„W jakim ty świecie żyjesz? Bo tu, w tym prawdziwym, leje się krew, mały kucyku. Leje się krew..."
Pustka!
Moje pierwsze sekundy na powierzchni były rozrywającą serce wiecznością terroru! Opowieść mówiła prawdę! Na zewnątrz była tylko wielka czarna nicość! Otaczała mnie, dusiła. Krzyknęłabym, gdybym była w stanie oddychać.
Lecz po chwili moje oczy zaczęły przyzwyczajać się do ciemności. Zaczęłam się uspokajać, dysząc i czując się słabo (i więcej niż odrobinę głupio). Na swoją obronę mogę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie doświadczyłam prawdziwej nocy. Pewnie, zawsze wyłączałam światła przed położeniem się do łóżka, ale tamta ciemność była mała, ograniczona do mojego małego pokoju. Poza tym, spod drzwi zawsze wydobywał się blask. Światła na korytarzach Stajni Dwa były wieczne.
To było inne. Zimne powietrze, zupełnie inne od tego w Stajni, łaskotało moją sierść, chłodząc skórę pod nią. Niosło zapachy zgnilizny i wilgoci, zakurzone i obce. Słyszałam odgłosy nocnych insektów, skrzypienie drewna i odległego chlupotu... Ale bardziej uderzyło mnie to, czego nie słyszałam – ciągły niski pomruk generatorów Stajni i wszechobecny jęk świateł zniknęły – ich brak był tak widoczny, że zewnętrzny świat wydał mi się pozbawiony dźwięku. Czułam ziemię i pokruszony kamień pod kopytami, tak niepodobne do gładkich, sterylnych podłóg, po których kłusowałam całe życie. I pomimo że nie widziałam dużo ani daleko, widziałam dalej niż kiedykolwiek wcześniej, i nie było ścian znaczących koniec pomieszczenia. Patrzyłam w poziomą otchłań ciągnącą się we wszystkich kierunkach.
Całkowicie nowa panika zaczęła rodzić się w mojej głowie. Moje tylne nogi ugięły się pode mną i usiadłam, oszołomiona. Zwróciłam wzrok na ziemię, oddychając głęboko, dziękując jej nie tylko za podtrzymywanie mnie, lecz także za bycie czymś, na czym mogłam skupić wzrok. Następnie popełniłam błąd i spojrzałam w niebo. Jego absolutnie nieskończona wysokość zakręciła mi w głowie i ścisnęła żołądek. Wielkie masy chmur przewijały się przez niebo, lecz były w nich także dziury, przez które sączyło się delikatne światło, przez które widziałam niekończącą się otchłań. Naszła mnie szalona myśl, że chmury to wielka siatka, stworzona by złapać mnie, gdybym spadła z ziemi w przepaść otwierającą się nade mną. Lecz jeśli prześlizgnęłabym się przez jedną z dziur, spadałabym w górę bez końca.
Zacisnęłam powieki, starając się nie zwymiotować.
Strach i mdłości były intensywne, ale przejściowe. Gdy moje zmysły wróciły w pełni, zaczęłam zauważać rzeczy, które umknęły mi w początkowej panice. Otaczający mnie teren stawał się coraz bardziej widoczny. Rozciągający się wokół świat nie był płaski; ziemia wznosiła się i opadała – wzgórza skradające się ku górom. Jej powierzchnia poprzebijana była sterczącymi, czarnymi palcami od dawna martwych drzew. Na odległych wzgórzach mogłam dostrzec falujące, pokryte liśćmi konary zdrowszego lasu, lecz w pobliżu Stajni Dwa żywe drzewa były nieliczne, rozproszone i chore.
Następnie zauważyłam, że mój PipBuck błyskał chmarą alarmów. Automapa zaczynała już pracować nad moim nowym i nieznanym otoczeniem, i ku memu zaskoczeniu wyciągnęła z eteru nazwę: Akry Słodkich Jabłek.
Obracając się by rozpoznać kierunki, mój wzrok przyciągnęła duża, zapadnięta skorupa czegoś, co jak uznałam, musiało być kiedyś wspaniałym domem. Obecnie, skrzypiała i chwiała się na wietrze, grożąc zawaleniem.
Spoglądając ponownie na mojego PipBucka, zorientowałam się, że odbierał kilka transmisji radiowych. Transmisja Stajni Dwa zniknęła, lecz nowe stacje zajęły jej miejsce. Poczułam przypływ nadziei, gdyż był to pierwszy znak na to, że jednak żyją tu jakieś kucyki. Szturchnęłam mojego PipBucka, włączając pierwszą stację na liście.

CZYTASZ
Fallout: Equestria
FanfictionFallout. Z kucykami! Osadzona w alternatywnej przyszłości historia pewnego kucyka, który musi nauczyć się, jak przetrwać w zniszczonej, skażonej krainie... i, być może, z pomocą spotkanych po drodze przyjaciół, rozjaśnić mroki postapokaliptycznej Eq...