Rozdział dziewiąty

104 17 2
                                    


Kiedy wczoraj wróciłem, Louisa nigdzie nie było. Jedyne co zobaczyłem to kartka, mówiąca, że Harry go przeprosił za wszystko i do siebie wrócili. Byłem wściekły kiedy ją przeczytałem, porwałem ją i wyrzuciłem do śmieci.

-To błąd, Edward. Kochanie kogoś z całych sił, mimo, że nie otrzymuje się niczego w zamian. On nie zasługuje na tyle miłości, nie widzisz? Zabija cię, a ty zawsze do niego wracasz! Cofnij się i pozwól mu odejść! On jest jak ogień i może cię zranić! - powiedział Zedd, patrząc na mnie.

-Nie obchodzi mnie to! Nie obchodzi mnie, co masz do powiedzenia na jego temat! Nie chcę twoich rad i litości! Chcę go kochać! Kocham go! Może jest niewłaściwą osobą, ale tak jak wczoraj powiedziałeś - nie wybierasz w kim się zakochujesz! Nie obchodzi mnie czy zostanę przez niego zraniony! Jeśli nie jesteś raniony - nie masz miłości! Miłość oznacza rany! Miłość jest podła! Nie możesz tego zmienić i ja też nie! Jest jedyną osobą, którą kocham i zawsze będę go kochał, bez względu na wszystko! Zrozum to! - krzyknąłem, uderzając ręką w stół. Zedd westchnął i potarł skronie.

-Powinieneś ruszyć do przodu. - powiedział, na co się zaśmiałem.

-To nie takie proste Zedd! Nie mogę się pewnego dnia obudzić i powiedzieć, że już go nie kocham. To miłość, nie choroba! - wykrzyczałem.

-To działa w drugą stronę. On się nie obudzi i nie zorientuje się, że kocha ciebie. Takie rzeczy się nie zdarzają. Musisz to zrozumieć i dać mu odejść. Pozwól mu żyć z kimś, kogo kocha. Kocha Harry'ego. Nie ciebie! - odpowiedział, podchodząc do mnie.

-Co ty opowiadasz? O czym ty do cholery mówisz?!

-Czy kiedykolwiek myślałeś, że wszystko to zbieg okoliczności? Mam na myśli, że może Harry nie wysłał do ciebie Rosalin. Może nie możemy nic o niej znaleźć, bo zmieniła imię. - powiedział cicho i spojrzał na mnie.

-Nawet jeśli tak, dlaczego przyszła do mnie, co? Skąd wiedziała o mnie wszystko? - zapytałem, unosząc brwi.

-Nie-Nie wiem - wymamrotał i spojrzał na swoje stopy.

-Jestem zdezorientowany. Tak cholernie zdezorientowany. Nic nie ma już sensu i zaczyna mnie to wkurzać. Najpierw Harry rozkazuje mi, żebym trzymał się z dala od Louisa, następnie pojawia się tajemnicza dziewczyna, Louis i Harry się kłócą i Louis zostaje u mnie. Okej, Harry jest aroganckim dupkiem, który dba tylko o pieniądze i swoją pozycję, ale dlaczego wziął ślub z aniołem z Doncaster? Aby go zranić i zmusić do płaczu?

-Coś tutaj nie gra i musimy się dowiedzieć co.

-Dlaczego Louis nagle wrócił do Harry'ego? Dlaczego to się stało teraz? - zapytała Perrie, patrząc na nas.

-Bo stanie się coś złego i chce trzymać Louisa po swojej stronie. - wymamrotałem i zmierzwiłem loki.

-Albo dlatego, że Louis go bardzo kocha i zawsze do niego wróci. - powiedzial Zedd. Spojrzałem na niego, a on wzruszył ramionami.

-Z jednej strony wierzę, że Louis zostanie z nim, bo go kocha bardziej niż swoje życie. Z drugiej strony to może być przypadek sztokholmskiego syndromu*. Nie jestem pewna, bo myślę, że Louis chce zostawić Harry'ego, ale z jakiegoś dziwnego powodu nie może bo jego uczucia do niego są zbyt silne. - odezwała się Perrie i spojrzała na mnie.

-Tak czy inaczej, dla mnie to brzmi jak sztokholmski syndrom. - powiedziałem, a Perrie przytaknęła.

-Ale to się pojawia wtedy, kiedy ktoś jest porwany i zakochuje się w swoim porywaczu. - powiedział Zedd, patrząc na nas zdezorientowany.

-Syndrom może też istnieć w rodzinie, miłości i relacjach międzyludzkich. Sprawcą może być mąż lub żona, chłopak lub dziewczyna, ojciec lub matka, lub ktoś inny, kto jest w stanie nad wszystkim zapanować. Zgadnij co my tu mamy. - Uśmiechnęłą się Perrie.

-Meża, który uwielbia wszystkimi rządzić, Pana Idealnego. - wymamrotałem.

-Nie wierzę w to wszystko. - powiedział Zedd.

-Nie pytaliśmy cię. - odezwaliśmy się razem z Perrie, a Zedd podniósł swoje ręce w obronie.

-Ty i Pan Idealny jesteście przyjaciółmi. Dlaczego nie spróbujesz z nim porozmawiać o tym, co planuje? - zapytał Zedd Perrie.

-Bo wie, że przyjaźnię się z Edwardem. - Zrobiła śmieszną minę, patrząc na Zedda.

Nagle zadzwonił dzwonek i poszedłem w stronę drzwi. Tuż przede mną stał ktoś, kogo nie spodziewałem się zobaczyć tak szybko.

~~~~

*Stockholm Syndrome - stan psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub u zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je przetrzymującymi. Może osiągnąć taki stopień, że osoby więzione pomagają swoim prześladowcom w osiągnięciu ich celów lub w ucieczce przed policją. 

Czarny i Biały [L.S]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz