliczkę poniżej. - Niemożliwe.

Podeszła bliżej i dokładniej przyjrzała się podpisowi. Drzwi do pamięci. Co to do cholery ma znaczyć?

- Namalowałam go kiedyś. Wisi w moim pokoju. -  Dotknęła drewnianej ramy. - Czy to możliwe, że kogoś kopiowałam? - Spojrzała na chłopaka dalej wpatrującego się w obraz. Wyczekiwała odpowiedzi ale wiedziała, że jej nie dostanie.

- Musimy iść dalej. Pokoje zmieniają się co jakiś czas. Raz przechodząc przez drzwi i je zamykając, nie wrócisz w to samo miejsce. - Popatrzyła na niego zdezorientowana. Jej wzrok mówił skąd to wiesz? - Już wcześniej próbowałem się stąd wydostać ale bez ciebie to niemożliwe.

- Czego be zemnie? - Nie kryła swojego zagubienia. On lekko się uśmiechną jakby z niej drwił i powiedział:

- Zrozumiesz kiedyś.

Zostawiła tą wypowiedź bez słowa, jednak w środku wrzało w niej ze złości. Otworzył te same drzwi przez które przed chwilą przeszli i ku jej zdziwieniu znaleźli się w pokoju przystrojonym różami... nie, on nie był przystrojony. On był obrośnięty różami. Sam pokój był granatowy i brudny. Podłoga jednak lśniła. Płytki czarne wypolerowane na tyle, że widać było odbicie osób po niej chodzących. Na środku pokoju stała rzeźba czarnej róży a do niej była przyczepiona jakaś kartka. Nie widzieli zbytnio reszty pokoju przez wszechobecny bród więc szli w kierunku róży.

- Wszyscy zapomnieli o tym miejscu. - Garry przerwał ciszę. - Kiedyś to miejsce odwiedzały tłumy ludzi. Przy wejściu stały kolejki by tylko zobaczyć obrazy wielkiego Guerteny. Przychodziliśmy tu codziennie. Moja siostrzyczka kochała ten pokój. Pamiętam to jak wczoraj. Biegała w swojej zielonej sukieneczce między ludźmi. Nie zauważyliśmy tego z ojcem bo zawsze tak lubiła robić... - W jego oczach nagle stanęły łzy. Patrzył się w przestrzeń a dokładniej na ten kawałek papieru. Był to skrawek z jakiejś gazety. Ib wzięła go do ręki i zaczęła czytać.

Ciało córki wielkiego artysty odnalezione!

Dnia *zamazana data* podczas wystawy obrazów wielkiego i szanowanego artysty Guerteny zaginęła jego 11-sto letnia córka. Dziewczynka oddaliła się od opiekunów i zniknęła w tłumie. Kilka dni później porywacze wysłali żądanie okupu. Porywacze zostali złapani ale dziecka nie odnaleziono. W pobliskim różanym ogrodzie odnaleziono jednak jej zmasakrowane ciało pomiędzy żółtymi różami. Policja nie ujawniła co dokładnie porywacze zrobili dziecku. Artysta od czasu porwania przestał się pokazywać w galerii. Plotki donoszą, iż artysta zamkną się w swojej pracowni i maluje nowe obrazy...

Reszta kartki była ucięta, lecz z boku znajdowało się zdjęcie małej dziewczynki. Żółte włoski opadały lekko za ramiona. Miała na sobie zieloną skromną sukieneczkę. Ib popatrzyła w stronę Garrego lecz ten patrzył się tylko w przestrzeń. Podeszłą do jego pleców i stanęła za nim. Nie mogła go dotknąć.

- Przykro mi. - Szepnęła.

- Chodźmy dalej. - Otarł twarz i odwrócił się do dziewczyny. Patrzyła się na niego swoimi wielkimi czerwonymi oczami.

Myśli Garrego

Jest już dorosła. Mógłbym dotknąć jej policzków. Poczuć pod palcami jej delikatną skórę.

Nie, nie mogę. Nie pamięta mnie ani niczego, ale te oczy.

- Dobrze, chodź... - Przerwała w połowie kiedy zobaczyła coś za nim. Z pomiędzy róż wyłoniły się trzy obrazy. Była na nim dziewczynka z artykułu, Garry i ona sama. Ib podbiegła do obrazu. Garry coś do niej krzyczał, lecz ona nie słyszała. Przy obrazach zatrzymała się i dotknęła ramki jej portretu. Nagle poczuła przeszywający ból w głowie. Słyszała krzyk jakby zza mgły ale to ona krzyczała z bólu. Ostatnie co widziała podczas upadku to zbliżającą się do niej przerażoną twarz chłopaka. Następnie ciemność.

______________________

Wracam po przerwie XD

Moje plany jak zwykle poszły się dupcyć ale mam nadzieję, że było warto ^^


Różany ogród (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz