Im bliżej było do wiosny, tym lepiej czuł się Taehyung, a wraz z nim Jungkook, który właśnie zaczął przygotowywać się do egzaminów. Znaczy, zaczął już pierwszego dnia nauki, ale potem jakoś całe jego życie skupiło się na Taehyungu, a oceny same na siebie nie zaczęły nagle pracować.
Taehyung od kilku tygodni zaczął brać też tabletki, dzięki czemu ilość halucynacji znacznie zmalała. Jeśli już umysł prawił chłopakowi figle, to nie były one takie straszne, jak kiedyś. Czasem usłyszał jakiś dziwny szum, czasem zobaczył parę oczu, zerkających na niego zza okna, ale mnie więcej nauczył się odróżniać rzeczywistość od własnej wyobraźni.
Jungkook codziennie przychodził do niego z samego rana i rozgniatał mu pigułkę dwoma łyżeczkami, a potem całował śpiącego jeszcze piekarza w czoło i biegł na uczelnię. Pilnował też, żeby w mieszkaniu Taehyunga nigdy nie było kawy, bo przeczytał gdzieś w Internecie, że sama kawa (bez zaburzeń psychicznych) też może powodować, że ludzie widzą, lub słyszą duchy. Był siebie bardzo zadowolony, opiekował się chłopakiem, jak własnym dzieckiem, przez co w końcu stał się odpowiedzialny.
Spotykali się popołudniami, czasem jeden zostawał u drugiego na noc. Raczej Jungkook u Taehyunga, a nie odwrotnie, bo po pierwsze - blondyn mieszkał sam, a po drugie - to przeważnie Taehyung prosił Jungkooka, żeby z nim został.
Oczywiście nic się wtedy nie działo, broń Boże. Jungkook nawet nie śmiałby zbliżyć się do przysypiającego Taehyunga, przecież nie był jakimś zboczeńcem. Po prostu siedział na dywanie przed łóżkiem, głaskał starszego po głowie i czuwał, żeby ten spał spokojnie. Sam kładł się na kanapie dopiero po trzeciej w nocy, kiedy już napatrzył się na blondyna. Zdarzało się też tak, że Tae nie pozwalał Jungkookowi odsunąć się nawet na centymetr, wtedy młodszy starał się jak tylko mógł, żeby dać drugiemu poczucie bezpieczeństwa, a nie czegoś innego.
Dzisiaj zamiast Jungkooka odwiedził Taehyunga Jimin. Nie żeby towarzystwo rudzielca było jakieś gorsze, ale Taehyung jednak wolałby, żeby to Jungkook znowu był przy nim.
- Myślisz, że zda? - zagadał Jimin, wyjadając z lodówki kawałek łososia.
- Oczywiście, to mój chłopak, musi zdać.
- Teoretycznie to wcale nie jest twój chłopak.
- Ale praktycznie tak, i na pewno zda, jeszcze będzie miał najlepszy wynik.
- Jasne - zachichotał rudowłosy, chowając się za drzwiami chłodziarki.
- Masz jakiś problem, Jimin? - oburzył się Tae.
- Nie, nie mam, przepraszam. - Jimin zatrzasnął lodówkę i wywalił do śmietnika puste opakowanie po rybie.
- Odkupujesz. - Pokazał palcem właściciel pożartej ryby.
Jimin usiadł na kanapie obok Taehyunga, który stukał coś na komputerze. Zaglądnął mu przez ramię na ekran.
- Taehyung, jak potrzebujesz zegarka, to ja ci oddam mój, mama co roku kupuje mi nowy na urodziny, a tato na święta.
- Poważnie? - zaśmiał się Taehyung i szybko wrócił do przeglądania ofert.
- Do wyboru, do koloru.
- Skorzystałbym, ale to nie dla mnie. - Wzrok miał cały czas wlepiony w ekran, na chwilę praktycznie stał się jednością z tym zdjęciem czarnego, nawet eleganckiego zegarka. - Ten! - odwrócił energicznie laptopa w stronę Jimina, żeby ten mógł lepiej widzieć.
Zegarek jak zegarek, całkiem ładny, miał sporo przydatnych funkcji, chyba ze trzy różne tarcze, no ale cena obok widoczna z boku przeraziła chłopaka.
CZYTASZ
teach me how to love you [taekook] ✓
Fanfiction"am I in love with you or am I in love with the feeling?" uwagi: schizofrenia, samookaleczenie (troszkę)