Rozdział siódmy

112 22 5
                                    


Obudziłem się i zobaczyłem Louisa wtulonego we mnie. Leżeliśmy na kanapie, owinięci kocem. Przetarłem oczy i zamrugałem kilka razy. Poczułem, jak Louis bardziej się we mnie wtula, więc pogłaskałem go po plecach.

-Obudź się śpiąca królewno. - szepnąłem delikatnie i gładziłem jego miękkie włosy, patrząc na niego z góry. Jego włosy były niechlujne, wywinięte w każdym kierunku. Spojrzał na mnie prawie jak małe dziecko. Żałowałem, że nie budzę się w ten sposób codziennie, z Louisem przytulonym do mnie. Zawsze chciałem, żeby pierwszą rzeczą jaką widzę rano był Louis.

-Dobry. - wyszeptał cicho.

-Dzień dobry, wspaniały. - Pocałowałem czubek jego nosa, sprawiając, że zachichotał.

-Zasnąłem na tobie, prawda? - zapytał, a ja skinąłem głową.

-Oglądaliśmy film, a ty zamknąłeś oczy i zasnąłeś. - Pogłaskałem go po policzku.

-O tak, ten horror. - Jęknął i ukrył głowę w mojej szyi.

-Był dobry. - Zaśmiałem się.

-Co proszę? Był okropny, oglądałem połowę filmu zza twoich pleców. - Wydął wargę patrząc na mnie, na co zaśmiałem się głośniej.

-Tak, tak. Śmiej się ze mnie. - Uśmiechnął się i ponownie zamknął oczy.

-Jesteś głodny? - zapytałem i próbowałem wstać, ale objął mnie jak miś koala.

-Nie, po prostu mnie przytul. Jestem śpiący, śpijmy. - szepnął i położył głowę.

-Dobrze, ale daj mi chwilę. Muszę się napić. - powiedziałem i wstałem, kładąc go na kanapie, na co wtulił się w poduszkę. Wszedłem do kuchni i odpiąłem telefon od ładowarki, wybierając numer i przykładając telefon do ucha.

-Cześć Z. Mam do ciebie sprawę. - powiedziałem, bębniąc palcami po blacie kuchennym.

-Pewnie, opowiadaj. - odpowiedział.

-Chcę, żebyś dowiedział się wszystkiego co możliwe o dziewczynie.

-Jakiej dziewczynie? - zapytał i słyszałem jak stuka coś na laptopie.

-Rosalin Johnson.

~~~

Louis wszedł do kuchni, mając na sobie jedną z moich bluz.

-Cześć kochanie. - Uśmiechnąłem się, biorąc łyk herbaty.

-Hej, Eddie. - Objął mnie od tyłu, ciągnąc w stronę kanapy. Odstawiłem kubek na stolik i usiadłem, biorąc go na kolana.

-Jak się znalazłem w twoim łóżku? - zapytał i chwycił mój kubek, pijąc z niego.

-Moje silne ręce cię tam zaniosły. - Uśmiechnąłem się ponownie i złożyłem pocałunek na czubku jego głowy.

-Twoje silne ręce. - Zachichotał i je cmoknął.

Rozległo się pukanie do drzwi, więc posadziłem Louisa obok, idąc w stronę korytarza. Otworzyłem drzwi i ujrzałem Harry'ego, stojącego ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej. Zamknąłem drzwi i zacząłem wracać do salonu, ale zapukał znowu. Westchnąłem, otwierając i oparłem się o framugę drzwi, patrząc na niego.

-Witaj, Harold. - Uśmiechnąłem się uroczo do niego.

-Gdzie jest Louis? - Mruknął.

-Obudziłeś się po złej stronie łóżka? - Dokuczałem mu, na co przewrócił oczami.

Czarny i Biały [L.S]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz