Megan
Święta w końcu dobiegły końca, lodówka była zapchana jedzeniem, którego podobno miało nawet zabraknąć. Spotkanie klasowe było coraz bliżej, a w mojej walizce nie było nic odpowiedniego. To oznaczało tylko jedno, trzeba wydać trochę zaoszczędzonych pieniędzy na sukienkę, którą założę tylko tej jeden raz.
Stwierdziłam, że muszę załatwić to szybko i bez boleśnie. Zanim uświadomie sobie, że wydaje pieniądze na głupoty. Nie chciałam kręcić się sama po galerii, aby nie wyglądać głupio i nie musieć rozmawiać z ludźmi, których mogę spotkać, miasto było usiane ludźmi, z którymi nie chciałam rozmawiać. Bez namysłu zadzwoniłam pod jedyny właściwy w tej sytuacji numer. Potrzebowałam kogoś z wyczuciem, a także wolnym czasem.
- Halo? - usłyszałam po drugiej stronie po trzech sygnałach.
- Hej! Z tej strony Meg! - sekundę później uświadomiłam sobie jak głupio to zabrzmiało. Co się ze mną dzieje? Zaśmiał się tylko. - Miałabym prośbę.
- Jaką? - był wyraźnie zaciekawiony.
- Poszedłbyś ze mną wybrać sukienkę? Nie musisz ale byłoby fajnie. - powiedziałam gestykulując, pierwsze oznaki stresu.
- Jasne! Musimy w końcu wyglądać dobrze kolorystycznie! - zaśmiał się. - Żartuje. - stwierdził bardzo poważnym tonem. - To kiedy?
- Eee, dzisiaj?
- Wiesz, że pewnie galeria jest zapchana ludźmi?
- Nie, pewnie wszyscy odpoczywają jeszcze.
- Jak chcesz. - przeciągnął niepewnie. - Ale żeby nie było, że nie mówiłem. Za ile?
- Godzina? Przy głównym wejściu.
- Dobra, wystarczy mi na podniesienie się z łóżka. - bez słowa pożegnania rozłączył się.
Godzinę później, co do sekundy, stał pod głównym wejściem. Wszędzie tłoczyli się ludzie ale nie trudno było zauważyć fioletowe włosy, nie w tym mieście. Podeszłam do niego i przytuliłam się delikatnie.
- A nie mówiłem? - powiedział wysokim głosem, gdy tylko weszliśmy do środka.
- Miałeś racje, dobra. - musiałam mówić nieco głośniej. - Ale muszę coś dzisiaj znaleźć, dopóki się nie rozmyśliłam.
Wzruszył tylko ramionami i weszliśmy do pierwszego po drodze sklepu.
Ciężko było cokolwiek zobaczyć kiedy co chwilę ktoś stawał przed Tobą lub pchał się w wąskich alejkach między wieszakami. Przez pierwsze pół godziny nie znaleźliśmy nic ciekawego. Noszenie kurtki w rękach też było dosyć nie poręczne. Za każdym razem gdy zauważyłam ładny skrawek materiału Tyler przejmował moją kurtkę.
- A Ty masz garnitur? - zapytałam kiedy przechodziliśmy obok sklepu z męską odzieżą.
- Jasne, że tak! - powiedział oburzony. - Kobieto, ja jestem na wszystko przygotowany. Kupiłem go na wesele... Na które w sumie nie poszedłem. - jego ton głosu się zmienił, pierwszy raz widziałam go smutnego, po chwili jednak znowu się uśmiechnął. - Nie wiem czemu w tym sklepie są pustki, może dlatego, że to nie sieciówka.
Nie czekając na moją odpowiedź złapał mnie za nadgarstek i weszliśmy do środka. Sklep był duży i jasny, oprócz kilku spokojnych kobiet, nie było tu nikogo. Na szybach nie widziałam żadnego szyldu "PROMOCJA" i to mógł być powód małego zainteresowania.
Sklep pełen był modnych ubrań, nie tych dla nastolatek, a dla kobiet. W żadnym innym sklepie tak często nie zatrzymywałam się aby przyjrzeć się jednej sukience.
CZYTASZ
Nowhere But There (Ed Sheeran) // Sequel
FanficSequel do Friends Zone. Opowieść możesz znaleźć na moim profilu. Każdą noc przez pierwszy rok poza domem spędzała na przeglądania scenariuszy, które nigdy nie miały szansy się wydarzyć. Przez chwilę próbowała pozbyć się poczucia zmarnowanej szansy...