Prolog

13.5K 1K 55
                                    

Siedział przy biurku kolejną godzinę, która ciągnęła się tak samo niemiłosiernie, jak jej poprzedniczki. Przed nim leżały sterty zabazgranych kartek w kratkę. Gdyby czekał, aż najdzie go wena, przez całe życie nie napisałby ani jednego tekstu. Siedział więc, stukając łyżeczką o krawędzie pustego już kubka i wzdychał.

"Kiedy wracasz?"

Wystukał w końcu i wysłał bez chwili wahania do chłopaka, zaprzątającego mu umysł od samego rana.

"Dzisiaj wychodzę ostatni"

Westchnął jeszcze ciężej, niż zwykle i wrócił do rysowania małych krzywych kwiatków w rogu kartki.

Chciał opisać, naprawdę chciał, po prostu nie wiedział co.

"Kocham Cię"

Kolejny SMS wywołał lekki uśmiech i chwilowe odprężenie. Jakby cały świat nagle ogarnął pokój, a czas się zatrzymał, lub przynajmniej zwolnił. Taehyung tak bardzo na niego działał, nawet kiedy nie był przy nim. Sama myśl, że ten zakręcony blondyn był jego i tylko jego, była taka kojąca.

"Ja Ciebie też"

***

Pogoda była wyjątkowo ładna, jak na jesień, kolorowe liście powoli opadały z drzew, tańcząc wokół niego, i zapraszając do tańca z nimi. Szedł szybkim krokiem, a niskie słońce raziło go w oczy, ale było to całkiem przyjemne. Widział, jak światło rozszczepia się na pojedynczych włosach jego ciemnej grzywki.

Nie mógłby być szczęśliwszy. Wszystko było takie piękne. Pogoda. Drzewa. Słońce. Taehyung.

Zatrzymał się pod piekarnią, w której pracował starszy, zajrzał do środka przez szybę. Tylko dwie osoby czekały na pieczywo. Przystawił nos do witryny, żeby lepiej widzieć. Jasnowłosy uwijał się całkiem sprawnie, choć wyglądał nieco zabawnie w tym białym fartuszku przewiązanym przez pas. Zachichotał cicho i pomachał mu, kiedy w końcu odwrócił się w stronę okna.

- Dzień dobry - uchylił lekko drzwi i wślizgnął się do środka, jak nastolatek, który wymknął się z domu, a teraz próbuje wrócić do pokoju bez budzenia rodziców.

Tae posłał mu ciepły uśmiech, prawie tak ciepły, jak chleb, który właśnie podawał starszej pani, mieszkającej na końcu ich ulicy. Jungkook ją znał, często pomagał jej przy wnoszeniu zakupów, a ona czasem odwdzięczała się słabą kawą, zaparzoną w takim ślicznym porcelanowym czajniczku w róże.

- Do widzenia. - Sprzedawca kiwnął głową ostatniemu klientowi, a Jungkook skorzystał z okazji i szybko doskoczył do lady.

- Jeszcze ja.

- Co panu podać? - Zerknął na niego, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.

Jungkook nachylił się nad blatem i musnął delikatnie jego usta swoimi, a zaskoczony Taehyung zmrużył tylko oczy. Pierwszy raz się na to odważył. Przedtem starszy jasno dawał mu do zrozumienia, że albo jest za wcześnie, albo za dużo ludzi, albo zła aura, albo po prostu nie ma humoru.

- Nudziło mi się bez ciebie.

- Właśnie widzę, przecież powiedziałem, że muszę zostać do końca - przejechał drżącymi palcami po policzku młodszego, co i tak było dość odważnym posunięciem z jego strony.

- Chciałem ci zrobić niespodziankę. - Jungkook nagle posmutniał.

Największym minusem Jeona było to, jak bardzo wrażliwy był na opinie innych, jeśli można tak to nazwać. Jeśli coś robił, to wkładał w to całe serce, podchodził do tego pełen entuzjazmu i pewien był, że jego plan jest wręcz genialny. Tak więc nie trudno było się dziwić jego zawiedzeniu, kiedy inni wynajdywali nieznaczne błędy, lub nie cieszyli się tak bardzo, jak on by tego oczekiwał.

- No i zrobiłeś. - Jasnowłosy oparł się dłońmi o ladę i zawisł na chwilę w powietrzu.

- Ale ty się nie cieszysz.

- Kookie, zawsze się cieszę. - Przechylił się do przodu i zetknął ich czoła, zmuszając drugiego, by popatrzył w jego oczy. - Zawsze, Kookie.

teach me how to love you [taekook] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz