- Jak poszedł trening? - w głosie Haymitcha dało się wyczuć nutę zdenerwowania.
Katniss i Peeta spojrzeli na siebie pytająco, nie wiedzieli ile powiedzieć swojemu mentorowi.
Z jednej strony powinni przyznać się do tego, że nie wykonali zadania, z drugiej Kotna była zbyt dumna aby przyznać się do porażki. Mieli pokazać się z jak najlepszej strony, przestraszyć innych trybutów, tymczasem to oni dali się przestraszyć. Dziewczyna po rozmowie z Zoey podupadła na duchu, nie miała szans w walce z Jamesem. Peeta został pokonany przez Magnusa Bane'a, który jako jedna zniewielu osób na Igrzyskach był tylko człowiekiem.
Piekarz zrobił lekceważący ruch ramionami, nie zamierzał mówić, zdał się na dziewczynę.
- Nie udało się. -powiedziała obojętnie.
Tak naprawdę nie zależało jej na tym aby zastraszyć innych, to mentor na to naciskał. Ona mogła całe Igrzyska przesiedzieć sama w dziurze jeśli to pomogłoby jej przyjacielowi. Nie widziała sensu w pokazywaniu na co ją stać, sądziła, ze przez to stanie się celem.
- Macie szczęście, że udało mu się znaleźć wam sojuszników. - powiedział mężczyzna opierający się o drzwi.
- Bellamy Blake, Clarke Griffin, Tris Prior i Tobias Eaton. - barczysty chłopak przestawił każdego z nich.
Katniss i Peeta byli zmieszani, nikt z nich nie wydawał się dobrym materiałem na sojusznika. Dziewczyna milion razy bardziej wolałaby zawrzeć sojusz z dziewczyną z czwórki i jej chłopakiem. a tymczasem dostała osoby, które wyglądają jakby nie mieli do zaoferowania nic oprócz mięśni. Nie zamierzała na to pozwolić, nie będzie grała w grę Haymitcha.
- Nie ma szans, że w to wejdę. - powiedziała i opuściła apartament.
Musiała przejść się i pomyśleć o tym, tak bardzo chciaław być w tym momencie w swoim dystrykcie.
***
- Myślę, że musimy o tym pogadać Stiles. - powiedziała zakłopotana Lydia.
Stiles nie rozstawał się z nią na krok od czasu parady, jednak nie poruszyli tematu pocałunku. Banshee czekała aż chłopak sam poruszy temat, ale przecież nie mogła czekać wiecznie. Stiles spojrzał na nią a w jego oczach zaświeciły się iskierki.
- To zawsze byłaś ty. - jego głos się załamał, łzy zaczęły lecieć po jego policzkach. - ale teraz jest już za późno.
- Co z Malią?
Dziewczyna lubiła ją, nie mogła tak po prostu odbić jej chłopaka. Kochała Stilesa, ale musieli o tym porozmawiać. Chłopak zaśmiał się na wzmiankę o dziewczynie, nie był to radosny śmiech, wręcz przeciwnie był smutny i przepełniony bólem.
- Ona też była ważna. - jego głos się załamywał. - ale tak naprawdę liczyłaś się ty.
Lydia przytaknęła głową i przyciągnęła go do siebie. Chłopak zanurzył głowę i pozwolił aby popłynęły łzy.
- Nie mamy dużo czasu, wiesz o tym? - gdy głos dziewczyny ucichł nastała grobowa cisza
***
Dobra mam nadzieje, że pamiętacie o podziale tego rozdziału na dwie części?
Ale dobra przejdźmy do najważniejszego, bardzo dziękuje wam za wszystkie komentarze. Każdy z nich podnosi miejsce mojego fanfiction, byłoby mi bardzo miło gdyby każdy kto przeczytał zostawił choć króciutki komentarz :* Przy okazji, kolejny rozdział pojawi się dzisiaj w przeprosinach za nieobecność i będzie tylko z jednej perspektywy, a kogo? Największej suki igrzysk...ktoś już wie?
Besos kochani!
PS. Powiadamiać kogoś o rozdziałach?
CZYTASZ
Elita Zabójców // Multifandom
FanfictionCo by się stało, gdyby na Arenę trafiły postacie z twoich ulubionych książek lub seriali? Chcesz się przekonać? *** Multifandom/ff/Książki/Seriale Fanfiction: Igrzyska Śmierci, Dom Nocy, Dary Anioła, Teen Wolf, Pamiętniki Wampirów, Harry Potter, Pap...